Podczas gdy w Polsce trwa debata nad zakazem handlu w niedzielę, Grecy postanowili zezwolić na robienie zakupów tego dnia. Cel? Zwiększenie konsumpcji w kraju duszonym recesją. Problem jest tylko jeden: portfele Greków są puste.
W zeszłą niedzielę wystartował w Grecji pilotażowy program, mający na celu napędzenie konsumpcji dzięki otwarciu sklepów i centrów handlowych na cały weekend. Przez siedem niedziel w roku mogą być czynne duże domy towarowe, natomiast małe sklepy mogą być otwarte nawet w każdą niedzielę. Do tej pory sprzedawcy w Grecji mogli działać jedynie przez dwie niedziele w ciągu roku. Pod tym względem greckie prawo było najbardziej restrykcyjne w Europie, gdzie handel w ostatnim dniu tygodnia jest dozwolony.
Tę zmianę wymusili na greckim rządzie międzynarodowi wierzyciele, domagający się reform i uzależniający od tej decyzji kolejną transzę pomocy finansowej - pisze "Süddeutsche Zeitung". Grecki rząd liczy ponadto na spadek bezrobocia, spowodowany wydłużeniem czasu pracy sklepów.
W pierwszą niedzielę do sklepów przyszło jednak niewielu klientów. Greckie portfele są po prostu puste. W kraju bezrobocie wynosi 27 procent. W III kwartale 2013 roku gospodarka skurczyła się o 4,6 proc. - jest to najmniejszy spadek PKB od siedmiu kolejnych kwartałów. Jak informuje "Der Spiegel", już na początku 2014 roku Grecja będzie potrzebowała nowego programu ratunkowego. Dlatego też niektórzy greccy przedsiębiorcy otwarcie krytykują projekt. Ich zdaniem dodatkowy dzień pracy nie zwiększy sprzedaży, natomiast zwiększy koszty prowadzenia działalności.
Nie jest to pierwsza próba pobudzenia konsumpcji. W sierpniu bieżącego roku grecki rząd obniżył podatek VAT w restauracjach z 23 do 13 procent, by pobudzić konsumentów i jednocześnie obniżyć liczbę oszustw podatkowych.
W Polsce dla odmiany trwa debata nad wprowadzeniem zakazu handlu w niedzielę w dużych sklepach, mimo że ostatnio nie udało się zebrać 100 tysięcy podpisów pod obywatelskim projektem takiej ustawy. Zwolennicy argumentują, że dzięki temu m.in. więcej czasu spędzimy z rodziną, a obroty małych sklepów osiedlowych wzrosną. Przeciwnicy zwracają uwagę na wysoki koszt alternatywny takiego rozwiązania. Z różnych szacunków wynikało, że wprowadzenie tego prawa w życie obniżyłoby polskie PKB o ok. 50-60 mld zł rocznie.
Zarówno w Polsce, jak i w Grecji projekty mają swoich zwolenników i przeciwników. Grecy powinni się jednak zastanowić, czy dla poprawy kondycji zdruzgotanej gospodarki nie warto próbować wszystkich środków, które mogłyby wpłynąć na poprawę sytuacji. Dlatego też nasuwa się pytanie - dlaczego rząd decyduje się na tylko siedem niedziel w roku?

























































