Wysłuchanie publiczne czterech projektów ustaw o przerywaniu ciąży rozpoczęło się w czwartek w Sejmie. Do udziału zgłosiło się 307 osób i 30 organizacji. "Chcemy być europejskim państwem również pod kątem respektowania praw kobiet" - powiedziała PAP przewodnicząca sejmowej komisji ds. projektów ustaw aborcyjnych Dorota Łoboda.


Wysłuchanie publiczne zaplanowano na godz. 10, ale rozpoczęło się z dwudziestominutowym opóźnieniem. Organizatorzy poinformowali, że opóźnienie spowodowane jest długą kolejką w biurze przepustek do Sejmu.
W wysłuchaniu udział wezmą przedstawiciele m.in.: Akcji Demokracja, Amnesty International, Strajku Kobiet, czy Fundacji Życie i Rodzina, Fundacji Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris oraz Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Wysłuchanie ma potrwać ok. 11 godzin, można je śledzić na stronie Sejmu.
Wielichowska na wysłuchaniu publicznym: proszę o wyciszenie emocji
"Bardzo proszę o wyciszenie emocji, bo czasami emocje nie są dobrym towarzyszem do dobrej rozmowy" – powiedziała w czwartek w Sejmie na otwarcie wysłuchania publicznego projektów o przerywaniu ciąży wicemarszałkini Sejmu Monika Wielichowska (KO).
Po powitaniu gości Wielichowska powiedziała, że "wysłuchanie publiczne jest bardzo ważnym elementem bezpośredniego udziału obywatelek i obywateli w stanowieniu prawa" i że liczy na merytoryczną dyskusję.
"Bardzo proszę o wyciszenie emocji, bo czasami emocje nie są dobrym towarzyszem do dobrej rozmowy" – zaapelowała do zebranych w Sali Kolumnowej.
Do udziału w rozpoczętym po godz. 10.00 wysłuchaniu zgłosiło się 30 organizacji i 307 osób. Przewodnicząca Komisji Nadzwyczajnej do Rozpatrzenia Projektów Ustaw Dotyczących Prawa do Przerywania Ciąży Dorota Łoboda zaapelowała do uczestników o przestrzeganie limitu czasu. Organizacje mają cztery minuty na przedstawienie stanowiska. Na wypowiedzi indywidualne przewidziano po dwie minuty.
"Zgłosiło się bardzo wiele osób i organizacji. Z szacunku dla tych, którzy będą czekali, bardzo proszę o przestrzeganie tego czasu" – powiedziała Dorota Łoboda. Czas dla każdego wystąpienia będzie wyświetlany na monitorze.
Godek: wyrok TK ws. aborcji nie był wyrokiem kilkorga sędziów, ale realizacją postulatu miliona Polaków
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji nie był wyrokiem kilkorga sędziów, ale realizacją postulatu miliona Polaków, którzy podpisali inicjatywę "Zatrzymaj aborcję" - powiedziała Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina, która jako pierwsza zabrała głos w wysłuchaniu publicznym na temat projektów ustaw o przerywaniu ciąży.
"Precz z aborcją - to stanowisko wybrzmi dziś szczególnie głośno, ponieważ obrońców życia jest tu trzy razy więcej niż zwolenników mordowania dzieci" - podkreśliła Godek. Złożone projekty dotyczące aborcji nazwała projektami o masowym ludobójstwie na Polakach.
"Każdemu, kto chce aborcji powiem dzisiaj: chcesz aborcji, abortuj się sam. My obywatele, obrońcy życia, informujemy wysoką komisję, że wdrażamy monitoring waszych działań. Wszystko, co robicie, każdy wasz ruch będzie bacznie obserwowany" - zapowiedziała Godek.
"Od was dzisiaj zależy, czy polskie dzieci będą bezpieczne czy dacie posłuch resztkom i niedobitkom politycznych przegrywa, którzy przez ostatnie lata próbowali stroszyć piórka, ale już ich nie ma" - mówiła, zwracając się do posłów.
W jej ocenie posłowie pracują nad obaleniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego aborcji "w taki sposób, że pozgłaszano cztery projekty, które są skrajne i radykalne i na pewno odpadną. "A wy będzie argumentować, że salomonowym werdyktem cofniecie wszystko do stanu sprzed wyroku TK z 2020 roku" - powiedziała Godek.
"Wiemy to, widzimy to" - mówiła. Dodała, że wyrok TK nie był wyrokiem kilkorga sędziów, ale realizacją postulatu miliona Polaków, którzy podpisali inicjatywę "Zatrzymaj aborcję".
Godek podczas wysłuchania publicznego złożyła trzy wnioski: o dołączenie obrońców życia na stałe do prac komisji, o zasięgnięcie opinii pięciu autorytetów z dziedziny prawa konstytucyjnego na temat niezgodności projektów z konstytucją, o przedstawienie opinii publicznej szczegółowych skutków finansowych wprowadzenia tych projektów.
Akcja Demokracja: po 31 latach zakazu domagamy się przywrócenia prawa do aborcji
Po 31 latach zakazu domagamy się przywrócenia prawa do aborcji. Do tej pory żaden parlament nie słuchał kobiet – powiedziała w czwartek Anna Tomaszewska z Akcji Demokracji podczas wysłuchania publicznego w sprawie projektów aborcyjnych w Sejmie.
"Aborcja to powszechne doświadczenie. Według badań jedna na trzy Polki miała aborcję. Od władzy domagamy się tworzenia prawa odpowiedzialnego i odpowiadającego na rzeczywiste potrzeby społeczeństwa, takiego, które nie skazuje osoby w ciąży na ryzyko utraty zdrowia i życia lub na psychiczne cierpienie, które nie pogłębia nierówności społecznych i nie wyklucza z powodów społeczno-ekonomicznych, szanowania decyzji osób w sprawach osobistego życia i ich rodzin" – powiedziała Anna Tomaszewska, która zabrała głos w imieniu Akcji Demokracji.
"Takim rozwiązaniem prawo do zabiegu aborcji do minimum 12. tygodnia ciąży niezależnie od przyczyny podjęcia decyzji, w uzasadnionych przypadkach także dłużej. Prawo zapewniające równy dostęp do legalnej, bezpłatnej, bezpiecznej aborcji. Prawo, które umożliwi osobom będącym w ciąży podejmowanie samodzielnych decyzji" – powiedziała Tomaszewska.
Jej zdaniem "należy zakończyć haniebną praktykę karania za pomoc w aborcji", w tym wobec członków rodzin i partnerów kobiet, które chcą przerwać ciążę.
"Lekarze potrzebują jasnych przepisów, które będą zapobiegać śmierciom kobiet w szpitalach, a zabiegi będą zgodne z najnowszą wiedzą medyczną i standardami WHO" – mówiła przedstawicielka Akcji Demokracji.
Oceniła, że już dziś należy traktować jako nieważny "wyrok nielegalnego pseudotrybunału Julii Przyłębskiej", czyli orzeczenie TK z 2020 r., w którym zakazano aborcji ze względu na wady płodu.
"Po 31 latach zakazu domagamy się przywrócenia prawa do aborcji. Do tej pory żaden parlament nie słuchał kobiet. Nie zgadzamy się na powrót do warunków pseudokompromisu, jaki rząd zawarł z Episkopatem wbrew protestom kobiet. Dziś większość Polek i Polaków popiera prawo do aborcji. W przypadku młodych osób, których to prawo dotyczy najbardziej, aż 90 procent" – powiedziała Tomaszewska. Podkreśliła, że taki pogląd przeważa także wśród wyborców Trzeciej Drogi.
"Polki i Polacy dali kredyt zaufania ugrupowaniom demokratycznym. Wiele z nich głosowało za prawami kobiet, by skończyła się dyktatura, która chciała narzucać nam swoje poglądy i decydować za nas, jak ma wyglądać nasze życie, zdrowie i przyszłość. Teraz my oczekujemy uznania głosu kobiet" – powiedziała Tomaszewska. Następnie cytowała wypowiedzi kobiet popierających prawo do aborcji.
Ponad 300 osób i 30 ogranizacji
W wysłuchaniu udział wezmą przedstawiciele m.in.: Akcji Demokracja, Amnesty International, Strajku Kobiet, Aborcyjnego Dream Team, Kongresu Kobiet, Fundacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Fundacji Życie i Rodzina, Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Organizacje będą miały po cztery minuty na przedstawienie stanowiska. Na wypowiedzi indywidualne przewidziano po dwie minuty. Uczestnicy będą zabierać głos w kolejności złożenia zgłoszenia.
"To, że do wysłuchania zgłosiło się tak wiele organizacji i osób pokazuje, że zainteresowanie tematem jest olbrzymie. Debata o legalnej aborcji trwa od 30 lat, a bardzo zintensyfikowała się po wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Tysiące kobiet protestowało przeciwko temu na ulicach. Z drugiej strony wciąż widzimy skandaliczne furgonetki, które jeżdżą po naszych miastach, pokazując rozerwane płody. Ta sytuacja wymaga pilnego unormowania. Chcemy być europejskim państwem również pod kątem respektowania praw kobiet" - powiedziała PAP przed rozpoczęciem wysłuchania posłanka KO Dorota Łoboda, przewodnicząca Komisji Nadzwyczajnej do Rozpatrzenia Projektów Ustaw Dotyczących Prawa do Przerywania Ciąży.
Wysłuchanie zorganizowano w sejmowej Sali Kolumnowej. Łoboda oszacowała, że potrwa ono ok. 11 godzin. Przekazała PAP, że nie przewiduje jednak przerw. "Będziemy ciągnąć to wysłuchanie aż wszyscy, którzy się dziś stawią, zabiorą głos" - podkreśliła.
Komisja może skorzystać w dalszych pracach z uwag zgłoszonych w wysłuchaniu, ale nie ma takiego obowiązku. Kolejne posiedzenie planowane jest jeszcze w maju. Prace w komisji nad projektami mają potrwać do jesieni. "Myślę, że projekty we wrześniu-październiku wyjdą z komisji z naszą opinią" - powiedziała PAP Łoboda.
"Ważne, byśmy tu były, ponieważ będziemy mieć tu show złożone z kłamstw i histerii. Jesteśmy tu po to, by mówić prawdę. Przyszłyśmy rozmawiać z posłankami i posłami, nie ze zwolennikami zakazu, bo nie mamy im nic do powiedzenia. Część posłanek i posłów jest pod takim silnym wpływem mitologii wokół aborcji, że ignoruje fakt, że 92 proc. wyborców obecnej koalicji chce legalizacji" - powiedziała PAP przed rozpoczęciem wysłuchania Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
"Zaprosiliśmy dzisiaj bardzo wielu obrońców życia, stawiło się ich trzy razy więcej niż zwolenników zabijania dzieci" - powiedziała PAP Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina.
"W imieniu obrońców życia będę mówić prawdę, bo zawsze mówimy prawdę. Prawda o Holokauście uświadomiła świat, że Holokaust jest zbrodnią, prawda o aborcji uświadamia świat, że aborcja jest zbrodnią. Jest zbrodnią przeciw ludzkości, która nie ulega przedawnieniu i mocno wierzę, że będzie kiedyś rozliczona" - dodała Godek.
Pierwszy w kolejności projekt to propozycja Lewicy depenalizacji czynów związanych z terminacją ciąży: całkowitego wyłączenia przestępczości przerywania ciąży do 12. tygodnia za zgodą kobiety oraz wyłączenia karalności przerywania ciąży za zgodą kobiety w sytuacji ciężkiego, nieodwracalnego upośledzenia lub nieuleczalnej choroby płodu. Projekt zakłada też wykreślenie z kodeksu karnego przepis mówiący o karaniu osób, które udzielają kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży.
Są też dwa projekty (Lewicy i KO) w prowadzające możliwość aborcji do 12. tygodnia z woli kobiety.
Trzecia Droga w swoim projekcie proponuje powrót do stanu sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r., czyli przywrócenie możliwości aborcji w przypadku ciężkiej wady płodu. Chce też zorganizowania referendum w sprawie przepisów aborcyjnych.
"Hej, hej, hej, aborcja jest ok"
Wysłuchanie publiczne w Sejmie w sprawie projektów dotyczących aborcji zostało na kilka minut przerwane. "Hej, hej, hej, aborcja jest okej" – skandowały zwolenniczki aborcji, następnie wyszły z sali. "Mordercy" – odpowiadali przeciwnicy.
Po wystąpieniu Mariusza Dzierżawskiego z Fundacji Pro-Prawo do Życia, który mówił o tym, jak niemieccy okupanci w czasie II wojny światowej zezwalali na aborcję w Polsce, z krzeseł podnieśli się zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy prawa kobiet do przerywania ciąży. Przeciwnicy liberalizacji podnieśli w górę kartki napisem "Piekło dzieci", wizerunkiem płodu i z czerwoną błyskawicą.
Zwolenniczki prawa do aborcji skandowały "Hej, hej, hej, aborcja jest okej". "Mordercy" i "Aborcja to zbrodnia" – odpowiadali przeciwnicy.
Przewodnicząca komisji Dorota Łoboda zarządziła kilka minut przerwy. Po niej wysłuchanie zostało wznowione.
Grupa zwolenniczek liberalizacji prawa aborcyjnego wyszła z sali.
"Nie będziemy rozmawiać i negocjować warunków naszego zdrowia, życia, tego, czy możemy o sobie decydować z osobami, która nas nienawidzą" – powiedziała PAP Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu. "Wychodzimy pomagać w aborcjach, a nie rozmawiać z osobami, które chcą nas zabijać. (...) Moje ciało, moje życie to nie jest przedmiot debaty" – dodała. "Obiecali nam legalizację aborcji, a nie 12-godzinną debatę, czy moja koleżanka może o sobie decydować" – podkreśliła.
Ministra ds. równości Katarzyna Kotula (Lewica) przyznała w rozmowie z PAP, że spodziewała się emocji.
"Takiej debaty nie mieliśmy od 26 lat. Oczywiste, że ona budzi emocje, ale trzeba te emocje odłożyć na bok. Trzeba nam merytorycznej debaty o tym, co jest w tych projektach aborcyjnych, w jakim kierunku powinniśmy pójść" – podkreśliła.
Gdy przed salą Kotula wypowiadała się dla dziennikarzy, za nią stanęła grupa przeciwników aborcji z transparentami "Piekło dzieci". Zwolenniczki liberalizacji próbowały im te transparenty wyrywać. Same miały białe kartki, które – jak mówiły – symbolizowały to, że najlepsze prawo aborcyjne to brak regulacji.
Do kolejnego zamieszania doszło po kilkunastu minutach podczas wystąpienia Marty Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, która zaznaczyła, że 70 proc. ludzi w Polsce chce legalizacji aborcji, a 90 proc. chce dekryminalizacji. Wypowiedź zakłóciło środowisko Kai Godek. Aktywiści wstali i wyciągnęli transparenty. Podniosły się też zwolenniczki liberalizacji prawa aborcyjnego.
Lempart poprosiła prezydium o interwencję i przerwała swe wystąpienie.
"Chętnie będę tu stała nawet 10 godzin, nie ma problemu" – powiedziała.
Interweniowała wicemarszałkini Monika Wielichowska (KO).
"Bardzo proszę o zachowanie spokoju, inaczej będę musiała prosić o interwencję Straż Marszałkowską" – powiedziała.
Po chwili zawołała straż. Po pojawieniu się trzech funkcjonariuszy atmosfera się uspokoiła. Uczestnicy wysłuchania wrócili na miejsca. Lempart dokończyła swoją wypowiedź.
Przeciwnicy aborcji: każdy człowiek ma prawo żyć; zwolennicy: wchodzicie z butami w macicę kobiet
Poruszenie wzbudziło wystąpienie Krzysztofa Kasprzaka z Fundacji Życie i Rodzina, który nazwał aborcję "największym w historii ludobójstwem". Zwracając się do posłów popierających liberalizację prawa aborcyjnego, powiedział że "na tej sali siedzą przestępcy, którzy mają krew na rękach".
Po tych słowach przewodnicząca komisji Dorota Łoboda (KO) odebrała głos przedstawicielowi fundacji.
Aleksandra Filipiak odpowiadając przeciwnikom aborcji powiedziała: "swoją religią i przekonaniami wchodzicie z butami w macicę kobiet". "Wtryniacie się między kobiety a ich rodziny, partnerów, lekarzy i lekarki" - podkreśliła. "Żadne śmieszne referendum, nikt na tej sali nie będzie za mnie decydował, co ja zrobię ze swoją ciążą" - dodała Filipiak.
Eliza Jesionowska zaznaczyła, że ma 18 lat i jest tu po to, by powiedzieć politykom i polityczkom: "moje ciało to mój wybór". "Nie chciałabym, żeby mój partner, siostra, brat, tata czy mama byli karani za to, że pomagają mi przerwać ciążę (...). Aborcja to nie debata, to świadczenie co trzeciej Polki" - podkreśliła.
Zdaniem Łucji Sasin "nikt nie ma prawa wybierać, że zrobi komuś krzywdę". "Tak samo żadna kobieta nie ma prawa do wybierania, czy odbierze życie temu małemu człowiekowi, który akurat nosi w sobie" - powiedziała. Dodała, że "każdy człowiek ma prawo żyć mimo choroby i cierpienia i ma prawo być szczęśliwy".
Marcin Sajdak, odnosząc się do hasła "ciałem kobiety rozporządza kobieta", przekonywał, że "to nieprawda, bo nasze prawa są ograniczone na mocy aktualnie obowiązujących przepisów". "To np. zakaz handlu własnymi organami" - zaznaczył.
Z kolei Monika Krawczyk trzymając w ręku zdjęcia swojego syna wspominała: "gdybym 8 lat temu, przy wykonywaniu USG prenatalnego uległa presji lekarza, dzisiaj tego chłopca by nie było".
Jak mówiła, chłopiec miał urodzić się z zespołem Downa. "Urodziłam zdrowego, silnego, pięknego chłopca. (...) Spójrzcie w oczy mojemu synowi i powiedzcie mu, że miał być zabity, że prawo jest ważniejsze niż on" - powiedziała Krawczyk. (PAP)
autorki: Karolina Kropiwiec, Paulina Kurek, Anita Karwowska
kkr/ pak/ ral/