Tym, co najskuteczniej cementuje pokój między narodami, jest wolny handel. Europejskie doświadczenia po drugiej wojnie światowej pokazały, że ukierunkowanie poszczególnych krajów na zwiększenie integracji gospodarczej potrafi wyeliminować napięcia natury narodowej czy kulturowej.
Wartość eksportu Polski, Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej od 1999 roku (dane w mld euro). Źródło: Eurostat
Jeszcze nigdy europejska gospodarka nie była do tego stopnia zintegrowana jak dzisiaj. Integracja ma wielopoziomowy charakter, bo dotyczy nie tylko ekonomii, lecz także prawa. Jednolite przepisy, podobnie jak jedna waluta, eliminują wiele zagrożeń dla przedsiębiorstw, które mają dziś możliwość operowania na rynkach dotąd niedostępnych. Dzięki zacieśnieniu współpracy rośnie efektywność, skutkująca wzrostem powszechnego dobrobytu.
Wiele racji
David Cameron ma całkowitą rację, krytykując europejskie instytucje za nadmierny centralizm. Należy bowiem wyraźnie oddzielić wspólne prawo, pozwalające prowadzić przedsiębiorstwom działalność we wszystkich krajach na identycznych zasadach, od przepisów narzucających całkowicie niepotrzebne rozwiązania, takie jak limity emisji dwutlenku węgla czy bezzasadne normy jakościowe.
Inne znaczenie dla przedsiębiorstw ma wyznaczenie szerokich ram funkcjonowania, możliwych do dostosowania do lokalnych przepisów oraz szanujących panujące zwyczaje, a inny charakter ma prawo często na nowo definiujące podstawowe kategorie. Pierwsze rozwiązanie zmniejsza szeroko rozumianą niepewność działalności, natomiast drugie krępuje przedsiębiorstwa.
Brytyjski rząd ma słuszność, że wykuta w czasie kryzysu idea wspólnej europejskiej administracji pilnującej rządowych finansów, czyli właściwie uczynienie z Unii Europejskiej państwa, jest całkowicie nietrafiona. Dyscyplinę budżetową można osiągnąć poprzez zobowiązanie poszczególnych państw do utrzymywania sprecyzowanych parametrów fiskalnych. Natomiast opiniowanie krajowych budżetów przez Komisję Europejską jest krokiem za daleko.
Brytyjska hipokryzja
Brytyjski rząd uprawia jednak hipokryzję, obciążając Brukselę odpowiedzialnością za uporczywość kryzysu. Sam przecież hojnie dofinansowywał banki, które upadały po wybuchu kryzysu. Natomiast Bank Anglii jest zdecydowanie agresywniejszy niż Europejski Bank Centralny, dzięki czemu eksportuje kryzys na zewnątrz pod postacią inflacji.
Zapewnienie pełnej skuteczności europejskiej integracji wymaga akceptowania mechanizmu rynkowego, czyli zysków i strat, oraz przede wszystkim bankructw. Oczekując szanowania wolności gospodarczej od innych, należy samemu postępować w ten sposób, czego niestety nie robi Wielka Brytania.
Zapowiadając referendum w sprawie obecności Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, Londyn kładzie na szali całe przedsięwzięcie zjednoczenia Starego Kontynentu. Idea zjednoczonej Europy, rozumiana jako dobrowolna współpraca wszystkich narodów, jest tym, czego należy bronić z całych sił. Natomiast tym, od czego należy odejść, jest dążenie Brukseli do kontrolowania gospodarki oraz społeczeństw. David Cameron widocznie nie dostrzega tej różnicy oraz możliwych konsekwencji.
Piotr Lonczak
Bankier.pl
p.lonczak@bankier.pl



























































