Brokerzy foreksowi mają pokazać źródła zysków i statystyki. To ostatnie może akurat podważyć przekaz samej komisji.


Do 30 września firmy inwestycyjne działające na rynku Forex mają wdrożyć 16 wytycznych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), które w zamyśle nadzoru mają przyczynić się do właściwego postrzegania aktywności na tym rynku przez obecnych już na nim i potencjalnych inwestorów. Z szeregu zaleceń najbardziej rzuca się w oczy presja na ujawnienie źródeł zysków brokerów. KNF oczekuje na przykład, by klienci otrzymali szczegółowe informacje na temat punktów swapowych, o które raz dziennie korygowana jest każda otwarta pozycja.
KNF uważa, że sama informacja o wartości punktów swapowych i podstawach ich wyliczania to za mało. Nadzór wymaga, by domy maklerskie ujawniały, dlaczego oraz na jakiej podstawie stosują punkty swapowe, a także w jaki sposób je obliczają. Rachunki te powinny zawierać dane dotyczące marży domu maklerskiego stosowanej do kalkulacji wartości punktów swapowych. Marża ta powinna zostać wskazana jako koszt, który klient ponosi na rzecz firmy inwestycyjnej. W przypadku kontraktów CFD na akcje klienci mają otrzymywać szczegółowe informacje na temat korekt pozycji o wartość dywidend wypłacanych właścicielom akcji, stanowiących instrument bazowy dla kontraktów CFD. „Nie jest możliwe, aby wartość, którą firmy inwestycyjne uznają rachunek posiadaczy długich pozycji, pomniejszana była o tzw. podatek, do którego pobierania firmy inwestycyjne nie są uprawnione” — podkreśla KNF w dokumencie wydanym 24 maja 2016 r.
ReklamaSkąd się bierze kurs
Szczególne zalecenia dotyczą brokerów działających w modelu market makera. W przeciwieństwie do tych działających w modelu ECN nie pobierają one czystej prowizji od transakcji, ale ukrywają ją w różnicy kursów, po jakich otwiera się i zamyka pozycje. „Informacja dotycząca udostępnianego klientom spreadu powinna zawierać dane dotyczące wysokości marży (tzw. mark-up), jaką do spreadu rynkowego, otrzymywanego od dostawców kwotowań, dolicza firma inwestycyjna. Marża, o której mowa, powinna zostać wskazana jako koszt, jaki klient ponosi na rzecz firmy inwestycyjnej” — wynika z wytycznych KNF.
Nadzór zajął się też samą wiarygodnością notowań. W sytuacjach dynamicznych zmian na rynku dochodzi na tym tle do wielu konfliktów miedzy brokerami a klientami. KNF chce więc, by brokerzy podawali publicznie nazwy instytucji, będących dostawcami kwotowań, które brokerzy uznają za podstawę ceny rynkowej dla swoich klientów. Ci zaś mają mieć „efektywne” prawo żądania informacji o kwotowaniu podmiotu, które w momencie wykonania zlecenia było podstawą notowań brokera, u którego mają rachunek. Nadzór zakwestionował też jeden z mechanizmów przymusowego zamykania pozycji (tzw. stop out). Chodzi o sytuację, gdy punkt stop out został ustalony poniżej poziomu, przy którym następuje wezwanie do uzupełnienia depozytu zabezpieczającego (tzw. margin call). Według KNF, ze względu na stosowaną na foreksie dźwignię finansową sytuację taką można oceniać negatywnie, zwłaszcza wtedy, gdy broker wykonuje zlecenie klienta w taki sposób, że strata klienta w wyniku inwestycji koreluje z zyskiem domu maklerskiego.
Szczypta statystyki
W wytycznych nadzoru są też odniesienia do ogólnej rzetelności prowadzenia biznesu przez brokerów foreksowych. Chodzi m.in. o sposób formułowania przekazu reklamowego, wskazujący zarówno na możliwe zyski, jak i straty, rzeczywiste zaangażowanie rady nadzorczej w nadzór nad prowadzoną działalnością czy oderwanie wynagrodzeń dla pracowników i zewnętrznych pośredników od kwot, jakie wpłacają klienci na rachunki. Na początku każdego kwartału foreksowe domy maklerskie mają też zamieszczać na swoich stronach internetowych informacje o odsetku klientów, którzy zrealizowali zyski i straty w kwartale poprzednim. Informacje te powinny być rozbite m.in. na operacje rynku walutowego, akcyjnego (CFD), towarowego i indeksów giełdowych.
Jeśli KNF uda się to wyegzekwować, może to dać rzeczywisty obraz ryzyka na foreksie. KNF publikowała w ostatnich latach informacje, z których wynikało, że na foreksie zarabiają właściciele zaledwie około 20 proc. rachunków. Było to często odczytywane jako straty właścicieli pozostałych 80 proc. rachunków. W rzeczywistości, w tych 80 proc. rachunków znajdowały się zarówno te, które przyniosły straty, jak i nieaktywne. Nie wiadomo jednak, jakie były ich proporcje.