Zamiast konwencjonalnej sprzedaży akcji Vin Fast wszedł na giełdę, korzystając ze spółki fasadowej (Spac). Z takiego rozwiązania często korzystają start-upy, by przyspieszyć powolny i co tu dużo mówić - kosztowny proces upublicznienia firmy prywatnej. W praktyce oznacza to połączenie spółki, której nie ma na giełdzie, z taką, która jest. Producenci takich samochodów elektrycznych jak Lordstown Motors czy Faraday Future także skorzystały z tego sposobu. Jednak obie firmy straciły ponad 90 proc. swojej wartości giełdowej od czasu fuzji.
We wtorek obrót VinFast był stosunkowo słaby. Akcje o wartości około 185 milionów zmieniały właścicieli. - Inwestorzy nadal wierzą, że przyszłość należy do pojazdów elektrycznych i że tani "zamiennik" z Azji Wschodniej stanie się konkurentem dla tych produkowanych w USA - powiedział Bill Russo, założyciel i dyrektor generalny Automobility w BBC News. - Rynki uważają, że biorąc pod uwagę geopolitykę, będzie to Wietnam, a nie Chiny - dodaje. Jego zdaniem VinFast może nie podzielić losu Lordstown Motors czy Faraday Future, które spalały kapitał szybciej, niż generowały gotówkę, ponieważ jest wspierany przez Vingroup, co daje dostęp do finansowania firmy, która ma udokumentowane osiągnięcia wzrostu.
Wycena ta dodała około 39 mld dolarów do majątku założyciela i prezesa VinFast Pham Nhat Vounga, który jest najbogatszym obecnie człowiekiem w Wietnamie. Kontroluje on 99 proc. wyemitowanych akcji firmy, głównie za pośrednictwem największego konglomeratu wietnamskiego Vingroyp JSC. To ogranicza znacznie liczbę akcji dostępnych dla innych inwestorów.
Według danych przedstawionych przez firmę w pierwszej połowie roku VinFast dostarczył 11,3 tys. pojazdów elektrycznych. W analogicznym czasie Tesla wyprodukowała ponad 889 tys. -Tesla nadal będzie wyraźnym liderem, ale jak na razie ten tort jest na tyle duży, że można nim obdzielić i inne firmy - zaznacza Dan Ibers z Wedbush Securities. - VInFast zbudował solidne podstawy do osiągnięcia sukcesu - dodaje.
aw