

Trzy rosyjskie czołgi przekroczyły ukraińską granicę – poinformowały ukraińskie władze.
- Dziś w nocy trzy czołgi T-72 przekroczyły granicę Ukraińską. Jeden czołg pojawił się w miejscowości Śnieżne, dwa pozostałe pozostały poza miastem. Czołgi zostały przechwycone przez ukraińskie wojska. Trwa wymiana ognia, trafiony został jeden czołg – donosiły portale cytujące słowa Awakowa.
Maszyny bez znaków rozpoznawczych, których nie ma na wyposażeniu armii ukraińskiej – co jako pierwszy potwierdził Dmytro Tymczuk z wojskowej grupy analitycznej „Sprzeciw Informacyjny - wjechały do opanowanego przez prorosyjskich separatystów miasta Sniżne na wschód od Doniecka na wschodzie kraju w nocy ze środy na czwartek.
- Jeden z nich pozostał w mieście, a dwa inne wyruszyły dalej. Na przedmieściach Sniżnego czołgi te zostały przechwycone przez ukraińskie wojska. Toczą się walki. Są informacje, że jeden rosyjski T-72 został trafiony pociskiem - powiedział Awakow, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.
Minister spraw zagranicznych Andrij Deszczyca ocenił tymczasem, że Rosja robi bardzo niewiele albo i nic, by rozwiązać konflikt na wschodniej Ukrainie, choć na arenie międzynarodowej deklaruje, że jest zwolenniczką pokoju.
Rosja powinna przede wszystkim zaprzestać wspierania bojowników, przysyłania im czołgów i ciężarówek, które przekraczają nasze granice - oświadczył szef dyplomacji Ukrainy.
Ukraina czeka na odpowiedź
Deszczyca przekazał, że Kijów oczekuje na odpowiedź Rosji na plan działań opracowany przez tzw. grupę kontaktową w sprawie zażegnania kryzysu we wschodnich obwodach, gdzie - jak podkreślił sytuacja cały czas ulega zaostrzeniu.
W pracach grupy kontaktowej uczestniczą: ambasador Ukrainy w Niemczech Pawło Klimkin, ambasador Rosji na Ukrainie Michaił Zurabow oraz przedstawicielka OBWE Heidi Tagliavini.
Zadaniem grupy jest opracowanie sposobów wyjścia z kryzysu drogą pokojową, co zapowiedział w swym przemówieniu inauguracyjnym w ubiegłą sobotę nowy prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.
- Oczekujemy, że Rosja będzie sprzyjała planowi pokojowemu. Jeśli Rosja tego nie zrobi, nie pozostanie nam nic innego, jak apelowanie do społeczności międzynarodowej o nowe sankcje. Niestety, Rosja reaguje zazwyczaj tylko wtedy, gdy rozmawia się z nią językiem siły - oświadczył ukraiński minister spraw zagranicznych.
Zamach w Doniecku
W eksplozji mikrobusu należącego do samozwańczych władz tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej rannych zostało siedem osób. Do zamachu doszło w bezpośrednim sąsiedztwie budynku gmachu donieckiej administracji obwodowej zajętym przez prorosyjskich separatystów. Nikt nie wziął do tej pory odpowiedzialności za jego przeprowadzenie.
Eksplozja nastąpiła późnym wieczorem. Materiał wybuchowy znajdował się najprawdopodobniej w samochodzie osobowym stojącym obok mikrobusu używanego przez samozwańcze prorosyjskie władze Donieckiej Republiki Ludowej. W wyniku silnego wybuchu oba pojazdy spłonęły. Wśród poszkodowanych jest Richard Yali, jeden z najbliższych doradców szefa samozwańczych władz - Denisa Puszylina. Według niepotwierdzonych danych zmarł on w szpitalu w wyniku odniesionych ran. Prorosyjscy rebelianci twierdzą, że celem zamachu był sam Puszylin. 7 czerwca zastrzelony został w centrum Doniecka jego inny doradca Maksim Pietruchin. Separatyści twierdzili wówczas, że rzeczywistym celem był także Puszylin.
Sytuacja w Doniecku jest niestabilna. Dochodzi do grabieży i aktów przemocy. Polskie władze zawiesiły w związku z tym działalność polskiego konsulatu w tym mieście i wezwały obywateli polskich do opuszczenia Doniecka oraz wschodniej Ukrainy.
Na wschodzie walki
W Mariupolu na wschodniej Ukrainie, ochotniczy batalion "Azov" zdobywa pozycje prorosyjskich separatystów w tym mieście. Szturm jest częścią operacji antyterrorystycznej prowadzonej przez siły ukraińskie w Donbasie.
Wojskowi z batalionu "Azov" zdobyli już kilka budynków w centrum miasta zajętych wcześniej przez prorosyjskich rebeliantów. W Mariupolu przez ostatnich kilka godzin trwała wymiana ognia. Kilku żołnierzy batalionu "Azov" zostało rannych.
Dowództwo oddziału poinformowało, iż w czasie operacji zlikwidowano pięciu prorosyjskich rebeliantów, a kilkunastu zostało rannych. W trakcie akcji zniszczono także opancerzony pojazd rozpoznawczy (BRDM) znajdujący się w rękach dywersantów. Rebelianci korzystają także z opancerzonych samochodów zrabowanych w bankach i służących do przewożenia pieniędzy. Prowadzą z nich ostrzał w kierunku sił ukraińskich.
Z kolei w Słowiańsku otoczonym przez wojska Ukrainy, nowy samozwańczy mer miasta zaproponował siłom ukraińskim podjęcie rozmów - poinformowali o tym przedstawiciele OBWE. Ze względu na pogarszające się warunki życiowe z miasta wyjechało już kilkadziesiąt tysięcy ludzi.
IAR/mz
























































