Wysycha źródełko o nazwie ZUS
Do tej pory więcej uwagi poświęcałem funduszom emerytalnym. Dziś dla odmiany nie napiszę za wiele na temat tych funduszy. Ale myślę, że sam tytuł już wiele nam mówi. No ale wysłuchajcie co mam do powiedzenia.
No i niestety po dobrym miesiącu sierpniu, kiedy to po raz pierwszy od pięciu miesięcy ze strony ZUS napłynęły większe pieniądze do kas funduszy emerytalnych, wrzesień zapowiada się na jeden z najgorszych w ostatnim roku. Przez jedenaście dni roboczych września (od 3 do 17 września) w sumie fundusze otrzymały niecałe 146 milionów złotych. Przykładowo przez pierwszych osiem dni roboczych sierpnia było to ponad 225 milionów, a w lipcu ponad 174 milionów. Właściwie trudno jeszcze jednoznacznie wyrokować, gdyż początek września charakteryzuje się bardzo nierównomiernym rozkładem wartości dziennych przelewów z ZUS. 6 września mieliśmy do czynienia z największym dziennym zastrzykiem gotówki w tym miesiącu - prawie 89 milionów, który to dzień kontrastuje z 5, 11, 14 oraz 17 września, w których na konto OFE wpłynęło po około 400 tysięcy złotych. Szkoda, że w dniach kiedy na rynku przydałaby się gotówka w mocnych rękach, aby skupić akcje sprzedawane przez spanikowanych drobnych i średnich inwestorów, fundusze emerytalne otrzymały takie grosze od Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Z drugiej strony patrząc na rysującą się formację odwróconej głowy z ramionami na indeksie WIG, zadaję sobie pytanie "Czy los tak właśnie chciał, by zamach na Manhattanie spowodował dorysowanie na wykresach prawego ramienia tej formacji? O tym, że inna grupa dużych inwestorów, jakimi są fundusze inwestycyjne, od kilkunastu tygodni znacząco zwiększa zaangażowanie w akcje pisałem już w innym komentarzu. Gdyby teraz w przyszłym tygodniu nadeszło większe wsparcie ze strony funduszy emerytalnych, to falę korygującą bessę mielibyśmy niemal pewną. Nie mówię oczywiście o początku hossy. O nie!. Ale po tak długotrwałych spadkach należy się jakieś odreagowanie choćby z powodów czysto higienicznych. Tak... wszystko mogłoby tak wyglądać pod warunkiem, że nie powtórzą się tego typu zamachy terrorystyczne, z którymi mieliśmy do czynienia we wtorek ubiegłego tygodnia. Obawiam się jednak, że to może nie być koniec. Ale to już zupełnie inna historia.
Jacek Maliszewski