Czesi, wraz z Węgrami, rozpoczęli zacieśnianie polityki pieniężnej jeszcze w czerwcu ubiegłego roku. W listopadzie wysforowali się na czoło regionu, mimo że zaczynali cykl z niższego (0,25 proc.) pułapu niż koledzy znad Balatonu (0,6 proc.). Po dwóch podwyżkach o 25 pb., we wrześniu podnieśli stopy procentowe o 75 pb., w listopadzie - aż o 125 pb., w grudniu o 100 pb, w lutym o 75 pb., a w kwietniu o 50 pb.
W czwartek Narodowy Bank Czech (CNB) dołożył kolejne 75 pb., zaskakując analityków, którzy spodziewali się ruchu o 50 pb. Decyzja została przyjęta stosunkiem głosów 5 do 2.
Po 8 podwyżkach z rzędu, łącznie o 550 pb., referencyjna stopa procentowa sięgnie od jutra 5,75 proc. i będzie najwyższa od października 1999 r.
Wkrótce jednak nasi południowi sąsiedzi mogą stracić miano lidera restrykcyjnej polityki monetarnej w regionie, ponieważ w ich przypadku cykl zacieśnienia dobiega końca. Dystans nadganiają Węgrzy (5,4 proc.) i Polacy. Dziś polska RPP zaskoczyła jednak rynek, podnosząc cenę pieniądza "tylko" o 75 pb., do 5,25 proc.
W Czechach tempo zacieśniania wyraźnie w ostatnich miesiącach nieco wyhamowało, a analitycy przed ogłoszeniem dzisiejszej decyzji spodziewali się, że w najbliższym czasie czekają nas może jeszcze jedna, góra dwie podwyżki. Z notowań kontraktów FRA wynikało, że rynkowe stopy procentowe dotrą w tym roku w okolice 6 proc., po publikacji CNB stawka skoczyła o kilkanaście punktów bazowych, do powyżej 6,25 proc. Tymczasem w Polsce ma to być prawie 8 proc., a na Węgrzech - ponad 8 proc.
W najnowszej, wiosennej projekcji, opublikowanej w czwartek o godz. 15:45, bank centralny Czech przewiduje znacząco wyższą ścieżkę stóp procentowych, niż spodziewał się przed 3 miesiącami. PRIBOR3M ma jeszcze w tym kwartale sięgnąć 8 proc. - w centralnej ścieżce z zimowej projekcji miał nie przekroczyć 5 proc. Rynkowa cena pieniądza ma zacząć spadać w drugiej połowie roku, ale w horyzoncie prognozy nie zejdzie wyraźnie poniżej 5 proc.
"Polityka pieniężna może ulec dalszemu zaostrzeniu na nadchodzących posiedzeniach" - poinformował zarząd banku w komunikacie.
Niemniej jednak czeski bank centralny zapewne zbliża się do zakończenia cyklu zacieśnienia szybciej niż Węgrzy czy Polacy, pomimo że inflacja za naszą południową granicą w ostatnich miesiącach nadal przyspieszała, osiągając najwyższe poziomu od niemal ćwierćwiecza. W marcu ceny konsumpcyjne rosły o 12,7 proc. rdr, dane za kwiecień poznamy we wtorek. Nasi południowi sąsiedzi, podobnie jak Węgrzy, mierzą się również z jeszcze szybszym niż w Polsce wzrostem cen nieruchomości.
Zgodnie z podręcznikiem wyraźny wpływ decyzji banku centralnego na realną gospodarkę widać dopiero po upłynięciu przynajmniej roku. A to daje nadzieję, że dotychczasowe posunięcia wystarczą, by zdusić inflację, nie wywołując równocześnie głębokiej czy długotrwałej recesji. Z danych zebranych przez Eurostat wynika, że stopa bezrobocia za naszą południową granicą jest najniższa w UE i wynosi niewiele ponad 2 proc.
Z najnowszej projekcji banku centralnego wynika, że czescy eksperci spodziewają się szczytu inflacji konsumenckiej w czerwcu na poziomie 15 proc. i stosunkowo szybkiego spadku tempa wzrostu cen do niespełna 4 proc. już w drugim kwartale przyszłego roku. CNB podkreśla jednak w komunikacie "wyjątkowo wysoką" niepewność i ryzyko prognoz.