Marcowe dane z
europejskiego rynku pracy pokazują pierwszy wpływ koronawirusa na ten segment
gospodarki. Statystyki wciąż jednak nie oddają pełnego obrazu katastrofy, który
ujawni się za kilka miesięcy oraz kryją w sobie kilka "pułapek".


W marcu 2020 r. stopa bezrobocia w UE wyniosła 6,6 proc. wobec 6,5 proc. w lutym, co było najniższym wynikiem w historii badania Eurostatu sięgającej 2000 r.
W strefie euro stopa bezrobocia w marcu wyniosła 7,4 proc. wobec 7,3 proc. w lutym, co było najniższym poziomem od marca 2008 r. Przypomnijmy, że dopiero w drugiej połowie marca w większości państw wprowadzano coraz ostrzejsze regulacje ograniczające aktywność społeczną i gospodarczą.
Mimo to na uwagę zasługuje fakt, że stopa bezrobocia w marcu wzrosła względem lutego w 19 państwach członkowskich – najmocniej w Hiszpanii (z 13,6 proc. do 14,5 proc.) i na Cyprze (z 5,8 proc. do 6,7 proc.). Pełnego obrazu jednak nie znamy, ponieważ marcowe dane nie napłynęły z Estonii, Grecji, Węgier i Portugalii.
Z wynikiem na poziomie 3 proc. (bez zmian względem marca, dane te bywają często, choć nieznacznie rewidowane) Polska utrzymała miejsce w unijnej czołówce. Niższe wyniki odnotowano jedynie w Czechach (2 proc.) i w Holandii (2,9 proc.). Sama liczba bezrobotnych w naszym kraju została oszacowana na 512 tys. – o 9 tys. więcej niż w lutym.
Na marcowe dane z europejskiego rynku pracy trzeba jednak patrzeć z rezerwą, ponieważ wyjątkowe okoliczności mogły doprowadzić do pewnych wypaczeń. Przykład stanowić mogą Włochy, które koronawirusem sparaliżowane były (szczególnie na północy kraju) przez cały miesiąc. Tymczasem stopa bezrobocia w Italii według Eurostatu spadła z 9,3 proc. do 8,4 proc. Fakt ten tłumaczony jest znaczącym spadkiem liczby osób, które aktywnie szukały pracy. Sama liczba Włochów uznawanych za bezrobotnych spadła z 2,399 mln do 2,132 mln.
Konieczność poszukiwania pracy w przeciągu ostatnich czterech tygodni jest jednym z przyjętych przez Eurostat kryteriów na określanie tego, kogo można uznać za osobę bezrobotną (standardy te przyjęła Międzynarodowa Organizacja Pracy). Innymi warunkami koniecznymi są: wiek w przedziale 15-74, brak pracy w badanym okresie oraz gotowość do jej podjęcia w ciągu najbliższych 2 tygodni.
Jak widać, w kryteriach tych nie ma mowy o konieczności zgłaszania się do urzędów pracy. Dlatego też statystyki bezrobotnych według BAEL są wyraźnie niższe od wyników bezrobocia rejestrowanego podawanych przez GUS i Ministerstwo Pracy (w marcu 5,4 proc. wobec 5,5 proc. w lutym), które publikują liczbę zarejestrowanych bezrobotnych, w tym także tych, którzy nie są zainteresowani podjęciem pracy lub pracują „na czarno”.
Sam Eurostat również przyznaje, że wyjątkowa sytuacja wpłynęła na różnice między rzeczywistością wyłaniającą się z badań ankietowych i pochodzącą z urzędowych rejestrów.
- Wprowadzone w marcu 2020 r. środki mające na celu ograniczenie epidemii doprowadziły do wzrostu wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w państwach UE. W tym samym czasie duży odsetek osób, które zarejestrowały się jako bezrobotne, nie podejmowało próby poszukiwania pracy. Przeszkodą były zarówno ograniczenia wprowadzane przez rządy, jak i np. konieczność opiekowania się dziećmi w czasie narodowej kwarantanny. Doprowadziło to do różnić między bezrobociem rejestrowanym a badanym za pomocy definicji ILO – czytamy w najnowszym komunikacie Eurostatu.
Kolejne dane Eurostatu, opisujące stopę bezrobocia w kwietniu, opublikowane zostaną 3 czerwca. Na początku maja dane z Polski może podać Ministerstwo Pracy, zaś pod koniec przyszłego miesiąca poznamy ostateczne wyliczenia GUS.
Już teraz niektóre kraje zdążyły podać dane z rynku pracy w kwietniu. Przykład stanowić mogą Niemcy, gdzie stopa bezrobocia wzrosła do 5,8 proc. wobec 5,0 proc. w lutym. Analitycy oczekiwali tymczasem wzrostu do 5,2 proc.


























































