

Michał Kiciński, współzałożyciel CD Projektu i firmy technologicznej Mudita, zainwestował w ożywienie sprzętu audio marki Unitra, której korzenie sięgają 1961 r. Nowa elektronika ma sprostać wymaganiom współczesności: działać przez lata, być naprawialna, a elementy do produkcji urządzeń muszą być dostępne w krótkich łańcuchach dostaw. Sprzęt zostanie zaprezentowany już w czerwcu, a do sklepów trafi w drugiej połowie roku.
Unitra – Zjednoczenie Przemysłu Elektronicznego i Teletechnicznego – powstała jako państwowy zakład zrzeszający 44 przedsiębiorstwa utworzone po drugiej wojnie światowej. Szczególnie pamiętne – i do dziś działające w wielu domach – są serie wzmacniaczy stereo, radioodbiorników i gramofonów produkowanych w latach 70. XX w., uważanych za złoty wiek marki. Ówczesne modele wzmacniaczy były tak dobrej jakości, że sprzedawano je na Zachód pod słynnymi wówczas markami Thomson (we Francji) czy Emerson (w USA).
Przeczytaj także
Wiedza, wizja, chęć działania
Za reaktywację sprzętu audio legendarnej polskiej marki odpowiada Michał Kiciński. Inwestor wspomina, że w 2020 r. w biurze jednej ze swoich firm Mudita zobaczył złożony wzmacniacz. Zapytał Adriana Krupowicza, szefa działu inżynierskiego, jaka jest historia tego sprzętu.
– Adrian opowiedział mi z błyskiem w oku o prototypie wzmacniacza Unitry z lat 70., który chciałby dokończyć, oraz o samej marce. Jego pasja, sięgająca zresztą dzieciństwa, była tym, co mnie do tego projektu przyciągnęło. Potem pojawił się Daniel Kostrzewa, który pracował wtedy w firmie Panasonic. Miłośnik muzyki i menedżer marketingu i sprzedaży z doświadczeniem w rozwoju biznesu audio w Europie. Kompetencje Adriana i Daniela uzupełniają się, co jest niezwykle istotne. Wiem z doświadczenia, że w wielu projektach brakuje zespołów, w których łączy się wiedzę dotyczącą zarówno produktu, jaki jego dystrybucji – tłumaczy Michał Kiciński.
Inwestor nie chce mówić o szczegółach finansowych, jednak zaznacza, że w projekt Unitry trzeba na początek włożyć przynajmniej kilkanaście milionów złotych. Czy warto? Misją działań biznesowych Michała Kicińskiego jest chęć zmiany przyzwyczajeń społecznych, w tym korzystania z elektroniki, np. telefonów. Chodzi o to, by te urządzenia nas nie uzależniały, żebyśmy używali ich świadomie i intencjonalnie, aby były bardzo dobrej jakości, naprawialne i nie stymulowały potrzeby kolejnych zakupów.
BANKIER NA WEEKEND:
Polecamy także inne artykuły z weekendowego wydania:
Także firma Unitra Towarzystwo Handlowo-Przemysłowe, która jeszcze w 2021 r. zarządzała marką Unitra we wszystkich kategoriach produktowych, chciała mieć pewność, że spółka, która zamierza odtworzyć linię produktów audio Unitry, będzie miała odpowiedzialne podejście do marki. W rozmowach Michał Kiciński i jego zespół musieli pokazać wizję i udowodnić, że nie idą w stronę modelu przyklejania polskiego logotypu do chińskiego produktu.
– Nie chcemy przejąć marki, by zlecać niską jakościowo produkcję w Azji. Nie interesował nas biznes w stylu: kupić-sprzedać-zapomnieć. Prezes Unitry miał już dużo takich doświadczeń z tymi, którzy wcześniej interesowali się reaktywacją marki. Bardzo zależało mu na tym, by nie był to skok na kasę związany ze spieniężeniem marki, tylko realna chęć działania, za którą idzie zbudowanie czegoś solidnego, dużego, o wysokiej jakości. My mieliśmy to wszystko – zaznacza Adrian Krupowicz, wiceprezes odpowiedzialny za zespół inżynierski Unitry.
Łączenie pokoleń
Zespół nowej Unitry liczy ponad 20 osób, pracują w Warszawie. Uważają, że ich podejście biznesowe jest pewną awangardą m.in. dlatego, że skupiają się na potrzebie skrócenia łańcucha dostaw i na produkcji lokalnej. Przewidują, że za kilka lat większość firm będzie myśleć podobnie.
– Pandemia koronawirusa pokazała, że globalne łańcuchy dostaw są podatne na światowe zagrożenia, a przypadek kontenerowca „Ever Given” uwidocznił słabość globalnej logistyki nawet w obliczu małych, lokalnych zdarzeń. Wielką niewiadomą jest sytuacja związana z wojną w Ukrainie i wydarzeniami na Dalekim Wschodzie. To powoduje, że już nie tylko zarządy spółek, lecz także politycy zastanawiają się, czy nie byłoby lepiej, gdyby europejskie gospodarki były mniej zależne od partnerów z Azji – zaznacza Daniel Kostrzewa, wiceprezes ds. sprzedaży i marketingu Unitry.
Polska może na tym skorzystać. Na naszej mapie przemysłowej cały czas aktywnie działają fabryki byłego zjednoczenia Unitra. Po zmianach ustrojowych wiele przedsiębiorstw w nowej formie własności zachowało swoje doświadczenia inżynierskie i moce produkcyjne. Często współpracują z międzynarodowymi koncernami. Z tych zasobów skorzysta również zespół Michała Kicińskiego, bo na razie nie buduje własnej fabryki. Firma prowadzi rozmowy o współpracy z zakładami, które były częścią dawnej Unitry: Radmorem, Biazetem i Telpodem.
Przeczytaj także
Utrzymuje też stały kontakt z twórcami rozwiązań technologicznych Unitry i jej wzornictwa złotej ery lat 70.
– Nawiązaliśmy z nimi dobre relacje, opowiadają nam ciekawe historie. Słyszeliśmy o wizycie Edwarda Gierka w Unitrze i o tym, że jej technologiami interesowały się różne kraje, np. rządy kubański i amerykański. Wspominają też o przyziemnych ograniczeniach. USA wprowadziły embargo na technologie i produkty z krajów bloku komunistycznego, u nas z kolei brakowało dolarów. Była więc duża, choć cicha wymiana aktywów między firmami, byśmy mogli zdobyć pieniądze na zakup podzespołów, a także by inni mogli kupić od nas technologie – opowiada Adrian Krupowicz.
W zasłyszanych historiach czuli pasję tworzenia, projektowania i szukania rozwiązań. To było siłą napędową Unitry i to zamiłowanie mają też oni. Odnoszą się do najlepszych tradycji marki, lecz tak projektują i wdrażają sprzęt, by spełniał wymagania klienta XXI w. Nowy zespół spędził długie godziny, zastanawiając się, jak zrobić coś w duchu dawnych lat, co jednocześnie będzie odpowiadało współczesnemu odbiorcy. Zastanawiali się, co inżynierowie wówczas projektujący i produkujący zmieniliby w konkretnym produkcie, gdyby mieli do dyspozycji najnowszą technologię.
– Stawiamy na lokalną produkcję, która przekłada się również na jakość i trwałość sprzętu. Wytwarzamy urządzenia wbrew obecnym trendom, myślę jednak, że zgodnie z życzeniami klientów, ponieważ mają być sprawne przez lata, a w razie usterki szybko i łatwo naprawialne. Produkując w Polsce, chcemy też pomóc uniknąć niedoboru sprzętu elektronicznego, jak podczas pandemii COVID-19 i globalnego lockdownu, kiedy rynek dostaw np. z Azji nie podołał popytowi na elektronikę użytkową i takich urządzeń brakowało na półkach europejskich sklepów – tłumaczy Daniel Kostrzewa.
Nowy sprzęt audio zostanie zaprezentowany w showroomie marki już w czerwcu, a na sklepowych półkach ma się pojawić jesienią.
Joanna Rubin i Jane Knap
