

MCI Management wezwało do sprzedaży akcji MCI Capital. Tomacz Chechowicz chce w ten sposób stać się jedynym akcjonariuszem spółki. Co ciekawe jednak w wezwaniu nie ma ani słowa o zdjęciu MCI z giełdy.
Przyjmowanie zapisów w wezwaniu rozpocznie się 3 lipca i zakończy 2 sierpnia o godzinie 15.00. Proponowana cena to 9,8 zł za walor. Jest więc ona wyraźnie wyższa od kursu z wczorajszego zamknięcia, który wynosił 9 zł. W środę inwestorzy dopasowali nieco cenę rynkową do ceny z wezwania, akcje MCI o godzinie 11 drożały bowiem o blisko 8 proc. do 9,70 zł.


Wezwanie dotyczy 19 003 988 akcji MCI Capital. MCI Management wraz ze swoim właścicielem, Tomaszem Czechowiczem, posiada obecnie łącznie 64,07 proc. kapitału zakładowego spółki. Oznacza to, że w wyniku wezwania wzywający wraz z właścicielem chce uzyskać 100 proc. akcji MCI Capital.
Często wezwaniom na 100 proc. towarzyszy informacja mówiąca o tym, że wzywający zamierza zdjąć spółkę z giełdy. Czechowicz jednak niczego takiego nie zapowiada. W planach wzywającego czytamy jedynie, że "Wzywający traktuje spółkę jako długoterminową inwestycję o charakterze strategicznym. Wzywający nie zamierza zmniejszać udziału w ogólnej liczbie głosów na walnym zgromadzeniu spółki. Ponadto, wzywający nie wyklucza dalszego zwiększania swojego udziału w ogólnej liczbie głosów na walnym zgromadzeniu spółki".
Dodatkowo, jak zauważył Michał Sadrak z portalu Obligacje.pl, ewentualny delisting to naruszenie warunków emisji większości obligacji MCI Capital (198 mln zł), MCI Management (44 mln zł) oraz MCI.PrivateVentures FIZ (110 mln zł). Być może dlatego też w wezwaniu nie ma informacji o delistingu. Powodzenie wezwania w 100 proc. wydaje się abstrakcją, jeżeli by jednak do tego doszło (a na rynku warto rozważyć każdy scenariusz), sytuacja na MCI mogłaby stać się bardzo ciekawa z prawnego punktu widzenia.
Adam Torchała