Mechanizm korupcji zwykle wygląda następująco: towar importowany z zagranicy jest zatrzymywany przez celników i rozpoczyna się drobiazgowa kontrola. Celnicy ostrzegają, że może ona potrwać kilka tygodni, sugerując jednocześnie, że jej czas trwania można znacznie skrócić. Importer, dla którego zatrzymanie towaru na kilka tygodni oznacza znaczne straty, zgadza się na propozycję i kontrola szybko się kończy. A w Polsce nie ma przepisów ograniczających czas trwania kontroli, jeśli nie dotyczy ona towaru łatwo psującego się. Tak było w przypadku Redanu – twierdzi były już prezes tej spółki Radosław Wiśniewski. Tak było i jest także w przypadku wielu innych firm – twierdzą dziennikarze „Gazety Wyborczej” i przytaczają relacje importerów, którzy zgodzili się opowiedzieć o swoich perypetiach, oczywiście anonimowo.
Według relacji przedsiębiorcy z Bydgoszczy problemy z celnikami spotkały go pierwszy raz na lotnisku Okęcie. Sprowadził on przed Nowym Rokiem z Chin kreacje sylwestrowe. Kontrola celna miała się jednak przedłużyć do stycznia, jeśli przedsiębiorca nie „posmaruje”. Biznesmen zgodził się na to, aby móc sprzedać towar. Kontener z kreacjami został wypuszczony jeszcze tego samego dnia. Taki scenariusz powtarzał się wiele razy, aż do momentu, kiedy celnicy nie naliczyli przedsiębiorcy 120 tys. zł cła zamiast 40 tys. zł. Wtedy przedsiębiorca nie zapłacił łapówki i zaskarżył decyzję urzędu do sądu. Wygrał, ale dopiero po trzech latach. Musiał zakończyć działalność gospodarczą.
Inny przedsiębiorca opowiada, jak celnicy drobiazgowo kontrolowali jego kontenery, co trwało tygodniami. W końcu dowiedział się, że aby przyspieszyć sprawy należy rozpocząć współpracę z odpowiednią agencją celną. Ta miała określone stawki za kontenery.
Według badań przeprowadzonych przez fundację Batorego wśród przedsiębiorców - spośród urzędników państwowych łapówki najczęściej wymuszają celnicy. Zdaniem specjalistów sytuację zmieniłoby wprowadzenie systemu komputerowego, który sam przeprowadzałby odprawę celną i decydował o tym, który transport ma być kontrolowany.
M.D.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”