

- Polskę powinno być stać na sto tysięcy żołnierzy - żołnierzy, a nie urzędników. (...) Ja zawsze domagałem się silnej armii - powiedział w piątek Janusz Korwin-Mikke. 13 lutego br. w Sejmie odbyła się konferencja prasowa europosła, kandydata Partii KORWiN na prezydenta RP.

- Maleńkie Księstwo Warszawskie miało stutysięczną armię, nas też powinno być stać na sto tysięcy żołnierzy. Powtarzam: żołnierzy, a nie urzędników itd. Sto tysięcy prawdziwych żołnierzy gotowych do walki na polu bitwy. To jest jedna sprawa.
- Teraz mamy sytuację szczególną. Franciszek Hollande mówi, że grozi nam wojna, że jest nieunikniona, jeśli nie podpisze się porozumienia z Kremlem. Wiadomo, że Kreml porozumienie podpisuje, a potem separatyści to uznają albo nie uznają, różnie z tym bywa. W każdym razie mamy poważne napięcie międzynarodowe. Armia jest nam bardzo potrzebna - mówił Korwin-Mikke.
Janusz Korwin-Mikke zwrócił też uwagę na głośny list żołnierzy szeregowych, którzy mają rację, ale jego forma jest niedopuszczalna, bo żołnierze nie powinni prowadzić polityki: - W tym czasie pojawił się list żołnierzy szeregowych, którzy się skarżą. List ten jest, powiedzmy otwarcie, obrzydliwy. W liście tym ludzie szantażują, że będą głosować na tę albo na tę partię, a więc usiłują wymóc w ten sposób decyzje. To jest absolutnie niedopuszczalne - powiedział.
Dodał także: - Prawdą jest, że gdy sytuacja jest napięta, pozbywanie się z wojska ludzi wyszkolonych jest absolutnym absurdem. Polska powinna zwiększyć swoje siły zbrojne, nie zwalniać ludzi, tylko przeciwnie - raczej ich przyjmować. I właśnie żołnierzy szeregowych, bo mamy w tej chwili nadmiar generałów, a za mało szeregowych. Tych ludzi w armii potrzebujemy.























































