

Chociaż biura podróży i sami Tunezyjczycy twierdzą, że w Tunisie jest bezpiecznie, nasze MSZ nie jest o tym przekonane - czytamy w "Rzeczpospolitej".

W Polsce trwa kampania "Tunezja. Jadę tam". Zdaniem urzędujących w Warszawie przedstawicieli władz turystycznych tego kraju, kampania ma charakter międzynarodowy i wiele znanych osób zgodziło się wspierać Tunezję w tym trudnym po zamachu okresie dla tego kraju. Polskie biura podróży wznowiły już wyjazdy do tego kraju, na które nie brakuje chętnych.
Nadal jednak Tunezja jest na liście krajów, przed podróżą do których ostrzega Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
O tym, że Tunezja powróciła do oferty biur podróży, które zadeklarowały zawieszenie sprzedaży po zamachu, pisaliśmy w Bankier.pl ponad miesiąc temu. 30 kwietnia loty do tego kraju wznowiło biuro Sun&Fun Holidays, klienci TUI Poland bez przeszkód mogą latać tam od czerwca, do Tunezji można wybrać się także z Itaką, Neckermannem, Wezyr Holidays czy Rainbow Tours.
Czy przebywający w Tunezji turyści są objęci szczególnymi środkami ostrożności? W rozmowie z Bankier.pl biura szczerze przyznały, że nie. – Marcowe wydarzenie traktujemy jako incydentalne, W zawiązku z tym nie stosujemy podwyższonych środków bezpieczeństwa – mówiła nam Wiesława Przybylska z Sun&Fun. – Na bieżąco obserwujemy sytuację i będziemy podejmować kroki adekwatne do sytuacji na miejscu – deklarował Artur Rezner, przedstawiciel TUI.
(PAP)
sto/