To miasto powstało 30 lat temu jako kapitalistyczny eksperyment. Co na tutejszych trawnikach wczesnym rankiem robią Chińczycy w piżamach? Dlaczego wszyscy plują? I jakim prawem nawet kobiety sukcesu godzą się przez 40 dni po porodzie nie wychodzić z domu?


Subiektywnie o życiu w Chinach opowiadają mieszkający tam Polacy - Kamila Leśniak i Paweł Szyl.
Malwina Wrotniak, Bankier.pl: Polacy w Chinach – to zestawienie zawsze pobudza wyobraźnię. Od kiedy tam jesteście i dlaczego tam?
Paweł Szyl: Do Azji przeprowadziliśmy się w 2006. roku. Pierwsze cztery lata spędziliśmy w Hong Kongu i od dwóch lat mieszkamy w Shenzhen, gdzie w grudniu 2010 roku przyszedł na świat nasz syn. Na początku mieliśmy tylko jednego klienta – naszego polskiego pracodawcę, który w celu zwiększenia wolumenu oraz bezpieczeństwa zakupów zaproponował nam wyjazd do Azji. Po około roku pracodawca stał się klientem, a my zaoferowaliśmy swoje usługi większej grupie podmiotów.
![]() |
Dzisiaj na stałe obsługujemy kilkanaście dużych i średnich przedsiębiorstw z Polski i innych europejskich państw. Jesteśmy firmą rodzinną i takie relacje także staramy się utrzymywać z klientami, stąd nasz wybór, by pracować z ograniczoną liczbą firm.
Obsługujecie biznes na linii Europa-Chiny. To trudna relacja?
Trening czyni
mistrza. Zajmujemy się tym od sześciu lat, tak więc podpisywanie kolejnych
kontraktów, negocjowanie warunków, odbiory i wysyłki to dla nas codzienność. Wiele
firm odwiedza swoich dostawców jedynie raz czy dwa razy w roku na targach i mimo
tego są bardzo zadowolone ze współpracy. Jest jednak mnóstwo przypadków
odwrotnych.
![]() |
Fakt, że jesteśmy na miejscu ma duże znaczenie dla zabezpieczenia
transakcji. Dla naszych klientów istotne jest m.in. móc porozumiewać się z nami
w języku polskim – mieć swojego, zaufanego człowieka tam, gdzie są jego
pieniądze czy przygotowywany produkt.
Dlaczego nie własna knajpka, biuro turystyczne albo inny typ działalności? Byłoby dużo trudniej?
Tylko nie biuro turystyczne! A poważnie, to jest to spełnienie naszych marzeń. Pobyt w tak innym kulturowo miejscu jest czasami frustrujący, ale te ciągłe wyzwania, utrudnienia, a i często absurdy pozwalają mieć dystans do świata, a także sprawiają, że życie jest ciekawsze, co z kolei daje ogromną energię.
Codziennie wiele firm, także polskich rozpoczyna swoją przygodę w chińskim biznesie i jest ona coraz łatwiejsza. Mimo to, szoku kulturowego doświadczają prawie wszyscy.
Jak go minimalizować?
Moim zdaniem pierwszym krokiem powinno być uświadomienie sobie, że to, skąd jesteśmy i czego zostaliśmy nauczeni nie jest jedyną prawdą, ale tylko punktem widzenia.
Na pierwszy rzut oka Shenzhen niczym nie różni się od nowoczesnych miast Zachodu. Da się jednak poznać, że ciągle jesteśmy w Chinach.
Można to zauważyć praktycznie na każdym kroku i nie tylko dlatego, że dokoła jest mnóstwo Chińczyków. Powodem choćby słynne na cały świat wszechobecne plucie, które niejednego przyjezdnego przyprawiło o mdłości (dla Chińczyków jest to pozbywanie się złych duchów) czy toalety publiczne, które nie mają muszli klozetowej, a jedynie dziurę w podłodze.
![]() |
Wszędzie panuje też Chinglish, czyli tłumaczenie języka chińskiego na angielski przy użyciu programów komputerowych i zamieszczanie tłumaczeń na plakatach, ogłoszeniach itd. Na przykład If you are stolen, please call the Police tłumaczy się jako: Jeśli zostałeś ukradziony, zadzwoń na policję.
Ale są też zjawiska wyjątkowo pozytywne. Przykładem jest kompletny brak agresji na ulicach i poczucie bezpieczeństwa nawet w nocy. Inny to nocne biesiadowanie – w godzinach wieczornych jak grzyby po deszczu pojawiają się ludzie z przenośnymi kuchniami, grillami i za niewielkie pieniądze można zjeść tu dobry posiłek. Rolę Sanepidu pełni tutaj klient, który nie przyjdzie drugi raz do miejsca, w którym jedzenie było niezdrowe lub nieświeże, co nam się prawie nigdy nie przydarzyło.
W sąsiedztwie tych wielkich miast funkcjonuje głęboka prowincja. Który obraz Chin jest w XXI wieku prawdziwszy?
Myślę, że obydwa. Wschodnia część Chin rozwija się w ogromnym tempie. Jednak z braku miejsca i rąk do pracy fabryki buduję się na terenach coraz bardziej oddalonych od morza. W prowicjach zachodnich buduje się w tej chwili kilkadziesiąt nowych lotnisk w celu dostarczania produktów rolnych do innych części kraju. Z jednej strony mamy tu zanieczyszczenie środowiska, wyścig szczurów, materializm, a z drugiej spokój, ale i skrajną biedę. Uśrednienie tego stanu jest dla Chin jednym z największych wyzwań i na pewno zajmie to jeszcze wiele lat.
Mentalność Chińczyków wciąż odbiega od tej, do jakiej przywykliśmy w Europie?
W ogromnym stopniu. Mimo fast foodów na każdym kroku i phone’ów w rękach jest to kompletnie inna kultura. Wychowanie, rodzina, spędzanie wolnego czasu, marzenia bardzo się różnią od naszych stereotypów. Przywiązanie do tradycji jest ciągle bardzo silnie zakorzenione.
![]() |
Chinka po porodzie przez 40 dni musi przebywać w mieszkaniu. Nie
może wykonywać żadnych czynności domowych, do niedawna zakazana była nawet kąpiel.
Mimo że nasze znajome robią wspaniałe kariery zawodowe i spędzają wakacje w
Europie, to wszystkie przestrzegały tego wywodzącego się z dawnej tradycji
zakazu.
Chiny lubią szokować. Weźmy małżeństwa, które
oddają dziecko na wychowanie rodzicom na wsi, a sami pracują w mieście, widując
je sporadycznie. Żyje tak wielu Waszych znajomych?
Tak. Jesteśmy pewni, że po przekazaniu dziadkom dobrej nowiny o potomku pierwszą rzeczą jest ustalenie, która babcia zajmie się dzieckiem. Najbardziej powszechne są dwa modele. W pierwszym jedna z babć (czasem dwie) wprowadza się do mieszkania młodych, natomiast w drugim dziecko mieszka z dziadkami w ich rodzinnym mieście. Najczęściej rodzice odwiedzają ich dwa, trzy razy do roku w czasie świąt.
Jeśli o stylu życia mowa, Chińczycy - podobno wysportowani ludzie?
Wczesnym rankiem na dworze jest mnóstwo Chińczyków (często w piżamach), którzy ćwiczą tai chi, czikung, spacerują, rozciągają się czy tańczą w dużych grupach. Często w parkach organizowane są różne zajęcia dla chętnych. W dużej części są to starsi ludzie, często po siedemdziesiątce. Tego typu aktywność powinniśmy propagować również w Polsce.
Chińczycy obnoszą się ze statusem majątkowym?
To, co na początku zadziwia, to podejście Chińczyków do relacji biznesowych - długie rozmowy oraz bardzo drogie wystawne kolacje mogą sprawić wrażenie obnoszenia się ze swoim bogactwem. To jednak nieprawda. Te zachowania wynikają po prostu z tradycji.
Shenzhen powstało 30 lat temu jako specjalna strefa ekonomiczna - kapitalistyczny eksperyment. To tutaj są największe zarobki w całych Chinach i te kilkanaście milionów ludzi przyjechało do Shenzhen dla pieniędzy. Naszym zdaniem nie widać jednak, aby się z tym obnosili. Podkreślam, że jest to nasza opinia. Może wynika z naszego pochodzenia – my Polacy lubimy przecież obnosić się z własnym bogactwem.
Drożej tu, niż w Polsce? Za co się przepłaca?
W ciągu ponad dwóch lat spędzonych w Chinach ceny wzrosły w bardzo dużym stopniu. Podstawowe produkty spożywcze są w tej chwili droższe niż w Polsce, a zakupy produktów typowo zachodnich potrafią przyprawić o ból głowy. Pół litra jogurtu naturalnego kosztuje ponad 20zł. Piwo w irlandzkim pubie pomiędzy 20 a 30zł, duża pizza na telefon to wydatek około 60zł. W mojej cześci Shenzhen jest drożej niż w Polsce.
Czego Wam w Chinach brakuje - podobno czereśni?
Jest na rynku chińskim kilka produktów, które zostały wykreowane jako luksusowe. Kilogram czereśni (zarówno importowanych, jak i lokalnych) potrafi kosztować nawet 150 zł. Dodatkowo jest grupa kilku produktów spożywczych, za którymi tęsknimy, ale chińska kuchnia jest jedną z najlepszych na świecie i wspaniale nam to rekompensuje. A twaróg robimy sami, na podstawie przepisu zamieszczonego w internecie przez rodaka, miłośnika białego sera na wygnaniu.
Dziękuję za rozmowę.