Polacy rocznie na staniu w korkach tracą blisko 4 mld zł. Trudno powiedzieć, ile czasu i pieniędzy marnuje się przez tych, którzy ślimaczą się na lewym pasie. Wiadomo jednak, ile stracą kierowcy, którzy uporczywie poruszają się lewym pasem. Policja kilka dni temu rozpoczęła akcję „lewy pas” - funkcjonariusze będą się bacznie przyglądać kierowcom na drogach ekspresowych i autostradach.


Nad Wisłą obowiązuje ruch prawostronny, czyli należy się poruszać prawą stroną drogi. Jazda lewym pasem jest dozwolona w określonych sytuacjach, np. gdy mamy zamiar skręcenia w lewo; gdy prawy pas przeznaczony jest do skrętu w prawo, a my mamy zamiar jechać prosto; gdy omijamy przeszkodę lub wykonujemy manewr wyprzedzania.


Na autostradzie lub drodze ekspresowej lewy pas zasadniczo służy do wykonywania manewru wyprzedzania. Po jego wykonaniu należy wrócić na prawą stronę. Za blokowanie drogi grozi mandat w wysokości 200 zł i 2 punkty karne. Za uporczywą jazdę lewym pasem policja może ukarać mandatem nawet do 500 zł – zwykle jest to 150 zł i 2 punkty karne.
Przeczytaj także
W przypadku zbliżającego się zwężenia na drodze zaleca się jazdę na tzw. suwak. Polskie drogi pełne są tzw. „szeryfów”, którzy zajmują cześć lub cały lewy pas, uniemożliwiając płynną jazdę. Za to również grozi mandat – aktualny taryfikator mandatów.
Polska specjalność to również jazda na zderzaku
Niestety, polskie prawo nie reguluje tej kwestii w sposób precyzyjny – przepisy nakazują zachowanie bezpiecznej odległości, ale nigdzie nie jest podane, ile minimalnie powinna ona wynosić. Eksperci twierdzą, że to zależy od prędkości, rodzaju drogi i pogody – przyjmuje się, że minimum na autostradzie to 50 metrów.
Niezachowanie bezpiecznej odległości może być interpretowane przez policjantów jako stwarzanie zagrożenia, za co grozi mandat w wysokości 500 zł. We Francji lub Niemczech niezachowanie odległości między pojazdami na autostradzie to poważne wykroczenie, za które grozi kilkaset euro mandatu.
W mieście stojąc w korku, trudno zachować 50 m odległości między pojazdami. Niemniej na autostradzie lub ekspresówce nie jest to specjalnie trudne. Wielu kierowców „jazdą na zderzaku” i mruganiem światłami drogowymi próbuje wymusić na „ślimakach” zjechanie na prawy pas ruchu. O tym, jak jest to niebezpieczne, świadczą statystki wypadków.
Ogółem ok. 15% kolizji drogowych to konsekwencja niezachowania należytej odległości pomiędzy pojazdami, a w miastach nawet co czwarta. Co roku dochodzi do 35 tys. tego typu wypadków, co według ostrożnych szacunków może nas bezpośrednio kosztować nawet 500 mln zł rocznie (likwidacja szkód). Koszty te rosną, jeśli pod uwagę bierzemy utratę zdrowia lub życia. Czas to pieniądz, ale zawsze lepiej się spóźnić, niż nie dojechać w ogóle.