REKLAMA
FORUM FINANSÓW

Podatek raz jeszcze, czyli jak uchronić się przed Belką

Jacek Maliszewski2001-11-04 19:31
publikacja
2001-11-04 19:31

Podatek raz jeszcze, czyli jak uchronić się przed Belką


Coraz więcej osób zastanawia się co zrobić, by jak najlepiej ochronić swe dochody z oszczędności przed zapowiadanym podatkiem. Przeglądając różnego rodzaju listy dyskusyjne natrafiam co dziennie na dziesiątki postów pozostawionych przez uczestników a odnoszących się właśnie do tego tematu. No cóż, tak naprawdę musimy poczekać do 30 listopada, by przekonać się w jakiej wersji zostanie ostatecznie podpisana przez Prezydenta ustawa podatkowa na rok 2002. Dopiero wtedy odkryte zostaną wszystkie karty. Na razie możemy jedynie zgadywać. Sądzę wręcz, że przedstawiciele banków celowo milczą w tej kwestii, aby nie dawać podpowiedzi Ministerstwu Finansów. Lepiej więc siedzieć cicho i czekać.

Ci, którzy są jednak mało cierpliwi powinni już teraz dokonać zakupu obligacji o możliwie najdłuższym terminie wykupu. Na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie notowane są obecnie obligacje dziesięcioletni zarówno o stałej jak i zmiennej stopie procentowej. Myślę, że szczególnie godne polecenia są obligacje o zmiennej stopie procentowej (czytelnicy zauważą zapewne, że obligacje tego typu lansuję już od dłuższego czasu). Po pierwsze zakup tych obligacji przed wejściem w życie nowej ustawy podatkowej gwarantuje nam prawa nabyte, czyli ochronę przed opodatkowaniem dochodów odsetkowych z tych obligacji. Po drugie możliwość sprzedania tych papierów na GPW oraz wzrastająca płynność. Po trzecie wreszcie wysokie oprocentowanie tych obligacji - uzależnione od rentowności bonów 52-tygodniowych z dodatkową premią w wysokości 1 punktu procentowego. Te trzy elementy sprawiają, że obligacje te są naprawdę chyba najlepszym obecnie rozwiązaniem problemu podatkowego.

Chyba nie tylko ja mam podobne zdanie na ten temat. Coraz więcej osób decyduje się kupić obligacje dziesięcioletnie (potocznie nazywane "dezetki") o zmiennej stopie procentowej. Dowodem na to jest rosnący z dnia na dzień wolumen obrotu tymi papierami na parkiecie w Warszawie. W piątek przykładowo na kilku seriach tych papierów zanotowano większy obrót niż na obligacjach trzyletnich o zmiennej stopie procentowej. Szkoda jedynie, że cena dezetek wzrasta i obecnie trudno już kupić te obligacje po cenie niższej niż 103-104% wartości nominalnej. Myślę jedna, że warto zapłacić nawet i 104%. W pierwszym roku pomniejszy nam to nasze zyski z odsetek, a już w drugim roku osiągniemy wyższą stopę zwrotu i to na dodatek bez konieczności płacenia 20% haraczu...

Na uwagę zasługują szczególnie te obligacje, których termin wykupu przypada na odległe lata. Mnie osobiście podobają się dwie serie: DZ0110 (wykup w styczniu 2010 roku - odsetki wypłacane co roku w styczniu) oraz DZ0709 (wykup w lipcu 2009 roku - odsetki wypłacane co roku w lipcu). Takie rozbicie kapitału na dwie lub więcej serii obligacji ma na celu uzyskiwanie odsetek kilka razy w roku. Przykładowo jeśli kupimy obligacje DZ0110 i DZ0709, to co roku w styczniu i lipcu będziemy otrzymywali odsetki. Jeśli ktoś chce mieć dochody częstsze, to warto jeszcze pomyśleć o obligacjach kwietniowych (DZ0406 i DZ0407), sierpniowych (DZ0811), październikowych (DZ1006) oraz grudniowych (DZ1205). Jak widzimy niektóre z tych papierów wygasają w 2005 lub 2006 roku, No ale może do tego czasu podatek od odsetek przestanie istnieć? Myślę, że każdy powinien sam zadecydować jak często chce uzyskiwać odsetki od swego kapitału i na tej podstawie dokonać właściwego wyboru.

Nie wiadomo jak zostaną potraktowane dochody z funduszy inwestycyjnych. Chodzą słuchy, że MF szykuje wpisanie tych dochodów (dochody z umorzenia jednostek uczestnictwa) do dochodów odsetkowych, czyli podlegałyby opodatkowaniu. Nie wiadomo, czy jednostki zakupione jeszcze w obecnym roku byłyby zwolnione z podatku, czy może byłby tylko okres przejściowy. Na te informacje trzeba jeszcze poczekać.

Istniej jeszcze wiele, wiele innych możliwości, ale o tym dowiemy się dopiero po opublikowaniu nowej ustawy podatkowej. Mnie narzuca się takie rozwiązanie: Bank w Luksemburgu przyjmuje depozyty w złotówkach. Ze zgromadzonych pieniędzy kupuje na przetargach bony skarbowe oraz obligacje SP. W ten sposób osiąga zysk będący różnicą w oprocentowaniu depozytów a inwestycją w bony skarbowe. Jako, że w Luksemburgu nie ma podatku od dochodów tego typu oraz zważywszy na fakt, iż Polska ma podpisaną umowę z tym państwem o zapobieganiu podwójnego opodatkowywania dochodów, mielibyśmy możliwość dalszego czerpania dochodów z wysokich stóp procentowych bez narażenia na obciążenia podatkowe. Nie jestem tylko pewny, czy banki zagraniczne mogą obracać nasza walutą poza granicami Polski. To trzeba sprawdzić.

Teraz sprawa ulgi mieszkaniowej. Część osób zapewne jest zaskoczona hojnością fiskusa i propozycją nowej ulgi mieszkaniowej. Dla tych którzy jeszcze nie wiedzą o co chodzi (chyba niewielu jest takich) przypomnę, iż nowa ulga polegać by miała na odpisywaniu od DOCHODU kosztów spłaty odsetek od kredytów hipotecznych zaciągniętych na kupno nowego mieszkania. Oznacza to, iż osoby zarabiające bardzo dużo, czyli płacące większą cześć podatku w wysokości 40%, najbardziej skorzystają na nowych zasadach. Teoretycznie można tak ustalić wielkość mieszkania oraz kredytu, by przez wiele lat nie zapłacić ani złotówki podatku. Gorzej mają osoby mnij zarabiające. Tutaj przeszkodą w wykorzystaniu takiej ulgi może być fakt braku zdolności kredytowej. Jeśli bowiem czyjeś zarobki są niskie, to bank może odmówić udzielenia kredytu, bądź udzieli go na niską kwotę. No i masz babo placek. Podobno lewica sprzyja biednym i odbiera bogatym? Jeśli proponowana ulga nie ulegnie modyfikacji do 30 listopada (dzień podpisania ustawy przez Prezydenta), to dla wysoko zarabiających pojawi się prezent z nieba. I jak tu nie wierzyć w słowa, iż podatki płacą głównie biedni...

Nie jestem ekspertem w sprawach podatkowych. Wydaje mi się jednak, że jest okazja do zarobku na tej nowej uldze. Jeśli ktoś już dysponuje mieszkaniem (kupionym na rynku wtórnym) i do tej pory nie korzystał z ulgi, to ma idealną sytuację. Ustanowiając tzw. Hipotekę zastępczą na starym mieszkaniu oraz zwykła hipotekę na nowo kupowanym mieszkaniu jest szansą, iż bank skredytuje nawet 100% kosztu zakupu nowego mieszkania. W ten sposób nie będzie trzeba wpłacać 20% wkładu ze środków własnych. Jeśli na dodatek mieszkanie takie wynajmiemy po takiej cenie, by czynsz (no i dodatkowo opłaty po stronie najemcy) pokrywał wysokość rat kapitałowych a odsetki były płacone z zaniechanego poboru zaliczek na podatek dochodowy, mieszkanie takie spłacałby się "samo". Być może nawet udałoby się na tym zarobić jeszcze na czystko kilkaset złotych miesięcznie. Sprawa wygląda ciekawie, ale trzeba to jeszcze dokładnie przemyśleć. Diabeł często tkwi w szczegółach. Właśnie przyszło mi do głowy, czy po ustaleniu rozdzielności majątkowej małżonków (oddzielne rozliczanie z fiskusem), nie nabędzie się prawa do ulgi mieszkaniowej dla męża i żony oddzielnie? Gdyby to było możliwe, to kupujemy dwa mieszkania... Och chyba zbyt piękne, by było to możliwe. Aha, zapomniałem dodać, że w takiej sytuacji nie trzeba ryzykować brania kredytu w walutach obcych, gdyż bez względu na wysokość płaconych odsetek pokryte one zostaną z podatku. Czyli lepiej wziąć kredyt w złotówkach.

Do tematu tego będę częściej wracać w miarę zbliżania się terminu podpisania ustawy podatkowej przez Prezydenta.

My spójrzmy na jeszcze dwie sprawy z rynku pieniężnego, a potem przejdę do rynku walutowego. Pierwsza to ogłoszona właśnie informacja o wielkości przetargu na obligacje zero kuponowe oraz pięcioletnie o stałej stopie procentowej. Wielkość oferty jest olbrzymia i wynosi 1,8 miliarda złotych dla papierów dwuletnich (zero kuponowe) oraz 2,1 miliarda dla papierów pięcioletnich. Wielkość tej oferty jest o tyle zaskakująca, iż najbliższy większy wykup starych papierów odbędzie się dopiero pod koniec grudnia, a do tego czasu będziemy mieli jeszcze cztery przetargi. To oznaczać może jedno - przeznaczenie pieniędzy ze sprzedaży nowych obligacji na powiększenie długu (do tej pory papiery takie były głównie rolowane - czyli zamieniane na następne o dalszym terminie wykupu - czyli przesuwanie spłaty długu na przyszłość). Już niedługo nasz dług publiczny sięgnie wartości 100 miliardów dolarów i zaczniemy mieć problemy podobne do problemów argentyńskich...

Druga sprawa to oczekiwania uczestników rynku międzybankowego na dalszy spadek krótkoterminowych stóp procentowych. Z zamieszczonego wykresu wynika, że uczestnicy tego rynku spodziewają się systematycznej obniżki stóp procentowych średnio 100 punktów bazowych na miesiąc. Czy tak się faktycznie stanie? Mam głębokie obawy. Ale warto wiedzieć jakie są nastroje panujące na rynku. Póki co średni miesięczny poziom indeksu WIBOR 1M wyniósł w październiku 14,78%.

Jeśli spojrzymy na podobny wykres prognozy rynkowych stóp procentowych dla lokat dolarowych i nominowanych w euro, to zauważymy, że i na tych dwóch rynkach oczekuje się spadku stóp. W przypadku lokat dolarowych gracze rynkowi spodziewają się cięcia stóp o 25 punktów bazowych w ciągu najbliższego miesiąca. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo stopy procentowe w USA dojdą do poziomu stóp w Japonii. Już w październiku średni miesięczny poziom indeksu LIBOR USD 1M był na najniższym od wielu lat poziomie. Na rynku lokat w euro spodziewane są liczniejsze obniżki stóp. Ale znając konserwatyzm Europejskiego Banku Centralnego prognozy te mogą być trudne do zrealizowania.

Na koniec kilka zdań na temat informacji płynących z USA a mówiących o wstrzymaniu się rządu tego kraju z emisją obligacji trzydziestoletnich o stałej stopie procentowej. Tego typu papiery są bardzo ryzykownym instrumentem dla przeciętnego inwestora. Są jednak inwestorzy, którzy właśnie tego instrumentu najbardziej poszukują - są to fundusze emerytalne. Dla nich właśnie te papiery są najmniej ryzykowne. Powiem na dodatek, że istnieją instrumenty pochodne dzielące taką obligację na część kapitałową i odsetkową. Po takim podziale można sprzedaż kapitał (część rezydualną) i zostawić sobie przepływy odsetkowe. Fundusze emerytalne chętni kupują oddzielony kapitał od takich obligacji pozbywając się strumienia odsetek. No ale do czego zmierzam? Zmniejszenie podaży papierów 30 letnich na rynku pierwotnym spowoduje automatyczny spadek płynności tych papierów na rynku wtórnym (wygasać będą stare papiery a w ich miejsce nie pojawią się nowe), a co za tym idzie wzrost cen (spadek rentowności) przy zachowaniu względnie stałego popytu. W ten sposób rząd idzie w sukurs FED i stara się wpłynąć na spadek długoterminowych stóp procentowych, które jak na razie utrzymują się ciągle na wysokim poziomie, pomimo wielu obniżek stóp krótkoterminowych. Spadek rentowności długoterminowych papierów powinien zachęcić inwestorów do zmniejszenia chęci oszczędzania w te papiery - czyli do zwiększenia inwestycji rzeczowych oraz do konsumpcji. O to się nazywa współpraca pomiędzy władza fiskalną a monetarną...

Pora na słów kilka o rynku walutowym. Wiem, że większość z was chętnej czyta właśnie te akapity. Ale tak jak już wspominałem do czasu utrzymywania się obecnej tendencji na rynku nie będę się zbytnio rozpisywać. Byłoby to po prostu ciągłe powtarzanie tych samych stwierdzeń. Trzeba mianowicie cierpliwie czekać na rozwój wydarzeń mając pod ręką gotówkę - najlepiej w jakimś wirtualnym banku. Ja osobiści spodziewam się w końcówce roku zwiększonego popytu na waluty ze strony części indywidualnych inwestorów chcących uchronić się przed podatkiem od odsetek. Być może chcąc zapobiec takiej ucieczce MF wprowadzi 22% VAT przy kupnie walut obcych ;-) To żart oczywiście... Myślę, że pomocny w takim wzroście cen walut będzie też nadchodzący wielkimi krokami kryzys walutowy w Argentynie. Ciekawy jestem, czy propozycje restrukturyzacji długu (czytaj - nie spłacenie w terminie przypadających rat) będą miały charakter dobrowolnego wyboru, czy może "propozycji nie do odrzucenia". Gdyby miało nastąpić to drugie rozwiązanie, czyli zmuszenie inwestorów do zamiany papierów skarbowych wysoko oprocentowanych na papiery z niskimi kuponami, to oczekiwałbym objawów paniki w najbliższych dniach na rynku argentyńskim. Tom powinno osłabić i nasza walutę. W ogóle to czarno widzę przyszłość złotówki. Wszyscy z ekipy rządzących spodziewali się, iż nasz narastający dług publiczny spłacony zostanie łatwo ze środków pomocowych po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Dziś już niemal jest pewne, iż nie wejdziemy do Unii w pierwszej grupie akcesyjnej. A to oznacza brak środków na spłatę długu w latach 2005-2006. To niby odległy termin, ale presja na złotego zacznie się już niebawem nasilać. Wykresów dziś nie zamieszczam - są dostępne na prawym marginesie strony.

Powiem tylko, iż koszyk obronił poziom wsparcia na wysokości 3,88 złotego (dno fali korygującej z połowy lipca). Być może dni siły złotego już minęły i teraz czekać nas będzie systematyczny marsz w górę walut. O tym która waluta szybciej będzie drożeć, zadecyduje wzajemna relacja dolar i euro na rynku. Na razie kurs dolara umacnia się i porusza wewnątrz kanału trendowego. Ja jednak nadal radzę unikania stawiania pieniędzy w zakładach na tym rynku. Za dwa miesiące powinniśmy już wiedzieć więcej.

Życzę wszystkim udanych transakcji. Cierpliwość zostanie ponownie wynagrodzona. Gdy tylko poczuję łupanie w krzyżu (podobne do łupania w ostatnich dniach czerwca), natychmiast podzielę się z wami tą informacją ;-)

Jacek Maliszewski

Źródło:
Tematy
Najlepsze konta premium – wrzesień 2025 r.
Najlepsze konta premium – wrzesień 2025 r.
Advertisement

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki