Specjalny wysłannik prezydenta USA Steve Witkoff, który prowadzi negocjacje z Ukraińcami i Rosjanami, oraz sekretarz stanu USA Marco Rubio mają całkowicie odmienne poglądy na temat tego, jak zakończyć wojnę Rosji z Ukrainą - podał w poniedziałek portal amerykańskiej stacji NBC.


Wysłannik Donalda Trumpa i Departament Stanu miewają rozbieżne wizje nie tylko w sprawie Ukrainy, ale też w kwestiach bezpieczeństwa, a niektóre działania Witkoffa postrzegane są jako próba ominięcia Rubio - zauważył portal.
Między tymi dwoma przedstawicielami administracji USA od dawna panuje rozdźwięk - zaznaczyła stacja.
- Wygląda na to, że śpiewają na inną nutę - uważa były ambasador USA przy NATO i w Rosji Alexander Vershbow. - Jeśli podczas negocjacji nie ma wspólnego zrozumienia problemów i przeciwnika, nie może nic z tego wyjść dobrego - dodał.
Witkoff, chcąc na polecenie Trumpa szybko zawrzeć układ z Rosją, forsuje propozycje, które zobowiązują Ukrainę do ustępstw, oddania terytorium i zaakceptowania ryzyka dla jej przyszłego bezpieczeństwa - podaje NBC.
Z kolei Rubio i niektórzy inni przedstawiciele administracji opowiadają się za większą presją gospodarczą i militarną na Rosję, by zmusić Władimira Putina do ustępstw i zagwarantować bezpieczną przyszłość Ukrainie.
Rzecznik Departamentu Stanu Tommy Pigott zapewnia, że między Rubio i Witkoffem nie ma żadnych pęknięć, utrzymują oni bliskie robocze kontakty i są przyjaciółmi.
Sam Rubio podczas piątkowej konferencji prasowej również zapewniał, że „nikt nie działa niezależnie”, „wszystko jest silnie skoordynowane”, a Witkoffa nazwał „niesamowitą osobą, bardzo mądrą, bardzo utalentowaną”. Zaznaczył też, że Witkoff nie otrzymuje wynagrodzenia za wykonywaną pracę.
Oprócz rozbieżności w kwestii procesu pokojowego, między Witkoffem a urzędnikami Departamentu Stanu panuje też brak porozumienia w sprawie kwestii bezpieczeństwa, zwłaszcza podczas podróży wysłannika do Rosji.
Według pięciu obecnych i byłych urzędników amerykańskich, Witkoff jest postrzegany jako osoba o pobłażliwym podejściu do kwestii bezpieczeństwa, co budzi obawy, że może korzystać z niezabezpieczonych środków komunikacji, które mogłyby narazić go na podsłuchiwanie jego rozmów.
Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ ap/
























































