"Tak duża instytucja, jak PKO BP, spokojnie może przetrwać bez prezesa kilka miesięcy. Ten okres może być nawet dłuższy, jeśli w zarządzie została grupa osób, która pracowała ze sobą od lat i wie, jakie plany należy realizować. W największym polskim banku szefa nie ma od pięciu miesięcy, a nowi członkowie zarządu nie tworzą jeszcze zgranego zespołu, ponieważ nie mieli czasu na to, żeby się wzajemnie dobrze poznać i zgrać. Jacek Obłękowski - ostatnia osoba w zarządzie, która pracowała w banku przez lata - zrezygnował w czwartek." - czytamy.
"Nowi członkowie zarządu PKO BP nie tworzą zespołu i nie mają żadnego planu działania. Nie mają lidera i jasnej, zdecydowanej wizji, to na pewno odbije się na wynikach banku - mówi członek rady nadzorczej jednego z banków, który chce zostać anonimowy. Jego zdaniem teraz w PKO BP nie ma osoby, która podejmowałaby strategiczne decyzje, nadzorowałaby realizację projektów czy najważniejszej rzeczy, a mianowicie nowej strategii dla spółki." - donosi dziennik.
"Inwestorzy powoli zaczynają się niepokoić sytuacją w PKO BP. Biuro maklerskie Wood & Co. obniżyło w piątek rekomendację dla akcji banku do "sprzedaj" z "trzymaj", zmniejszając jednocześnie ich cenę docelową do 46,80 zł z 52 zł." - podaje "Rzeczpospolita".
Bank PKO BP nie ma prezesa od września 2006 r., kiedy to z funkcji szefa banku zrezygnował Andrzej Podsiadło. W październiku jego obowiązki przejął Sławomir Skrzypek, który pełnił tą fukcję do stycznia. W styczniu Skrzypek zasiadł jednak na fotelu prezesa NBP. Obecnie pełniącym obowiązki prezesa PKO BP jest Marek Głuchowski. W tym tygodniu rada nadzorcza banku miała wybrać nową osobę na fotel szefa banku, jednak nie udało sie tego dokonać z powodu rezygnacji prof. Jerzego Osiatyńskiego z funkcji członka rady nadzorczej. Najprawdopodobniej nazwisko nowego prezesa poznamy dopiero w marcu.
Na podstawie: Rzeczpospolita / www.rp.pl

























































