Jest obawa o pojawienie się inflacji popytowej w polskiej gospodarce, ale na razie nie widać efektów II rundy - powiedział w telewizji Biznes24 członek RPP Jerzy Kropiwnicki.


"Zażywszy, że znaczna część tych wzrostów (cen - PAP) wynika z przyczyn podażowych, na które RPP sowimi środkami nie ma wielkiego wpływu, bardzo się obawiam, że lada moment dołączą do tego czynniki popytowe. W szczególności tam, gdzie popyt zderzy się z wąskimi przekrojami, jakie w naszej gospodarce występować będą" - powiedział.
Zapytany o to, czy w związku z rosnącą dynamiką płac w gospodarce pojawiają się efekty drugiej rundy, Kropiwnicki powiedział: "Myślę, że jeszcze nie. Będziemy wiedzieli za jakieś 2 miesiące, bo tego rodzaju ekscesy zdarzają się czasem w gospodarce, zwłaszcza gdy mamy bezpośredni skutek tego, co się dzieje w pierwszych miesiącach danego roku, gdy okazuje się, że do składników płac wlicza się nie tylko to, co wynika z wzrostu płacy minimalnej, ale też renty czy nagrody".
"(...) Bardzo ważnym elementem (...) jest lęk, by przypadkiem środkami schładzania gospodarki nie spowodować zahamowania jej wzrostu i nie wepchnąć jej w recesję. Ten element musi być zawsze brany pod uwagę. W tej chwili podstawowym zmartwieniem na całym świecie jest to, jak wyciągnąć gospodarkę z zapaści pandemicznej. Jeżeli te obawy okażą się mniej istotne, jeżeli gospodarka pokaże żywotność, to w takim przypadku będzie można pomyśleć o rewizji ceny kredytu" - powiedział Kropiwnicki.
"Mam nadzieje, że (...) ożywienie będzie silne i trwałe, i dosyć odporne na ewentualne środki polityki pieniężnej, gdyby trzeba było je zastosować w stosunku do inflacji. (...) Na razie na całym świecie główny problem to - jak nie zdławić ożywienia gospodarczego i nie wepchnąć gospodarki w recesję" - dodał.tus/ asa/























































