Tylko do końca roku w Niemczech będzie obowiązywać obniżona stawka VAT na srebrne monety. Od 1 stycznia 2014 roku zostanie podwyższona z 7% do 19%. Ten ruch na Berlinie wymusiła Komisja Europejska.
Wszystko odbyło się dyskretnie i bez zbędnego rozgłosu. W czerwcu obie izby niemieckiego parlamentu przegłosowały zmiany w przepisach dotyczących opodatkowania obrotu dziełami sztuki. Zmianę prawa wymusiła Komisja Europejska, według której „ulgi w podatku od wartości dodanej w Niemczech zbyt mocno zakłócały konkurencję między państwami członkowskimi”.
Rzecz w tym, że u naszych zachodnich sąsiadów srebrne monety zalicza się do „wartości kolekcjonerskich”. W związku z tym od 1 stycznia 2014 roku Niemcy stracą przywilej kupowania srebrnych monet (zarówno bulionowych jak i kolekcjonerskich) po obniżonej stawce VAT. Niemiecki 7-procentowy VAT na srebrne monety jest ewenementem w Unii Europejskiej – we wszystkich pozostałych krajach UE (poza Estonią) obowiązuje stawka podstawowa (czyli od 15% w górę).
Koniec srebrnego Eldorado
Preferencyjny VAT na srebrne monety czynił z Niemiec główny rynek srebra inwestycyjnego w Europie. Kto tylko chciał zainwestować w biały metal wsiadał w pociąg lub samochód i jechał do najbliższego niemieckiego miasta. Takie wycieczki do Berlina preferowali także niektórzy inwestorzy z Polski, zwłaszcza gdy jeszcze kilka lat rynek srebra nad Odrą i Wisłą praktycznie nie istniał.
Cena spot uncji srebra wyrażona w polskich złotych
Teraz jednak Niemcy stracą swój uprzywilejowany status. Jednouncjowy „Wiedeński Filharmonik” podrożeje z 17,60 euro brutto (stan na 10.12) do 19,58 euro, co oznacza podwyżkę o blisko dwa euro na monecie, a więc aż o 11%. Niewątpliwie będzie to czynnik zniechęcający obywateli UE do zamieniania papierowych pieniędzy na srebrne monety, co przez władze jest odczytywane jako akt apostazji. Co ciekawe, restrykcje nie będą dotyczyć złota inwestycyjnego, które na obszarze całej Unii pozostanie zwolnione z podatku VAT jako wartość dewizowa.
Dobry dealer znajdzie furtkę
Po przeczytaniu tych doniesień amatorzy srebra pewnie już kierują się na Berlin z zamiarem uzupełnienia portfela srebrnymi monetami. Zwłaszcza że rynek sam zorganizował przedświąteczną „promocję” - na początku grudnia sprowadzając cenę srebra poniżej 20 dolarów za uncję., czyli w rejon 3-letniego minimum.
Vatowska panika może się jednak okazać nieco przesadzona. Dobrze wiedzą o tym niektórzy polscy dealerzy stosujący faktury VAT marża, w ramach której podstawą opodatkowania nie jest cała wartość towaru, lecz tylko marża sprzedawcy. Dzięki wykorzystaniu tej procedury klient płaci VAT tylko od marży dealera, a nie od wartości kupowanego srebra.
Podobno wielu działających w Polsce dealerów rozlicza się w Fiskusem właśnie w ten sposób, dzięki czemu efektywna stawka podatku VAT na srebro jest znacznie niższa od oficjalnych 23%. Zdaje się to potwierdzać oferta. Przykładowo, 10 grudnia jeden z dużych polskich dealerów oferował jednouncjowych „Wiedeńskich Filharmoników” po 78,77 zł, w tym 23% VAT. Czyli o niespełna 5 złotych (7%) więcej niż ta sama moneta oferowana przez niemieckiego dealera ProAurum po 17,60 euro (73,57 zł) z 7% VAT-em. Są to oferty odpowiednio o 28,7% i 23,5% przewyższające bieżącą cenę spot w Nowym Jorku. Ogromnej różnicy (16 pkt. proc.) w stawce VAT-u nie widać.
Nie wykluczone, że niemieccy dealerzy także wykorzystają tę praktykę sprowadzając srebrne monety np. ze Szwajcarii, gdzie główna stawka podatku VAT wynosi 7,6%. Albo znajdą sposób na bezpodatkowe sprowadzenie srebra spoza krajów EFTA. Na przykład ze Stanów Zjednoczonych, gdzie nie znają europejskiego „dobrodziejstwa”, jakim jest podatek od wartości dodanej.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl