- Banki i zarządzający funduszami chcą skrócenia sesji giełdowej w Europie o 90 minut - donosi Reuters. Ewentualna zmiana na zachodzie może przełożyć się i na Polskę.
Za skróceniem sesji lobbuje przede wszystkim The Association for Financial Markets in Europe (AFME). To organizacja, która zrzesza największe banki, banki inwestycyjne, fundusze oraz agencje ratingowe. Znajdziemy tam firmy od Goldman Sachsa, JP Morgana i Bloomberga, przez UniCredit, HSBC i Nordeę, po Standard & Poors, czy BlackRock. AFME ma także wsparcie zlokalizowanej w Wielkiej Brytanii Investment Association.
Organizacje zauważają, że podczas gdy w Azji sesje trwają po 6 godzin, a na Wall Street 6 i pół godziny, w Europie handluje się nawet 8 i pół godziny. Proponowana przez nich zmiana zakłada, że handel na rynkach Starego Kontynentu odbywałby się pomiędzy godziną 9 i 16 czasu GMT, czyli 10-17 czasu polskiego. Dla głównych europejskich rynków oznaczałoby to zatem ucięcie godziny z poranka i pół godziny z końca sesji.
Takie niesymetryczne przesunięcie ma związek z chęcią pozostawienia możliwie długiego czasu, w którym inwestorzy w Europie mogliby zareagować na otwarcie na Wall Street. Lobbyści zwracają zresztą uwagę, że pierwsze godziny handlu i tak nie są w Europie najciekawsze pod względem osiąganych wolumenów, zaś 1/3 obrotu generowana jest w ostatniej godzinie handlu. Skrócenie sesji ma przynieść oszczędności, przy niewielkich stratach w jakości handlu. Ma także pozwolić na lepsze skupienie się na aktywnościach pozatradingowych.
Reuters podaje, że London Stock Exchange zadeklarowało rozważenie tej propozycji, Euronext ma zaś podjąć dialog z członkami giełdy, notowanymi spółkami oraz zarządzającymi funduszami, by wybrać optymalne rozwiązanie. Deutsche Boerse odmówiło komentarza.
Polskie skracanie i wydłużanie
Ewentualne zmiany na rynkach zachodnioeuropejskich mogą znaleźć przełożenie na Polskę. W pierwszej dekadzie XXI wieku sesję na GPW stopniowo wydłużano właśnie po to, by dopasować się do Zachodu. Proces zakończył się w styczniu 2011 roku, gdy sesje miały do 8,5 godzin. Wraz z kolejnymi dodawanymi minutami coraz mocniej zaczynały jednak protestować biura maklerskie, dla których zmiana ta oznaczała konieczność zwiększenia personelu i wyższe koszty. Kolejną rundę zmian przyniósł rok 2013. Obecnie handel kontraktami rozpoczyna się o godzinie 8:30, akcjami zaś 9:00. Zamknięcie ma miejsce o 17:00, choć później odbywa się jeszcze 5-minutowa dogrywka. Polska jest zatem w pewnym sensie w awangardzie europejskiego skracania sesji.
Warto dodać, że podczas skracania sesji w Polsce powstała ekspertyza zamówiona w Szkole Głównej Handlowej. Jej autorzy twierdzą, że sesja dłuższa niż 7,2 godziny nie przekłada się na zwiększone obroty. To by mogło oznaczać, że handel w Warszawie mógłby się kończyć około godziny 16:30. Warto dodać, że na GPW zwiększoną aktywność inwestorów obserwujemy na otwarciu i fixingu, długie godziny sesji często przynoszą niewielką aktywność. To kolejny argument za skróceniem sesji, bądź wprowadzenia przerwy, takiej jaka obowiązuje w Turcji, czy Japonii.
Reuters/Adam Torchała

















