

Choć piątek jest dla Polaków dniem wolnym od pracy, kiedy to świętujemy Święto Niepodległości, to rynki na świecie nie śpią, a te przynoszą dalsze osłabienie złotego.
Złoty przekroczył na najważniejszych parach krytyczne punkty i nie przestaje słabnąć.
Kurs USD/PLN, który wczoraj przekroczył 4,00 zł, dalej idzie w górę i przed godziną 10.00 za jednego dolara trzeba było zapłacić już 4,05 zł.
Za euro płacono już ponad 4,40 zł, co ostatni raz miało miejsce w lipcu bieżącego roku.
Nie mamy też niestety dobrych wiadomości dla frankowców, kurs CHF/PLN przekroczył bowiem barierę 4,10 i chwilę po godzinie 10.00 wynosił 4,1131. Podobnie jak w przypadku euro, jest to najwyższy poziom od lipca. Warto odnotować, że od 1 listopada frank szwajcarski umocnił się o prawie 12 groszy.
Funt brytyjski z kolei kosztował już ponad 5,12 zł, a od początku tego miesiąca podrożał o 37 groszy.
Zobacz także
Dziś mamy ewidentną odpowiedź, iż zagranica gremialnie gra przeciwko złotemu. Skoro w innych dniach, gdy pracują zarówno zagraniczne, jak też polskie podmioty, kurs złotego utrzymywał się względnie silnie, to znakiem tego polskie instytucje finansowe, ich klienci grali na silnego złotego - siły były wyrównane względnie. Dziś natomiast rynek idzie w jedną stronę, a to oznacza, że zagranica wycofuje się z polskich aktywów - komentuje Jacek Maliszewski, główny ekonomista dmk.
Jakub Krześnicki
