Niemcy o włos uniknęły recesji w pierwszym kwartale, jednak dalsza część roku nadal nie rysuje się w jasnych barwach. Pomimo odporności wielu sektorów gospodarki firmy spodziewają się dalszej stagnacji.


W poniedziałek 22 maja w Berlinie zaprezentowano wyniki ankiety ekonomicznej Zrzeszenia Niemieckich Izb Przemysłowo-Handlowych (DIHK). Badanie, w którym udział wzięło 21 000 firm, ujawniło największe obawy przedsiębiorstw oraz ich prognozy na dalszą część roku. Te nie wyglądają różowo, chociaż niemieckie firmy wykazują się dużą odpornością na gospodarcze skutki wysokich cen energii, rosnących stóp procentowych i wojny na Ukrainie.
- Trend boczny, którego obawialiśmy się od początku roku, trwa nadal - powiedział autor analiz gospodarczych i członek zarządu DIHK Ilja Nothnagel - Nadal nie ma oznak powszechnego ożywienia.
Zdaniem Nothnagela niemiecka gospodarka potrzebuje pilnie nowego impulsu dla prywatnych inwestycji i rozwoju infrastruktury. Przedstawiciel DIHK uważa też, że niemiecki rząd powinien otworzyć się szerzej na imigrantów, ułatwiając im wejście na rynek pracy.
Największe lęki niemieckich przedsiębiorstw
Niemieckie firmy wciąż postrzegają wysokie ceny energii jako największe zagrożenie biznesowe. Taką odpowiedź wskazało 65 proc. ankietowanych, co oznacza jednak pewien spadek od początku roku, kiedy kosztów związanych z energią obawiało się 72 proc. badanych przedsiębiorstw. Na drugim miejscu znalazł się brak wykwalifikowanych pracowników, który jako ryzyko biznesowe wskazało 62 proc. niemieckich firm. To najwyższy poziom w tej kategorii od jesieni 2018 roku, a sektor usług widzi go jako główny problem, większy niż ceny energii.
Braki wśród pracowników przekładają się na rosnące koszty pracy, które jako ryzyko wskazało 53 proc. ankietowanych firm. Niedobór siły roboczej jest widoczny szczególnie w sektorach usług o płacach poniżej średniej, a szczególnie wśród firm taksówkarskich (67 proc.) i ochroniarskich (65 proc.).
Niemieckie przedsiębiorstwa oceniają sytuację podobnie jak na początku roku. 34 proc. firm określa swoją kondycję jako “dobrą”, 51 proc. “zadowalającą”, a 15 proc. “słabą”. Najgorzej jest w sektorze handlu detalicznego, gdzie nastroje uległy znacznemu pogorszeniu. Swój biznes jako dobry ocenia tylko 26 proc. detalistów (spadek z 30 proc. w styczniu), a 19 proc. określa swoją sytuację jako złą. (wzrost z 18 proc.).
O krok od recesji
28 kwietnia Federalny Urząd Statystyczny podał, że w okresie od stycznia do marca niemiecki produkt krajowy brutto pozostał na tym samym poziomie co w ostatnim kwartale 2022 roku. Odczyt zaskoczył ekonomistów, którzy spodziewali się niewielkiego wzrostu gospodarczego na poziomie 0,2 proc. Stagnacja jest jednak lepsza niż regres odnotowany w czwartym kwartale zeszłego roku, kiedy niemiecki PKB skurczył się o 0,5 proc.
Spadek przez dwa kwartały z rzędu oznaczałby, że największa gospodarka Unii Europejskiej znalazła się w technicznej recesji, czego udało się uniknąć. Ciemne scenariusze w październiku zeszłego roku kreślił tu zresztą sam niemiecki rząd, przewidując, że w 2023 roku krajowe PKB będzie się kurczyć. Jak donosiło Deutsche Welle, za główną przyczynę słabych wyników przyjmuje się spadek siły nabywczej i konsumpcji, wywołany przez wysoką inflację. Zgodnie z ostatnim odczytem wyniosła ona 7,2 proc. w kwietniu (marzec - 7,4 proc., luty - 8,7 proc.).