REKLAMA
TYLKO U NAS

Energetyka czeka w kolejce po urządzenia

2008-02-07 09:58
publikacja
2008-02-07 09:58

Polscy dostawcy urządzeń dla elektroenergetyki chcąc myśleć o rozwoju, muszą zwiększać eksport, krajowy rynek jest dla nich za mały.

Boomu inwestycyjnego w Polsce jeszcze nie ma, co nie oznacza, że nie następuje wzrost zamówień z rynku krajowego - ocenia Mirosław Gryszka, prezes ABB Polska. - Wzrost notujemy jednak przede wszystkim w sektorze przemysłowym, np. jeżeli budujemy jakąś stację energetyczną, to jej budowa jest wymuszona faktem, że obok powstaje nowa fabryka. Są oczywiście także inwestycje odtworzeniowe, które muszą być realizowane, aby utrzymać poziom techniczny sieci. Europa Zachodnia wciąż wyprzedza Polskę o kilka długości, jeżeli chodzi o poziom inwestycji, widać to po wzroście zamówień z rynku europejskiego.

Mówiąc o inwestycjach w polskiej elektroenergetyce, trudno nie zauważyć sprzeczności: przedstawiciele firm energetycznych mówią o potrzebie inwestycji, wspierają ich przedstawiciele kolejnych rządów, a inwestycje wciąż są na niewystarczającym poziomie. Powodów tej sytuacji jest kilka.

- Prowadziliśmy proces wewnętrznej reorganizacji naszej firmy kilka lat temu, kiedy kilkanaście podmiotów prawnych łączyliśmy w jeden. Ten proces trwał kilka lat i w tym okresie w dużej mierze byliśmy zajęci sami sobą. Podobnie, choć trudniej, jest w przypadku spółek Skarbu Państwa - uważa Gryszka.

Wskazuje, że w spółkach Skarbu Państwa są liczne organy, z którymi trzeba się porozumieć, jak np. przedstawiciele pracowników, są zobowiązania, które zostały zawarte przed decyzją o połączeniu. Na to trzeba nałożyć perturbacje o charakterze politycznym. Jeżeli mamy do czynienia z przedsiębiorstwem zależnym od Skarbu Państwa, to zarząd musi liczyć się z oczekiwaniami właściciela, a nie zawsze te oczekiwania mają gospodarczy charakter.

- Dlatego rozumiem prezesów z przedsiębiorstw Skarbu Państwa, którzy czasami mają inne priorytety niż związane z modernizowaniem sieci energetycznych i wymianą urządzeń - przyznaje prezes Gryszka.


Zagraniczne korzenie wzrostu


Nie mogąc liczyć na krajowy rynek, producenci urządzeń dla elektroenergetyki muszą rozglądać się za rynkami zagranicznymi. Pojawiają się więc opinie, że Polska może się stać europejskim centrum wytwórczym firm zaplecza energetyki. Przedstawiciele tych firm jednak z pewną rezerwą podchodzą do tych opinii.

- Potencjał polskiej gospodarki jest stosunkowo niewielki w stosunku do gospodarek europejskich, azjatyckich czy amerykańskich, więc trudno mówić o takim centrum. Można mówić o tym, że firmy wytwórcze zlokalizowane w Polsce stają się międzynarodowym zapleczem, ale pod warunkiem, że ich zdolności produkcyjne będą zdecydowanie wyższe niż popyt na rynku polskim - twierdzi Mirosław Gryszka.

Jak wskazuje prezes Gryszka, takich firm Polsce jest sporo, głównie o zasięgu międzynarodowym, jak ABB czy Alstom. W ich przypadku większość produkcji trafia na rynki zagraniczne. Pojawiają się także lokalne przedsiębiorstwa, które zdobyły mocną pozycję na rynku polskim, prezentują dobry poziom techniczny i rozszerzają swoją działalność na rynki innych krajów. ABB współpracuje m.in. z lokalnym producentem izolatorów, który zdecydowaną większość swojej produkcji kieruje do Europy Zachodniej.

- Zdolności produkcyjne polskich przedsiębiorstw są skromne w stosunku do zapotrzebowania rynku europejskiego, a konkurencja jest duża. Kilkuprocentowy udział w rynku nie upoważnia do tego, aby twierdzić, że stajemy się europejskim centrum - przyznaje prezes ABB Polska.

ABB Polska większość swojej produkcji wysyła za granicę. Jak informuje Mirosław Gryszka, są takie produkty, jak np. transformatory, których 90 proc. jest eksportowanych, ale są i takie, które ograniczają się do rynku polskiego, jak zarządzanie projektami i projektowanie. Średnio ok. 60 proc. obrotów ABB Polska to eksport.

W związku z rosnącą liczbą zamówień ABB w Polsce wciąż zwiększa potencjał produkcyjny, np. w zakładzie transformatorów rozdzielczych w Łodzi. W ostatnich czterech latach produkcja wzrosła tam czterokrotnie, do 20 tys. rocznie. Od 2008 r. będzie tam produkowanych 25 tys. transformatorów rocznie. Duże inwestycje prowadzone są także w fabryce produktów średnich napięć w Przasnyszu, która została zmodernizowana i wkrótce uruchomione zostaną nowe linie produkcyjne.

Rozbudowę potencjału wytwórczego w Polsce planuje także Foster Wheeler. W roku 2007 polski oddział tego koncernu realizował pięć kontraktów: dwa w Polsce (Elektrownia Łagisza i Fortum Częstochowa), po jednym w Brazylii, Bułgarii i Rumunii.

- Priorytetowym zadaniem spółki staje się takie przygotowanie naszego zakładu w Sosnowcu (Foster Wheeler Energy Fakop), aby zapewniał terminowo dostawy krytycznych elementów ciśnieniowych dla większości projektów realizowanych przez spółki Foster Wheeler w Europie - przekonuje Jarosław Mlonka, prezes Foster Wheeler Energia Polska.

Mlonka przyznaje, że zauważalne jest spore zainteresowanie budową nowych i rehabilitacją istniejących bloków energetycznych na rynku środkowoeuropejskim, obsługiwanym przez Foster Wheeler Energia Polska. Zjawiska te widoczne są zwłaszcza w grupie inwestorów o zasięgu europejskim i globalnym, a dotyczą zarówno segmentu energetyki przemysłowej, jak i zawodowej.

- W związku z dużym zainteresowaniem naszymi produktami, chcąc sprostać zapotrzebowaniom rynku w najbliższych latach, planujemy ciągły rozwój polskiej organizacji w takim kierunku, aby była ona w stanie rozpoczynać każdego roku realizację większej liczby projektów niż obecnie - deklaruje prezes Mlonka.

Do krajowych przedsiębiorstw zaplecza energetyki, dobrze radzących sobie na zagranicznych rynkach, należy Rafako.

Rafako pod koniec 2007 roku powołało spółkę w Serbii, która ma produkować kotły oraz szukać nowych rynków zbytu w krajach Bałkańskich. W listopadzie ub.r. raciborska spółka zawarła kontrakt na modernizację dwóch kotłów w Elektrowni Yenikoy w Turcji. Wartość umowy wynosi 57,5 mln euro. Prace w tureckiej elektrowni Rafako powinno zakończyć do lipca 2010 roku. To największy kontrakt w historii spółki.


Kto pierwszy ten lepszy


Przedstawiciele firm produkujących maszyny i urządzenia przyznają, że dobierają projekty do swoich możliwości terminowych i pod kątem wyzwań technicznych, które są dla nich łatwe do zrealizowania. Dostawcy preferują obiekty większe, dzięki czemu mają łatwiejszy zwrot z kapitału.

Zdarzają się przypadki, że polscy producenci urządzeń dla energetyki odmawiają realizacji niektórych projektów.

- Kilka razy już odmówiliśmy w sytuacjach, w których klienci mieli oczekiwania nie do zrealizowania na dzisiejszym rynku - zarówno terminowe, jak i jeśli chodzi o niektóre gwarancje. Powoli zaczynamy mieć do czynienia z rynkiem producenta, a nie konsumenta - przyznaje przedstawiciel jednej z czołowych krajowych firm zaplecza energetyki.

Rozwój energetyki jest obserwowany w Europie, Azji i Stanach Zjednoczonych. Zdaniem naszych rozmówców, wiele wskazuje na to, że będzie co najmniej kilkuletni okres zainteresowania klientów nowymi mocami wytwórczymi. Do tego trzeba dodać okres realizacji, wynoszący co najmniej trzy lata - można więc w sumie mówić o okresie bliskim dekady, który może być czasem prosperity dla branży. To dobra wiadomość dla producentów urządzeń, gorsza dla chcących realizować nowe inwestycje.

- Dzisiaj czas dostaw urządzeń do energetyki znacznie się wydłuża ze względu na boom inwestycyjny w Azji i Europie. Do tego wkrótce dojdzie ożywienie inwestycyjne w Ameryce Południowej. Opóźnianie podejmowania decyzji wydłuża proces inwestycyjny nie tylko o czas podejmowania decyzji, ale także wydłuża czas dostawy w związku z ograniczonymi mocami produkcyjnymi. Podpisujemy dzisiaj kontrakty na stosunkowo proste urządzenia z okresem realizacji w roku 2010, a przyczyna leży w braku wolnych zdolności produkcyjnych - przyznaje Mirosław Gryszka.

Dariusz Ciepiela

Źródło:
Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Powiązane: pknorlen

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki