„Chcemy wprowadzić euro w ciągu 5 lat” – oświadczył Marki-Zay we wtorek wieczorem w telewizji ATV, podkreślając, że termin ten został zaakceptowany przez wszystkie partie zjednoczonej opozycji.
„Jeśli chcemy węgierskim emerytom i pracownikom zapewnić dochody i emerytury nietracące na wartości, niepodlegające inflacji, a pracodawcom przewidywalną sytuację, to potrzebujemy euro” - zaznaczył.
Prezes Węgierskiego Banku Narodowego (MNB) Gyoergy Matolcsy podkreślał w połowie ubiegłego roku, że forint jest dla Węgier obecnie lepszy niż euro i kraj powinien wybrać bezpieczny moment przyjęcia wspólnej waluty, by operacja ta przyniosła powodzenie. Zastrzegł, że rząd Węgier i MNB nadal zobowiązują się do wprowadzenia euro, ale kraj powinien rozpatrywać tę kwestię wyłącznie z punktu widzenia interesów narodowych, bo „w ciągu ostatnich 30 lat zbyt wiele razy rezygnowaliśmy z własnych interesów na rzecz cudzych”.
Marki-Zay powiedział też, że „praktycznie całkowicie” uzgodniono program zjednoczonej opozycji, a trwają jeszcze tylko dyskusje np. na temat potrzebnych zmian w konstytucji.
„Ja uważam, że w nowej konstytucji powinno być jak najwięcej mechanizmów kontroli i równowagi” – zaznaczył, dodając, że np. premier powinien móc pełnić funkcję co najwyżej przez dwie kadencje, „żeby nie było tak, jak po 2010 r., że ktoś wykoleja demokrację jak pociąg”.
W kwietniowych wyborach z rządzącą koalicją konserwatywnego Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) po raz pierwszy zmierzy się zjednoczona opozycja, która w każdym ze 106 jednoosobowych okręgów wyborczych wystawi tylko jednego kandydata.
Sześć partii tworzących zjednoczoną opozycję to: Węgierska Partia Socjalistyczna (MSZP), narodowy Jobbik, ekologiczna partia Polityka Może Być Inna, liberalne Momentum, Koalicja Demokratyczna (KD) oraz liberalno-ekologiczny Dialog. Partie te wyłoniły też w prawyborach wspólnego kandydata na premiera, którym został Marki-Zay - niezależny, konserwatywny burmistrz miasta Hodmezoevasarhely przy granicy z Rumunią.
Sondaże wskazują na dość wyrównaną walkę w głosowaniu. Według grudniowego sondażu ośrodka Zavecz Research na Fidesz i KDNP chce głosować 38 proc. wszystkich ankietowanych, zaś na zjednoczoną opozycję 39 proc. (23 nie wie, na kogo zagłosuje, lub nie weźmie udziału w wyborach). Natomiast według sondażu ośrodka Nezoepont z tego samego miesiąca na rządzącą koalicję chce głosować 55 proc. wyborców pewnych swoich preferencji, a 43 proc. na opozycję.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ akl/