W środę notowania bitcoina po raz pierwszy w historii przebiły psychologiczną barierę 20 tys. dolarów. Droga do rekordów była bardzo wyboista.


W środę tuż po godzinie 15:00 za jednego bitcoina płacono 20 614 dolarów - to wzrost o 7 proc. względem wczorajszych notowań. Kryptowaluta tym samym po raz pierwszy w swojej 11-letniej historii sforsowała psychologiczną barierę 20 tys. dolarów.
Warto dodać, że droga do 20 tys. dolarów nie była łatwa. Podczas wielkiej hossy na bitcoinie w 2017 roku kryptowaluta hurtowo łamała kolejne okrągłe poziomy. Zaczęła od 2 tys. dolarów w maju, by w grudniu przebić 19 tys. dolarów. 20 tys. dolarów wydawało się wówczas być na wyciągnięcie ręki, jeszcze tego samego 2017 roku zaczęła się jednak wielka korekta. Wcześniejsze gwałtowne wzrosty znalazły ujście w gwałtownych spadkach, które zbiły cenę najpopularniejszej kryptowaluty do 3 192 dolarów w grudniu 2018 roku.
Powrót w okolice 20 tys. dolarów zajął bitcoinowi 3 lata, choć warto podkreślić, że samą hossę można ograniczyć w zasadzie do 2020 roku. Choć w obecny rok bitcoin wchodził z wyceną na poziomie 7 tys. dolarów, to jednak w trakcie marcowego koronawirusowego dołka jego cena spadła poniżej 4 tys. dolarów. W kolejnych miesiącach inwestorzy mogli mieć jednak deja vu z 2017 roku, bitcoin powtórzył gwałtowny rajd w górę i tym razem udało mu się sforsować barierę 20 tys. dolarów.
Zwolennicy kryptowalut przekonują, że obecny rajd bitcoina ma nie tylko podłoże spekulacyjne (jak w dużej mierze było w czasie poprzedniej wielkiej hossy), lecz wreszcie znajduje oparcie w czynnikach fundamentalnych. Za jeden z nich uznać można październikową zapowiedź PayPala dotyczącą uruchomienia usługi pozwalającej użytkownikom na handel i przechowywanie kryptowalut. Wcześniej inna firma obsługująca płatności – Square, na czele której stoi prezes Twittera Jack Dorsey – poinformowała o przeznaczeniu 1 procenta swoich aktywów na zakup kryptowalut. Wcześniej na bitcoina jako walutę rezerwową postawiła MicroStrategy. Przewagą tej hossy nad tą z 2017 roku ma być fakt, że większy jest w niej udział popytu instytucjonalnego.
Bitcoin: the road to 20,000...$BTC pic.twitter.com/L6GkpjBUdp
— Charlie Bilello (@charliebilello) December 16, 2020
Także ostatnie wzrosty przypisuje się procesowi otwierania się na bitcoina kolejnych inwestorów. - Rajd przyciągnął szeroką rzeszę postaci: od miliarderów z Wall Street, Paula Tudora Jonesa i Stanleya Druckenmillera, po dynamicznych inwestorów, których celem jest podpięcie się pod zwycięskie aktywa oraz ucieczka z kurczących się rynków - pisał pod koniec listopada "Wall Street Journal".
Warto zauważyć, że po wiosennym krachu koronawirusowym rolę "bitcoina z 2017 roku" pełnił indeks Nasdaq i spółki takie jak Tesla, gdzie wbrew wielu analizom wycena szła w górę i w górę napędzana napływem pieniędzy m.in. od młodych inwestorów. Choć Tesla nadal cieszy się sporą popularnością, to jednak w szerszym ujęciu rajd na Nasdaqu nieco spowolnił jesienią, co być może także zwiększyło atrakcyjność bitcoina jako miejsca do ulokowania kapitału także przez "detal". Szczególnie w kontekście dynamiki tegorocznego rajdu bitcoina. To sprawia, że obrazki z 2017 roku wciąż warto mieć na uwadze.
Adam Torchała
Rajd przyciągnął szeroką rzeszę postaci, od miliarderów z Wall Street, Paula Tudora Jonesa i Stanleya Druckenmillera, po dynamicznych inwestorów, których celem jest podniesienie zwycięskich aktywów w górę, a przegranych rynków niższych.
























































