"Odwilż" zajmuje podium wśród najchętniej oglądanych seriali na HBO Max, a na świecie - 14. Opowiada mroczną historię morderstwa i porwania w Szczecinie, który klimatem przypomina skandynawskie miasta. To drugi po "Watasze" polski hit na HBO.


Nad brzegiem lodowatej Odry znaleziono zwłoki córki prokuratora (w tej roli jak zwykle doskonały Bogusław Linda), która niedawno urodziła dziecko. Niemowlęcia przy niej nie ma - rozpłynęło się we mgle. Do sprawy zostaje przydzielona policjantka Katarzyna Zawieja, która straciła męża, a opiekę nad kilkuletnią córeczką dzieli z teściem. Oprócz przestępców i najnowszej zagadki musi się więc zmierzyć ona z demonami prywatnymi. Jej mąż popełnił samobójstwo, a przynajmniej tak wykazało śledztwo, w co główna bohaterka nie wierzy. Podejrzewa, że zabili go ci, których tropił - handlarze ludźmi.
Przeczytaj także
A to dopiero początek. Gdy dodamy do tego niemal wszechobecny chłód bijący ze srebrnego ekranu, dostaniemy koktajl kryminału rodem z dalekiej Norwegii. Nic tu nie jest łatwe, a widz nie powinien się spodziewać prostych odpowiedzi, gdyż na domiar złego zaczynają wypełzać "trupy z szafy". Przedwiośnie w pełnej krasie swojego zawieszenia i nieśmiałej nadziei na słońce wbrew wszystkiemu. Wśród bohaterów nie ma takich w lśniącej zbroi na białym koniu, a raczej są pełni wad: ktoś pije, ktoś kłamie, ktoś kradnie, a ktoś zabił.


- Mamy tu mocną historię trzydziestoletniej kobiety, która mogłaby być każdym z nas, która toczy walkę o każdy zwykły dzień - tak historię opisuje reżyser Xawery Żuławski. Stąd zapewne pomysł na pokazanie rozwiązania zagadki morderstwa i porwania przez pryzmat problemów osobistych inspektorów, którym tę sprawę przydzielono. Nie jest to więc kryminał sensu stricte, ale i dramat psychologiczny czy thriller. W scenariuszu położono nacisk nie tylko na intrygę, ale i pozycję kobiety w policji, w której wrzucona w typowo męskie środowisko musi się zmierzyć z ostracyzmem, wyśmiewaniem czy grubiańskimi uwagami. Do tego widzimy jej zmagania, by pracę zawodową pogodzić z macierzyństwem.
Oprócz fabuły skandynawski klimat nadaje także estetyka noir. Wszystko - budynki, ulice, postacie - wydaje się być pokryte cienką warstwą wilgoci, która działa jak zbroja albo mur, albo i jedno, i drugie. Śnieżyca na zmianę z ulewami dopełniają jedynie tego wrażenia. Akcja często dzieje się o zmierzchu, w nocy lub tuż przed świtem w tzw. godzinie wilka, kiedy to podświadomie naciągamy na siebie kołdrę, marynarze piją kolejną kawę, a noworodki budzą się z płaczem.


Kamera, za którą stoi operator Tomasz Naumiuk ("Watacha", "1983", "Krew z krwi"), prowadzona jest w taki sposób, jakby widz obserwował postacie przez dziurkę od klucza, ale nie w formie "Big Brothera", a raczej podglądacza. Jego psychika wyjdzie trochę pokiereszowana, kiedy będzie musiał skonfrontować się z bezsensem zła. Zwroty akcji rekompensują odrobinę nielogiczności, która wkradła się do scenariusza jak np. zabieranie przedszkolaka na potencjalne miejsce zbrodni. A końcówka... nie zdradzając, kto za tym wszystkim stoi... nie razi schematyzmem. Jeśli do tego dodamy przebój Billie Eilish "When THe Party's Over", dostajemy posępny koktajl, który miłośnicy niejednoznacznych historii lubią najbardziej. Ten serial wpisuje się w klimat innych polskich produkcji, tj. "Klangora", "W głębi lasu" czy dwóch sezonów "Rojsta".
"Odwilż" ("The Thaw") zrealizowała wytwórnia Magnolia Films. Na ten cel otrzymała dofinansowanie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który wyłożył w ramach wspierania produkcji audiowizualnej, tzw. zachęt, 4,7 mln zł.
W tym serialu wszystko wydaje się być niedoskonałe i omylne, a przez to bardzo ludzkie.
Szlakiem szczecińskiej "Odwilży"
1. Szczecińska Wenecja to wprost sentymentalna podróż do niemieckiego Stettina. Ulica Kolumba 88/89 prowadzi do innego wymiaru. Duże, czerowno-ceglaste kamienice i budynki fabryczne z przełomu XIX i XX wieku ciągną się wzdłuż Odry. Zabytkowe budynki wytwórni alkoholi i drożdży, które niemal wyrastają prosto z wody, były niegdyś "perłą w koronie" miasta.
Jeden z najlepszych widoków jest z wyspy Jaskółczej.
2. Filharmonia przy ul. Małopolskiej 48, choć odmienna od tej w Oslo, stała się podobnie jak swoja norweska koleżanka ikoną nowoczesnej architektury.
3. Brama Portowa z mitycznym duchem Odry Viadrusem, który miał chronić rzekę przed wysychaniem, a miasto przed zalaniem.
4. Kino Pionier przy al. Wojska Polskiego 2 to najstarsze kino w Polsce i drugie na świecie. W środku znajduje się klimatyczny bar.
5. Jasne Błonie z plantanami i krokusami.
6. Jezioro Dąbie, czwarte co do wielkości w Polsce. Można na nim pływać żaglówka. Przez nie przepływa tor wodny, który łączy Szczecin z niemieckim portem Schwedt.
7. Cmentarz Centralny przy ul. Ku Słońcu 125a zajmuje 173 ha i jest największym cmentarzem w Polsce (trzeci co do wielkości w Europie). Pochowano tu ok. 300 tys. osób. Z wyglądu przypomina park: szerokie aleje, fontanny czy nawet holenderski wiatrak. Kaplica "zagrała" w serialu.
8. Międzyodrze to mała "Amazonia", czyli równina zalewowa dolnej odry tworzy swoistą plątaninę kanałów (ok. 200 km), rozlewisk i starorzeczy. Znajdują się tu także zabytki hydrotechniczne.
9. Podziemia. Pod Szczecinem znajduje się drugie miasto ze schronami pochodzącymi z II wojny światowej. Można zwiedzić m.in. jeden z największych schronów cywilnych w Europie dla 5 tys. osób na 5 piętrach.
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl...
...czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windosorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.
aw