W takiej sytuacji znalazł się niedawno dziennikarz Grzegorz Lindenberg, jeden z założycieli „Gazety Wyborczej”. Po negatywnej opinii turystki ze Stanów Zjednoczonych został usunięty z platformy Airbnb, poprzez którą od lat wynajmował swoje mieszkanie turystom.
Grzegorz Lindenberg, według donosu Amerykanki i maila otrzymanego z Działu Pomocy platformy, miał naruszyć jej prywatność. Powodem donosu miał być z kolei brak zamka w drzwiach do wynajmowanego pokoju.
Negatywna opinia skutkowała zablokowaniem konta na platformie Airbnb. I to pomimo faktu, że nie wymaga ona od wynajmujących montowania zamków w drzwiach wynajmowanych pokoi.
Jak jednym chórem mówią prawnicy cytowani przez „Rzeczpospolitą”, choć działanie dużych platform internetowych, a za taką trzeba uznać Airbnb, cechuje często samowola, to jednak nie mają one w pełni wolnej ręki w działaniach wobec swoich klientów.
– Muszą działać zgodnie z ustawą o prawach konsumenta, a z drugiej strony chronić dobre imię wynajmującego – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” radca prawny dr Katarzyna Menszig-Wiese.
Niezbędne kary za nieuzasadnione skargi
Niestety przepisy najczęściej milczą, w jaki sposób platforma, również Airbnb, powinna weryfikować prawdziwość opinii wystawianych przez najemców mieszkań za pośrednictwem platformy. Nieuregulowana pozostaje także kwestia reklamacji, które często nie zostają uznane, a w potyczce z internetowym gigantem użytkownik ma niewielkie szanse na wygraną.
Jak zauważa mecenas Jakub Al-Shaick, cytowany przez „Rzeczpospolitą”, należy uregulować działalność platform pośredniczących w najmie krótkoterminowym i jasno określić, jak powinna wyglądać procedura reklamacji oraz ograniczyć możliwość prewencyjnego blokowania kont. Nowe przepisy powinny także umożliwiać wyciąganie konsekwencji wobec użytkowników składających bezzasadne skargi.