REKLAMA

Lekarze chcą dużych podwyżek

2014-12-31 13:29
publikacja
2014-12-31 13:29

Lekarze chcą pieniędzy i zmian. Część środowiska lekarskiego regularnie na koniec roku grozi strajkiem i zamknięciem gabinetów. Media straszą pacjentów zamkniętymi przychodniami. O co walczą lekarze? O mniej papierkowej roboty? O lepsze narzędzia do ochrony zdrowia i leczenia pacjentów? Być może, ale głównie chodzi o pieniądze.

Lekarze chcą dużych podwyżek
Lekarze chcą dużych podwyżek
/ EastNews

Jak zwykle chodzi o pieniądze (EastNews)

Od 2 stycznia zamkniętych może być ok. 40 proc. placówek opieki zdrowotnej w całej Polsce. W strajku udział wziąć może 13 tys. lekarzy, którzy leczą 12 mln pacjentów w 14 województwach. Działacze związkowi z Federacji Porozumienie Zielonogórskie zażądali zwiększenia finansowania lekarzy rodzinnych o 2 mld zł oraz wprowadzenia opłat dla pacjentów za przekroczenie progu przychodni. Do tego dochodzi skrócenie czasu pracy przychodni w co drugą środę każdego miesiąca do godziny 14.


Lekarze mają trochę racji. W teorii lekarz rodzinny ma tylko kilka minut na przebadanie, zdiagnozowanie i wypełnienie dokumentów dla jednego pacjenta. Porozumienie Zielonogórskie chce wydłużyć ten czas do co najmniej 15 minut.

Zdiagnozuj raka albo płać

Pakiet onkologiczny nakłada na nich dodatkowe obowiązki. Lekarz podejrzewający raka u pacjenta ma obowiązek założyć mu specjalną „zieloną kartę” i skierować na przyśpieszone badania bez kolejek.

Po wydaniu 30 kart NFZ sprawdzi, czy chorobę nowotworową wykryto u przynajmniej dwóch pacjentów – jeśli nie, to lekarz straci okresowo prawo do wydawania zielonych kart oraz zostanie skierowany na specjalne szkolenia. Jeśli pomimo tego ją wyda, to dostanie karę finansową w wysokości 2% wartości kontraktu z NFZ. Konsekwencje będą czekać go jeśli nie założy karty pacjentowi, u którego później zdiagnozuje się raka.

Lekarze lubią zarabiać

Z drugiej strony w grę wchodzą pieniądze. Federacja Porozumienie Zielonogórskie (PZ) wnioskowała o zwiększenie nakładów na podstawową opiekę zdrowotną o 2 mld zł. Ministerstwo proponuje 1,2 mld zł. PZ oczekuje zwiększenia stawki za jednego pacjenta z 96 zł do 132 zł rocznie – z obecnych 8 zł miesięcznie do 11 zł oraz potrojenia tej stawki dla cukrzyków i osób z chorobami krążenia. Łącznie na podstawową opiekę zdrowotną wydajemy ok. 7 mld zł. Po podwyżkach ma to być ok. 8,5 mld zł.


Lekarz może przyjąć w roku 2750 pacjentów – to górny limit. Mając pełny pakiet pacjentów generuje przychód ok. 260 tys. zł rocznie. Po podwyżkach będzie to ok. 360 tys. zł rocznie. Lwią część stanowi jego wynagrodzenie, które nierzadko wynosi ponad 15 tys. zł miesięcznie. Dla porównania – przeciętny Polak zarabia 2,8 tys. zł netto, a zarobki 2/3 oscylują w granicach 2 tys. zł netto.

W Polsce zarabiamy marnie. Prawie wszyscy. Lekarze, prawnicy, inżynierowie, nauczyciele czy nawet urzędnicy i policjanci powinni zarabiać więcej niż obecnie, bo ich płace są wyraźnie niedowartościowane w stosunku do wydajności – tak wynika z analizy wysokości płac w stosunku do efektywności w UE.


Jednak nikt prócz lekarzy nie ma tak silnej karty przetargowej w negocjacjach z rządem. Wyborca wybaczy premierowi fakt, że węgiel podrożeje, wybaczy mu nawet strajk nauczycieli podczas którego nie może posłać dziecka do szkoły. Nie wybaczy mu jednak narażenia życia bliskich z powodu pracowników państwowego sektora medycznego – nawet jeśli większość pacjentów przychodzi tylko po zwolnienie od pracy i przedłużenie recepty.

Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl

Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (311)

dodaj komentarz
~Przeczytajcie
Dramatyczny list Pani Doktor - lekarza rodzinnego!"Do moich pacjentów, znajomych i przyjaciół!Postanowiłam napisać list z prośbą o przesłanie go dalej jak najliczniejszej grupie ludzi.3 stycznia po dzienniku widziałam rozmowę z politykami na temat sytuacji jako zaistniała w POZ.Prowadząca wielokrotnie mówiła, że nie rozumie Dramatyczny list Pani Doktor - lekarza rodzinnego!"Do moich pacjentów, znajomych i przyjaciół!Postanowiłam napisać list z prośbą o przesłanie go dalej jak najliczniejszej grupie ludzi.3 stycznia po dzienniku widziałam rozmowę z politykami na temat sytuacji jako zaistniała w POZ.Prowadząca wielokrotnie mówiła, że nie rozumie postępowania Porozumienia Zielonogórskiego. Cała sprawa została sprowadzona do nadmiernych żądań finansowych , braku odpowiedzialności i krzywdzenia pacjentów.Jak pewnie wszyscy zauważyli do tej rozmowy nie został zaproszony nikt ze strony lekarzy a o tym czego chcą lekarze wypowiadał się autorytatywnym głosem przedstawiciel PO.Przekłamania i oszczerstwa są poważne i poważne jest to o co walczy Porozumienie Zielonogórskie.Bardzo poważnym problemem POZ (myślę, ze nie tylko) są starzejący się lekarze. W województwie opolskim średnia wieku lekarza pracującego w POZ przekroczyła 57 lat. Gdyby w tej chwili z systemu odeszli emeryci to system by się zawalił. Młodych kształcących się lekarzy jest niewielu.Ja miesięcznie przyjmuję ponad 1200 pacjentów. Średnio 50-70 osób dziennie. Zdarzają się dni gdzie tych pacjentów przyjmuję i 100. Każdego roku dochodzi nowa praca. Część jest widoczna dla wszystkich bo większą część czasu patrzę w monitor i stukam w klawiaturę. Dużej części państwo nie widzicie. Skraca się czas poświęcony na kontakt z pacjentem a wydłuża czas biurokratyczny. Lekarze i tak nie są w stanie prowadzić kartotek w sposób zgodny z przepisami i bezpieczny dla siebie, bo starają się wypełnić swoje podstawowe zadanie leczenia pacjentów.W nowej umowie jest kilka niemożliwych do przyjęcia zadań. Jest ona skierowana przeciwko pacjentom i stawia pacjentów i lekarzy naprzeciwko siebie. Tylko razem jesteśmy w stanie zawalczyć o wspólne dobro.Po pobieżnej lekturze nasuwają mi się liczne uwagi. Pierwsza sprawa - pakiet kolejkowy. Wszystkiego nie wiem, ale to do czego doszłam jest bulwersujące. Lekarz endokrynolog jak wszyscy wiedzą leczy najczęściej choroby tarczycy. W nowej umowie to lekarz POZ będzie zobowiązany do leczenia niedoczynności tarczycy. Wszyscy państwo, którzy jesteście pod kontrolą poradni endokrynologicznej, teraz wrócicie do POZ. Lekarz nie będzie mógł państwa skierować do specjalisty. Rozwiązany problem kolejki u endokrynologa? Ma pan minister sukces? Łagodny przerost gruczołu krokowego też w gestii lekarza POZ. Zniknie kolejka do urologa? Takich jednostek chorobowych wrzuconych do POZ jest więcej.Na wykonanie tych zadań lekarz POZ nie dostaje żadnych dodatkowych pieniędzy, a minister może zaoszczędzić na wykupieniu tych wizyt u specjalistów. Tyle że specjaliści mieli wykupioną konkretną ilość wizyt a my nie mamy limitu. Przyjąć należy wszystkich pacjentów.Niestety nie potrafię już w sposób bezpieczny dla pacjentów przyjmować większej ilości ludzi.Liczni moi koledzy mają już przyjmowanie na godzinę. Pacjent endokrynologiczny na kontrolnej wizycie będzie musiał zająć 30 minut tak jak u specjalisty. Już ostatnio pojawiły się kłopoty gdzieniegdzie z dostaniem się do lekarza w dniu rejestracji. Niestety teraz obejmie to już wszystkie praktyki.Co zrobić z pacjentami potrzebującymi zwolnienie do pracy. Z nagłymi zachorowaniami. Ludźmi z wymiotami, biegunkami, bólami, gorączkami. Nie potrafię w sposób uczciwy w stosunku do pacjenta przyjąć na siebie nieskończonej ilości zadań i przejąć pacjentów moich kolegów specjalistów tylko po to by minister miał wyborczy sukces.Kolejna sprawa - umowa. Umowa ma być bezterminowa. Tą umowę może zmieniać aneksem NFZ bez jakiejkolwiek konsultacji. Ja tylko mogę ją wypowiedzieć. Będzie można do POZ wrzucać wszystko co się nie zmieści gdzie indziej. My staniemy się pierwszą twarzą NFZ w opozycji do pacjenta. Sami już niewydolni będziemy tak jak teraz dostawać nowe zadania i nasza niemożność wykonania zadań będzie uderzała w pacjentów.Kolejna sprawa - skierowania do okulisty i dermatologa. Okulistycznie leczymy zapalenia spojówek i powtarzamy zalecone przez okulistę leki. Po co wypisywać skierowania do okulisty na dobranie okularów? Ja i tak nie mogę nic w tej dziedzinie zrobić. To jest i Wasz i nasz czas. Żeby pójść z dzieckiem po korektę szkieł będziecie musieli zarejestrować się wpierw do POZ po skierowanie. Kolejny dzień u lekarza w kolejce. Podobnie u dermatologa. Do dermatologa zawsze szło się bez skierowania. Była to najskuteczniejsza metoda wczesnego leczenia chorób wenerycznych. Teraz najpierw do mnie a później dalej.Kolejna rzecz - pakiet onkologiczny. To już jest grubsza sprawa. W mojej praktyce mam w ciągu roku od 7-10 wykrytych pierwszorazowych zachorowań na nowotwór. Z tego 1-3 pacjentów to tacy, którzy nigdy nie byli wcześniej u lekarza i przychodzą w stanie zaawansowanym. Wielokrotnie tych kieruję od razu do szpitala bo są w złym stanie i wymagają natychmiastowego leczenia. Oni też zawsze byli przyjęci od razu, najczęściej na internę. Kilka pacjentek to pacjentki z nowotworami piersi i narządów rodnych. Tutaj swoją rolę jak dotąd widzę na wpajaniu pacjentkom konieczności wizyt u ginekologa i namawianiu na badanie piersi. System działa. Zostaje więc kilku pacjentów z pozostałymi nowotworami. Skupię się na nowotworach jelita grubego. Przez kilka lat funkcjonowało przesiewowe badanie kolonoskopowe i to dawało rezultaty. Za rządów ministra Arłukowicza to zostało zaniechane, albo mocno okrojone. Fakt, ze moi pacjenci nie mają do tych badań dostępu. Pozostaje planowana kolonoskopia. Większość placówek ma wykupione przez NFZ to badanie bez znieczulenia.Bardzo bym chciała zobaczyć twarz ministra po wykonaniu tego badania bez znieczulenia.Jeżeli rak jelita grubego daje jednoznaczne objawy to często jest już za późno na pełne wyleczenie. Jest to więc wyjątkowy wyścig z czasem. Jakie są wczesne objawy raka jelita grubego? Mogą być pojawiające się biegunki, mogą być zaparcia, może być krew w kale, mogą być pobolewania, może być utrata wagi. Dotąd dawałam skierowanie na kolonoskopię. U większości pacjentów były polipy, które lekarze od razu usuwali. Wszyscy Ci pacjenci to potencjalni chorzy na raka. Radość z wyleczenia i uniknięcia tragedii. Teraz spośród tych pacjentów mam wybrać lepszych i dać im zieloną książeczkę. Wszystkim nie mogę. Jeżeli nie dam komuś u kogo, w trakcie stania w jeszcze dłuższej kolejce, rozwinie się rak to pacjent będzie miał żal do mnie a nie do ministra, a ja będę musiała z tym żyć.Dlaczego nie mogę dać wszystkim? Bo muszę mieć trafienia! Trafienia to jest określenie ministra na pacjenta z chorobą nowotworową. Wydam 30 książeczek Pacjent przejdzie diagnostykę i teraz oceni moją pracę urzędnik. Jeżeli będę miała 0-1 trafienia to zostanę skierowana na karne szkolenie a za wykonaną pracę mi nie zapłacą. Czyli badając w kierunku choroby nowotworowej 30 pacjentów nie znajdę u nikogo rozwiniętego raka to będę ukarana szkoleniem i finansowo. Teraz badam nawet stu ludzi, żeby wykryć u jednego raka. Moja sytuacja się poprawi jeżeli będę miała 2 trafienia dostanę wtedy 20 złotych i nie będę karana upokarzającym szkoleniem. Ta kwota rośnie i przy stosunku jedno trafienie na pięć sięga ponad 100 złotych. Cały czas cytuję umowę! Staniemy więc z pacjentem po przeciwległej stronie - on będzie się cieszył, że nie ma raka, ja będę miała poważny problem. Będę więc unikała zielonych książeczek jak ognia, albo wydam je wszystkim.Jeżeli nie wydam to minister wygrał, bo lekarze są źli i nie chcą pracować, jak wydam to nie wytrzymam finansowo (bo za tą diagnostykę zapłacę z puli POZ) i dołożę do pracy kolejne wypisywanie książeczek, sprawozdań. Wydłuży się więc kolejka pacjentów u mnie. Wąskie gardło w postaci zbyt małej ilości zakontraktowanych kolonoskopii pozostaje.Tyle, ze teraz za to odpowiadam ja nie minister.Kolejna sprawa to EWUŚ. Jak państwo wiecie musimy sprawdzać EWUŚ czyli czynne ubezpieczenie pacjenta. Dwa razy w tygodniu trafia się pacjent, który EWUŚ wyświetla w kolorze czerwonym – pacjent nieubezpieczony. W większości są to pacjenci, którzy mają ubezpieczenie i faktem, że świecą na czerwono są oburzeni. Teraz pacjent wypisuje oświadczenie, że jest ubezpieczony i my przyjmujemy takiego pacjenta nieodpłatnie. NFZ płaci za takiego pacjenta. Teraz NFZ przestaje płacić za pacjentów świecących na czerwono (w mojej praktyce 11%). Czyli jak pacjent świeci na czerwono i wypisze nam oświadczenie, to za jego leczenie i wizytę nie zapłaci nikt. Pieniądze zostają w funduszu. Kolejna oszczędność ministra.Takich pułapek jest więcej a list i tak zrobił się długi. Jest to jednak nasza wspólna sprawa - pacjentów i lekarzy.W tym roku mija 30 lat mojej pracy i zawsze byłam po stronie pacjenta, bo sama też jestem pacjentką i to z wiekiem coraz częściej i boleśniej. Ministrowie się zmieniają a ja od 30 lat o 8.00 wołam proszę (teraz parę minut później bo ładuje się komputer).Tej pracy nie chcą wykonywać młodzi lekarze i jak nic się nie zmieni, to po pięciu latach nastąpi poważny kryzys w służbie zdrowia na poziomie POZ. Wtedy obecny minister będzie już miał inną posadę równie prestiżową i pozbawioną osobistej odpowiedzialności jak teraz, ale my zostaniemy na dole, pacjenci i lekarze.Dlaczego inni podpisali? My nie podpisaliśmy, i jakie mamy kłopoty, a strach pomyśleć co nas czeka. Straszą nas przez telefon, jeżdżą do prywatnych domów. Ruszyły zmasowane kontrole. Nagonka bezpardonowa w mediach. Kłamstwa, półprawdy, wyrwane z kontekstu słowa. Ja się boję bardzo i nie dziwie się, że inni też się boją. Tylko zwarta grupa może się przeciwstawić.Jeżeli my przegramy to tak naprawdę przegrają pacjenci.Z poważaniemLekarz rodzinny z 30 letnim stażem w jednej placówceJeszcze raz proszę o rozesłanie tego listu swoim znajomym, bo jest to jedyna forma wyjaśnienia stanowiska lekarzy rodzinnych."
~pacjent
A ile pani zarabia miesięcznie?
~psychiatra
Odkąd pamiętam ciągle te same problemy ,za mało pieniędzy na kontrakty i usługi szczytem skurwysyństwa jest liczba pieniędzy na psychiatrię w Polsce (chyba ktoś w ministerstwie z pejsami założył że nie warto chorych polaków na schorzenia psychiczne leczyć).To co się dzieje w szpitalach psychiatrycznych można porównać do sytuacji Odkąd pamiętam ciągle te same problemy ,za mało pieniędzy na kontrakty i usługi szczytem skurwysyństwa jest liczba pieniędzy na psychiatrię w Polsce (chyba ktoś w ministerstwie z pejsami założył że nie warto chorych polaków na schorzenia psychiczne leczyć).To co się dzieje w szpitalach psychiatrycznych można porównać do sytuacji 3 świata ,jeden lekarz w weekend na szpital ,pacjenci podcinają sobie na Srebrzysku żyły ,przypalają ręce ,walą głowami w ściany i nie ma żadnej reakcji ze strony personelu. W szpitalach psychiatrycznych chorzy nie mają opieki ,tylko psychotropy ,psychotropy i tym leczą na czas.
~Olka
Lekarze już chyba zwariowali, czy oni godności nie mają. Zarabiają najmniej po kilkanaście tysięcy, a w większości po kilkadziesiąt, wiem bo jestem księgową w szpitalu, ale chcą jeszcze więcej.
~BiuroRach
Im już całkiem odjeb....ło!!!
~Ola
tak to prawda ze zwariowali liczy się kasa nie pacjent a kto pomyślał o tych co mają bardzo często po 600zł ja oni mają za to żyć i też ciężko pracowali .''
~obywatel
Już sam tytuł artykułu jest tendencyjny. Chodzi przecież w artykule o jedną konkretną grupę lekarzy. Oczywiście chcieć to pewnie wszyscy lekarze chcą dużych podwyżek, tak samo inne grupy zawodowe (ciekawe czy autor artykułu też by chciał dużych podwyżek). Artykuł nie porusza wszystkich aspektów związanych z przedmiotem sprawy (np Już sam tytuł artykułu jest tendencyjny. Chodzi przecież w artykule o jedną konkretną grupę lekarzy. Oczywiście chcieć to pewnie wszyscy lekarze chcą dużych podwyżek, tak samo inne grupy zawodowe (ciekawe czy autor artykułu też by chciał dużych podwyżek). Artykuł nie porusza wszystkich aspektów związanych z przedmiotem sprawy (np wydatków lekarzy związanych ze zmianami i tą podwyżką - np kwestia badań) i jest wybitnie tendencyjny. Rozumiem, że autor może nie darzyć sympatią danej grupy zawodowej ale jak czytam taki kiepski artykuł to się zastanawiam co z innymi poruszanymi tu tematami na których się nie znam. Jestem czytelnikiem Bankiera od lat i zdarzają się lepsze i gorsze artykuły, ale ten jest wyjątkowo płytki, kiepski i tendencyjny - a ja jako świadomy czytelnik oczekuję choć trochę obiektywizmu i wgłębienia się w temat (jak będę chciał najeżdżania na lekarzy a nie bardziej lub mniej wnikliwej analizy, to przerzucę się na "uważam rze" czy "w sieci"). Też nie darzę wielkim szacunkiem grupy zawodowej lekarzy(nie jestem lekarzem) - zdarzają się lepsi, gorsi i totalne miernoty. Ale jak czytam artykuł na portalu zajmującym się tematyką ekonomiczną to oczekuję rzetelnego przygotowania się do tematu i więcej obiektywizmu. PS. Coś nie coś wiem o zarobkach lekarzy i jak czytam te posty pod artykułem - reprezentują taki sam poziom... Przekrój płac lekarzy jest naprawdę szeroki. Są specjalizacje jak np ginekolodzy które zarabiają naprawdę sporo - ale to tak jak w innych dziedzinach - jest informatyk, bazodanowiec - w dobrych firmach zarabiają więcej niż lekarze, a np konsultanci - np SAP. Poza tym często pierwszy lepszy kierowniczek/lider małego zespołu ma większe wynagrodzenie przy pracy 40 godzin tygodniowo a nie np 80 godzin tygodniowo jak spora część lekarzy. Czy liczy ktoś czas podczas którego wszyscy inni odpoczywają/zajmują się dziećmi, spędzają czas z rodziną? W większości szpitali, klinik w dużych miastach lekarze zarabiają mniej na godzinę netto niż zwykły specjalista w firmie. Specyfiką branży jest to, że na tzw zadupiach gdzie nikt nie chce przyjeżdżać i pracować lekarze faktycznie zarabiają lepiej, bo szpital musi ich jakoś przyciągnąć - zazwyczaj lepszą płacą. To oczywiście kwestia popytu i podaży - mamy w końcu kapitalizm i myślę, że większość czytelników bankiera choć trochę to rozumie. Może powinniśmy ustalić - żaden informatyk/konsultant/adwokat/sędzia/kierownik/prezes/dyrektor/itd nie powinien zarabiać więcej niż np 40 zł netto na godzinę? Bo taki jest wydźwięk tych postów... Komuno wróć? Model Korei Północnej?Generalnie
~obywatel
Aha - 40 - 50 brutto - to bardzo często stawka za godzinę lekarza (bardzo często bliżej 40). Najczęściej obecnie są na kontrakcie i muszą sami od tego płacić podatki i ZUS (obecnie coś koło 1100 zł/miesiąc?). Więc jeśliby pracowali tylko 160 godzin jak większość "etatowców" do których się zaliczam więc 160*40/50 = 6400/8000 Aha - 40 - 50 brutto - to bardzo często stawka za godzinę lekarza (bardzo często bliżej 40). Najczęściej obecnie są na kontrakcie i muszą sami od tego płacić podatki i ZUS (obecnie coś koło 1100 zł/miesiąc?). Więc jeśliby pracowali tylko 160 godzin jak większość "etatowców" do których się zaliczam więc 160*40/50 = 6400/8000 brutto. Czy taka płaca brutto specjalisty z wąskiej dziedziny z dużą odpowiedzialnością w takiej wysokości za pełen etat to zbyt wiele? No proszę... I pewnie taka jest przeciętna płaca (oczywiście sporo lekarzy (tak, naprawdę tak jest) ma sporo mniej, a jakaś mniejsza część sporo więcej, ale to tak jak w każdej innej branży... Należałoby się zastanowić z jaką branżą albo raczej grupą zawodową porównać grupę zawodową lekarzy - np czy specjaliście z jakiejś lekarskiej dziedziny bliżej powinno być płacowo do informatyka/bazodanowca czy raczej do pani, która pracuje przy kasie w supermarkecie? (nic im nie ujmując). Przydałby się naprawdę rzetelny artykuł uwzględniający liczbę przepracowanych godzin, z medianą, średnią na godzinę. A bajki o tym ile lekarzy bierze pod stołem - to naprawdę margines. To się tyczy wszystkich grup zawodowych - pewnie w łapę biorą policjanci osoby w firmach zajmujące się zamówieniami itd. Ale to raczej margines a nie ogół. W spółkach osoby odpowiedzialne (bardziej lub mniej pośrednio) za oprogramowanie/srzęt często jeżdżą na tzw konferencje/szkolenia - to pośrednio też jest lekka forma łapówki/"zachęty" - ale to też margines... Gdybyśmy skupili się na twardych faktach i obiektywnie ocenili sprawę wcale nie wychodzi tak różowo. Oczywiście są plusy - dla pewnych specjalizacji mimo przeciętnych zarobków, istnieje bardzo łatwa możliwość zmiany pracy i łatwość dorobienia poza etatem - tego nie mają inne grupy zawodowe (przynajmniej nie wszystkie, np. ostatnio hydraulik w godzinach pracy w spółdzielni za 6 godzin pracy w moim mieszkaniu skroił mnie na 800 zł za robociznę, więc też dorabiał). Ale jeśli ktoś chce pracować np 300 godzin miesięcznie to czemu nie ma być za to dodatkowo gratyfikowany i więcej zarabiać w miesiącu w którym przepracuje tyle godzin. Mamy kapitalizm. Obudźcie się w końcu i zacznijcie logicznie i obiektywnie myśleć. Czytelnicy bankiera powinni wykazywać się nieco wyższą inteligencją niż przeciętny czytelnik onetu czy interii, przynajmniej tak do tej pory uważałem...
~Księgowy odpowiada ~obywatel
Gdzie ty tu widzisz kapitalizm, jeśli jedna ze stron jest zmuszana do płacenia z góry za uslugi (ubezpieczony, przyszły pacjent) a druga strona czyli lekarze POZ chcą dostać pieniądze ubezpieczonych ale nie bardzo mają chęć wykonywać uslugi - to raczej jakaś zbójecka wersja kapitlizmu wymieszanego z socjalistycznym czy się stoi czy Gdzie ty tu widzisz kapitalizm, jeśli jedna ze stron jest zmuszana do płacenia z góry za uslugi (ubezpieczony, przyszły pacjent) a druga strona czyli lekarze POZ chcą dostać pieniądze ubezpieczonych ale nie bardzo mają chęć wykonywać uslugi - to raczej jakaś zbójecka wersja kapitlizmu wymieszanego z socjalistycznym czy się stoi czy się leży kasa się należy.
~lek odpowiada ~Księgowy
"Księgowy" najwyraźniej nie rozumie w czym tkwi problem. Lekarze POZ dostali karkołomne obowiązki błyskawicznego diagnozowania nowotworów złośliwych (cel szczytny!), a taka diagnostyka niestety sporo kosztuje, a finansowania POZ sumarycznie nie zwiększono. Prawda jest taka, że ten cyniczny fijut B.A. dobrze wiedział od "Księgowy" najwyraźniej nie rozumie w czym tkwi problem. Lekarze POZ dostali karkołomne obowiązki błyskawicznego diagnozowania nowotworów złośliwych (cel szczytny!), a taka diagnostyka niestety sporo kosztuje, a finansowania POZ sumarycznie nie zwiększono. Prawda jest taka, że ten cyniczny fijut B.A. dobrze wiedział od początku, że jego populistyczny pomysł "pakietu onkologicznego" jest niewykonalny. Z dyskusją zwlekał, żeby w ostatniej chwili zwalić winę na protestujących lekarzy POZ. Plan się powiódł. Teraz wielu wyborców jest zachwyconych, jaki to minister jest troskliwy, a do tego nieugięty w walce z tymi pazernymi lekarzami. I tak moi mili się załatwią kolejną kadencję w rządzie. Bartosz jest tylko brudnym narzędziem do utrzymania PO przy korycie. Wiadomo, że kolejka świń do koryta jest długa i ostatecznie świnia to świnia, ale już naprawdę PO mogło poprawiać swój wizerunek tak, żeby pacjenci na tym skorzystali. To nie, bo za drogo... DZIADOSTWO!!

Powiązane: Ochrona zdrowia pod kroplówką

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki