"GW" poinformowała we wtorkowym wydaniu, że ministerstwo – przepłacając i bez sprawdzenia jakości – kupiło maseczki ochronne za ponad 5 mln złotych. ć normę między 65 a 85 proc. pewności wskazania.
Według "GW", zarobił na tym "przyjaciel rodziny Łukasza Szumowskiego. Transakcję ułatwił mu brat ministra zdrowia, a finalizował ją wiceminister Janusz Cieszyński". Minister zdrowia we wtorek potwierdził, że maseczki, o których napisała gazeta, nie spełniają norm i że w związku z tym zażądano "wymiany towaru na adekwatny".
"W związku z tym, że nie uzyskaliśmy deklaracji o zwrocie towaru spełniającego normy, bądź gotówki, dzisiaj wysłaliśmy zawiadomienie do prokuratury ws. maseczek, które nie spełniają norm" - poinformował szef resortu zdrowia na środowej konferencji prasowej.
Szumowski podkreślił też, że analizowane są wszystkie środki ochronne, które spływają do Polski. "Dostaliśmy 600 tys. maseczek z transzy Unii Europejskiej. Niestety nie mają one certyfikatu CE, co nas zaniepokoiło i wysłaliśmy je również do badania i tutaj muszę niestety przekazać państwu, że te maseczki, które zakupiła Unia Europejska, nie spełniają żadnych norm - ani FFP1, ani FFP2, ani FFP3 - w związku z tym nie mogą być rozdysponowane wśród medyków w tej kategorii FFP" - powiedział.
Poinformował także, że sprawdzony został kolejny kontrahent. "To jest milion zakupionych maseczek. Na szczęście te spełniają wszystkie normy - i FFP2, i FFP3, więc nie jest tak, że mamy wszystkie maseczki trefne i oszukane w Polsce" - powiedział.
Szumowski podkreślał, że każdy zamówiony sprzęt ochrony osobistej czy testy są sprawdzane i przechodzą "transparentną ścieżkę", a gdy nie spełnia opisanych norm, wówczas podlega wymianie lub zwrotowi.
Poinformował, że spłynęły już raporty dotyczące testów antygenowych. "Będziemy je reklamowali u producenta tak samo, dlatego że niestety nie spełniały norm" - mówił szef MZ.
Szumowski dodał, że chodzi o testy antygenowe, które według producenta miały spełniać normę między 65 a 85 proc. pewności wskazania.
Posłowie KO: to, że maski nie spełniają norm resort zdrowia dowiedział się dopiero 5 maja
Dopiero 5 maja ministerstwo zdrowia stwierdziło, że zakupione przez resort maski ochronne nie spełniają norm; tymczasem zostały one dostarczone 31 marca i rozdysponowane - podkreślali w środę posłowie KO Monika Wielichowska, Adam Szłapka i Zbigniew Konwiński.
Posłowie Koalicji Obywatelskiej zorganizowali konferencję prasową w Sejmie po kontroli poselskiej jaką przeprowadzili w Ministerstwie Zdrowia w związku z doniesieniami medialnymi.
Posłowie KO poinformowali, że dostali potwierdzenie, iż zakupione maseczki nie spełniają norm, choć, jak dodali, resort zdrowia zorientował się w tej sprawie bardzo późno.
"Fizycznie maseczki zostały dostarczone do ministerstwa 31 marca tego roku, natomiast ministerstwo zleciło test przydatności tych masek 4 maja i już 5 maja uzyskało informacje, że maseczki nie spełniają norm, jeśli chodzi o zastosowanie medyczne" - podkreślił Adam Szłapka. "Sprawdzenie zostało zarządzone dopiero po pojawieniu się wątpliwości w mediach, już po rozdysponowaniu po Polsce" - dodał poseł.
Zbigniew Konwiński poinformował, że w ramach kontroli poselskiej wystąpili o kolejne dokumenty - zestawienie wszystkich umów zawartych przez Ministerstwo Zdrowia na podstawie ustaw antycovidowskich. "Chcemy, aby wszystko było czytelne dla opinii publicznej" - zaznaczył Konwiński. "Ta sprawa bulwersuje opinię publiczną, chcemy ją dogłębnie wyjaśnić" - dodał.
Posłowie KO dopytywani, czy mają jakieś postulaty polityczne, np. dymisji ministra zdrowia odpowiedzieli, że jeszcze na to za wcześnie, bo analizują dokumenty.