Pod koniec stycznia do zielonogórskiego sądu trafił wniosek o ogłoszenie upadłości kantoru Cinkciarz.pl, skierowany przez klienta czekającego na wypłatę środków - poinformował w niedzielę "Puls Biznesu". Zarząd spółki przekazał dziennikarzom, że nic o tym nie wie.


29 stycznia 2025 r. do wydziału gospodarczego sądu w Zielonej Górze wpłynął wniosek o ogłoszenie upadłości kantoru Cinkciarz.pl - poinformował "Puls Biznesu". Na jego złożenie zdecydował się klient platformy po tym, gdy działania komornika okazały się nieskuteczne.
2 lutego wnioskodawcę wezwano do wpłaty zaliczki na wydatki w toku postępowania o ogłoszenia upadłości, co jak wskazuje "PB" jest standardem w podobnych sprawach i może świadczyć o chęci powołania tymczasowego nadzorcy sądowego.
Jeśli sąd zdecyduje się na wyznaczenie takiej osoby, klienci kantoru mogliby dowiedzieć się o stanie finansów firmy. Z informacji podanych do tej pory przez prokuraturę wynika jedynie, że na 328 zablokowanych rachunkach bankowych Cinkciarza nie ma wystarczających środków, żeby pokryć roszczenia zgłoszone przez niecałe tysiąc klientów kantoru.
Zarząd spółki przekazał "Pulsowi Biznesu", że nic nie słyszał na temat wniosku o ogłoszenie upadłości. Za wyjątkiem codziennych komunikatów o "tymczasowym wstrzymaniu wypłaty środków z powodu blokady kont", na stronie kantoru nie pojawiły się żadne nowe ogłoszenia od 22 stycznia. Jak wynika z wpisów na facebookowej grupie "Oszukani przez Cinkciarz.pl", opisywany przez "PB" wniosek o ogłoszenie upadłości kantoru może nie być jedynym, który trafił do zielonogórskiego sądu.
Komornik nie dał rady
Jak opisuje "Puls Biznesu", klient Cinkciarz.pl, który złożył wniosek o ogłoszenie upadłości, zrobił to po nieudanej egzekucji komorniczej. Do kantoru wpłacić złote chcąc wymienić je na 50 tys. EUR. Transakcja nie doczekała się realizacji. Następnie Cinkciarz.pl nie odpowiedział na reklamację ani odstąpienie od umowy skierowane przez klienta, który zdecydował się pójść do sądu i uzyskał zabezpieczenie, które miał wyegzekwować komornik.
Egzekucja nie powiodła się i w dodatku 31 grudnia 2024 r. minął termin wyznaczony przez KNF na rozliczenie się z klientami przez siostrzaną spółkę Cinkciarz.pl - Conotoxię. Gdy po tej dacie zielonogórski kantor nie uregulował swoich zobowiązań ani nie złożył wniosku o ogłoszenie upadłości, klient postanowił mu w tym pomóc. Jego prawnik wskazał w rozmowie z "PB", że Cinkciarz.pl działa w formie spółki z o.o. i co za tym idzie w pewnych okolicznościach odpowiedzialność zarządu za długi spółki może rozciągnąć się na majątek osobisty jej władz.
- Z jakiegoś powodu zarząd spółki nie zdecydował się chronić swojego prywatnego majątku, co może świadczyć, że spółka ma jeszcze wartościowe aktywa, z których może nastąpić zaspokojenie wierzycieli. Rachunki bankowe spółki są puste, zabezpieczenie roszczeń jest nieskuteczne, jedyna szansa, że ustanowiony przez sąd upadłościowy syndyk przeanalizuje, gdzie były transferowane pieniądze klientów i spróbuje je odzyskać. Prokurator, mimo że wyposażony w lepsze narzędzie do śledzenia pieniędzy, przez fakt wielości pokrzywdzonych, będzie prowadził postępowanie wiele lat, podczas których ślady po środkach klientów zostaną skutecznie zatarte. Dlatego tylko szybkie wprowadzenie syndyka do Cinkciarza.pl daje szansę na wyśledzenie i odzyskanie pieniędzy - wyjaśniał mecenas Piotr Mikołajczyk, adwokat klienta kantoru w rozmowie z "Pulsem Biznesu".
Cztery miesiące czekania
Jak wynika z naszej analizy finansów grupy Conotoxia Holding - spółki matki kantoru Cinkciarz.pl - 31 grudnia 2024 r. miał upłynąć jej termin spłaty pożyczek odnawialnych na kwotę 133 mln zł. Zarząd spółki nie odpowiedział naszej redakcji na pytania dotyczące tego długu i możliwości jego spłaty, które otrzymał w grudniu.
Z dokumentów finansowych grupy wynika, że ponosiła ona stratę netto każdego roku od 8 lat. W ostatnim z dostępnych sprawozdań Conotoxia Holding za 2023 r. czytamy, że strata netto grupy z ubiegłych lat sięgnęła do końca 2023 r. 191 mln zł. Jednocześnie zarząd spółki wypłacał sobie gigantyczne wynagrodzenia (łącznie 68 mln zł w ciągu 8 lat).
Na pieniądze czekają tymczasem klienci, a wielu z nich nie może zrealizować wypłaty od października ubiegłego roku. Spółka twierdzi, że powodem opóźnień i medialnej burzy wokół niej są wrogie działania podejmowane przez organy państwa i bankową konkurencję. Co więcej w oświadczeniu wydanym na początku roku zarząd Cinkciarz.pl opisywał, że funkcjonariusze CBŚP ukradli podczas przeszukania nieruchomości prezesa spółki dane dostępowe do jego 492 bitcoinów (ok. 200 mln zł).
Zarząd odpowiada: bezprawny wniosek
W oświadczeniu przesłanym w poniedziałek do mediów zarząd Cinkciarz.pl odniósł się szerzej do wniosku o ogłoszenie upadłości kantoru, nazywając go "bezprawnym i szkodliwym". Poniżej wklejamy je w całości:
"Bezprawny wniosek o upadłość Cinkciarz.pl to celowe działanie na szkodę spółki. Podejmiemy kroki prawne wobec osób utrudniających działalność naszej firmy.
Wniosek o upadłość naszej spółki traktujemy jako celowe działanie na szkodę firmy oraz próbę utrudnienia prowadzenia działalności gospodarczej. Spółka Cinkciarz.pl wciąż funkcjonuje i realizuje swoje zobowiązania operacyjne, a podejmowane przeciwko niej działania nie mają uzasadnienia ekonomicznego.
Podjęliśmy już odpowiednie kroki prawne, by nie dopuścić do destabilizacji działalności spółki. Nie wykluczamy także zawiadomienia organów ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa przez osobę składającą wniosek.
Naszym priorytetem jest dalszy rozwój i zapewnienie stabilności dla naszych klientów oraz partnerów biznesowych.
Zarząd Cinkciarz.pl"