Węgierska waluta, która od początku roku osłabiła się wobec euro o 4,0 proc., straci kolejne 2,4 proc., zapowiada Citigroup.


Forint od początku roku stracił do dolara 7,1 proc., a wobec euro osłabł o 4,0 proc., co dało mu siódme pod względem słabości miejsce wśród 32 ważnych walut na świecie. Zdaniem Citigroup to nie koniec przeceny waluty znad Balatonu. Inwestorzy powinni kupować euro za forinta, z celem 331,5 HUF, co oznaczałoby 2,4-procentowy potencjał osłabienia forinta, zalecają w ubiegłotygodniowej nocie do klientów specjaliści Citigroup. Ich zdaniem plan wycofywania się EBC z programu skupu obligacji oraz słaba koniunktura w Europie mogą oznaczać szoki w gospodarkach o niskich stopach procentowych, a w szczególności tych, gdzie – jak na Węgrzech – cykl zaostrzania polityki jeszcze się nie zaczął.
„Tym, co czyni forinta tak szczególnym, jest brak synchroniczności w polityce pieniężnej Węgier i reszty regionu” – piszą specjaliści Citigroup w nocie do klientów.
Forint osłabiał się od końca stycznia, nawet pomimo 4,4-procentowego wzrostu gospodarczego, inflacji nie przekraczającej 3 proc., deficytu budżetowego sięgającego 2 proc. oraz nadwyżki na rachunku bieżącym. Pośród zawirowań na rynkach wschodzących z ostatnich tygodni, związanych z zaostrzeniem polityki głównych banków, do odpływów kapitału z Węgier wyraźnie przyczyniła się wyjątkowo łagodna polityka tamtejszego banku centralnego.
- O ile dotychczas rynki były sceptycznie lub nawet nieprzychylnie nastawione do niektórych banków centralnych, o tyle teraz zaczęły bezlitośnie domagać się wyższych stóp – komentuje Cristian Maggio, szef strategii na rynki wschodzące w biurze TD Securities.
MWIE, Bloomberg