Od przeszło tygodnia tematem numer jeden na rynkach walutowych jest dynamiczne umocnienie dolara amerykańskiego, jakie ma miejsce po wygranej Republikanów i Donalda Trumpa w amerykańskich wyborach. W czwartek rano kurs EUR/USD spadł do najniższego poziomu od października 2023 roku.
W powietrzu wisi groźba wybicia dołem obowiązującego od blisko dwóch lat trendu bocznego, co na gruncie analizy technicznej zapowiadałoby spadek kursu euro do dolara w okolice parytetu 1 do 1. Przez poprzednie 20 lat dolara droższego od euro widzieliśmy jedynie między sierpniem a listopadem 2022 roku.
W rezultacie na polskim rynku za dolara trzeba było zapłacić 4,1225 zł, czyli o 1,9 grosza więcej niż dzień wcześniej. Są to najwyższe od kwietnia notowania amerykańskiej waluty. W ten sposób kurs USD/PLN dotarł do górnego ograniczenia tegorocznego kanału bocznego. Ewentualne wybicie górą byłoby bardzo negatywnym sygnałem dla złotego.
Znacznie stabilniej jest na parze z euro. Kurs euro w czwartek o 10:35 wynosił 4,3363 zł i pozostawał bez większych zmian względem środowego kursu odniesienia. W poprzednich dniach para euro-złoty atakowała strefę 4,3600-4,3750 zł, stanowiącą opór wyznaczany przez lokalne maksima z kwietnia i czerwca. Nadal jednak mieścimy się w tegorocznym „korytarzu” o szerokości 4,25-4,40 zł za euro.
Frank szwajcarski o poranku wyceniany był na 4,6332 zł, a więc o 4 grosze poniżej sierpniowego i październikowego maksimum. Niemniej jednak kurs CHF/PLN od wiosny znajduje się w lokalnym trendzie wzrostowym i przy jego utrzymaniu może zaatakować poziom 4,70 zł.
Blisko rocznych maksimów wyceniany jest funt brytyjski, za którego trzeba było zapłacić 5,2170 zł, czyli o pół grosza więcej niż w środę. W poniedziałek szterling kosztował nawet 5,2718 zł i był najdroższy od października 2023 roku.