Czerwcowe badanie gospodarstw domowych pokazało stabilizację nastrojów oraz lekkie złagodzenie obaw przed inflacją. Patrząc na dane GUS-owskie w dłuższej perspektywie, można dojść do wniosku, że "powrót polskiego konsumenta" będzie raczej powolny. Więcej pisał o tym Krzysztof Kolany w tekście pt. "Polski konsument wydaje więcej, ale się nie cieszy".
Opublikowane w poniedziałek dane o sprzedaży detalicznej wskazują, że co prawda ta rośnie, "ale trudno mówić o tym, żeby polski konsument szastał pieniędzmi na lewo i prawo".
"W II kw. 24 nastroje konsumentów ze względu na obawy o wzrost bezrobocia przestały się poprawiać, co utrudnia mocniejszy wzrost popytu konsumpcyjnego. Gospodarstwa domowe dostrzegają spowolnienie na rynku pracy, stąd słabsza ocena ich przyszłej sytuacji dochodowej" - odnotowują analitycy PKO BP.
Dyskonty z coraz większym udziałem w rynku
Stosunkowo dobry I kwartał 2024 roku sprawił, że "przychody ogółem branży handlu detalicznego wzrosły o 5,9% r/r, powyżej wzrostu średnich cen towarów i usług konsumpcyjnych w tym okresie (2,8% r/r). Natomiast przychody rosły nieznacznie wolniej niż koszty w tym okresie (6% r/r), co pogorszyło rentowność placówek handlowych (spadek wyniku finansowego o 19,1% r/r; ROS=0,9% wobec 1,2% w 1q23, marża EBITA pozostała bez zmian na poziomie 3,7%)" - czytamy w raporcie PKO BP.
Od wielu lat w najtrudniejszym położeniu znajdują się małe sklepy, stopniowo wypychane z rynku przez większe podmioty. Problemy widać m.in. po znacznym wzroście zaległości płatniczych małych sklepów spożywczych, które zwięszyły się o 19% rdr.
"Udział dyskontów w rynku spożywczym przekroczy 40%, convenience 25%, a supermarketów 14%. W sytuacji nasilonej konkurencji utrzyma się rywalizacja cenowa między sklepami. Niższe ceny przyciągną klientów, jednak wiąże się to ze spadkiem marży. Wojna cenowa negatywnie wpłynie na sytuację małych sklepów, które nie wytrzymają presji cenowej dużych podmiotów" - oceniają analitycy PKO BP.