W poniedziałek silny podmuch wiatru zerwał dach z wypożyczalni sprzętu narciarskiego w Bukowinie Tatrzańskiej. Zginęły trzy osoby – matka i dwie córki. Właściciel wypożyczalni nart w Bukowinie Tatrzańskiej usłyszał zarzut popełnienia samowoli budowlanej, do czego się przyznał. Śledztwo w tej sprawie wciąż trwa.
Starosta pytany przez "Rzeczpospolitą", jak to możliwe, że właściciel naczepy tira przerobionej na wypożyczalnię nart nie starał się o pozwolenie na budowę ani jej nie zgłaszał, odpowiedział: "nie znaleźliśmy w wydziale budownictwa starostwa takiego wniosku w ostatnich trzech latach, od kiedy dzierżawi on ten skrawek terenu". "Żaden projekt ani zgłoszenie nie wpłynęły do starostwa" - zaznaczył.
Odpowiadając na stwierdzenie, że "nie występował z wnioskiem, bo to teren zielony, nieprzeznaczony pod budownictwo i nie dostałby pozwolenia" starosta powiedział: "istotnie". "Bukowina Tatrzańska nie ma całościowego planu zagospodarowania przestrzennego, natomiast dla wierzchołka Rusińskiego Wierchu taki plan został uchwalony i obowiązuje. W planie zagospodarowania przestrzennego określone jest przeznaczenie terenu, na którym stoi przedmiotowy obiekt, i plan wyklucza możliwość postawienia tam jakiegokolwiek budowli" - podkreślił.
Ocenił, że "najlepsza była pierwotna wersja ustawy uchwalona w 1994 r., gdy ministrem była Barbara Blida". "Wtedy dla każdej nowej samowoli budowlanej była tylko jedna perspektywa – przymusowa rozbiórka. Przy kolejnych nowelizacjach ustawy pojawiało się coraz więcej możliwości legalizacyjnych, które są zachętą dla potencjalnego samowolnika" - zaznaczył.
Na pytanie, jak duży jest problem z samowolami budowlanymi na Podhalu, odpowiedział: "problem jest tam, gdzie nastąpiła intensyfikacja rozwoju gospodarczego".
"Mamy ogromny problem z art. 29 ustawy – Prawo budowlane. W myśl tego artykułu można np. postawić obiekt tymczasowy na trzy miesiące na podstawie zwykłego zgłoszenia, ale później trudno wyegzekwować likwidację, gdy ten okres minie. Długotrwała procedura administracyjna i egzekucyjna trwa, a życie toczy się według swoich praw, których nie da się ominąć. Przecież ten wiatr, który zerwał drewniany dach, to był zwykły halny" - podkreślił starosta. (PAP)
ksi/ robs/