Mimo że wtorkowa decyzja rządu jest przedstawiana jako podwyżka kwoty wolnej, to równie dobrze można by ją określić mianem jej utrzymania. Na prawdziwą zmianę Polacy czekają od 2008 roku.


Nowelizacja przyjęta we wtorek przez rząd zwiększa kwotę wolną do 8 tys. zł, ALE tylko dla osób najmniej zarabiających, co jest często pomijane lub ledwie wspominane w przekazie medialnym.
Kwota wolna od podatku wzrośnie do 8 tys. zł z obecnych 6,6 tys. zł. #podatki pic.twitter.com/Zt2IRfDd9e
— MinisterstwoFinansów (@MF_GOV_PL) 3 października 2017
Całkowicie zwolnione z podatku dochodowego będą osoby, dla których roczna podstawa opodatkowania (nie dochód!) nie przekroczy 8 tys. zł. Częściowo z wyższej kwoty wolnej skorzystają również podatnicy, których podstawa opodatkowania wynosi do 13 tys. zł.
Ministerstwo Finansów szacuje, że na podwyżce zyskają 4 mln Polaków, głównie osoby uzyskujące "niewielkie dochody, np. z umów-zleceń czy emerytur i rent.", a także wspólnie rozliczający się małżonkowie, z których pracuje tylko jedna osoba.
Zmiany nie obejmą za to m.in. pracujących w pełnym wymiarze godzin i otrzymujących minimalne wynagrodzenie, wynoszące od przyszłego roku 2100 zł. Nie zmienia się kwota wolna dla osób, dla których podstawa opodatkowania wynosi od 13 000 zł do 85 528 zł. Od 2009 r. (gdy wzrosła o 2 zł) jest ona równa 3091 zł. W kolejnym przedziale, do 127 tys. zł kwota wolna zmniejsza się, by po przekroczeniu tego progu spaść do 0.
Zarówno w kampanii wyborczej, jak i podczas expose Beata Szydło zapowiadała podwyżkę kwoty wolnej do 8 tys. zł. Jako że wcześniej kwota wolna nie była zróżnicowana w zależności od dochodu, wydawało się, że podwyżka będzie dotyczyła wszystkich płacących podatek dochodowy, czyli ok. 25 mln Polaków. Teraz wprowadzenie zmian tylko dla części obywateli jest ogłaszane jako realizacja obietnicy wyborczej.
Tymczasem dla większości Polaków kwota wolna pozostaje niezmienna od 2008 r., mimo że w tym czasie wyraźnie wzrosły wynagrodzenia oraz ceny dóbr i usług, co oznacza, że realnie kwota wolna spada. Na konieczność podwyżki kwoty wolnej zwrócił uwagę m.in. Trybunał Konstytucyjny, który na wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich przyjrzał się sprawie w 2015 r. Zdaniem TK, kwota wolna wynosząca raptem 3 tys. zł była zbyt niska, ponieważ nie gwarantowała minimum egzystencji. Podwyższenie kwoty wolnej postulowały także kluby opozycyjne - Nowoczesna oraz Kukiz'15, oraz prezydent Andrzej Duda, ale ich propozycje zostały odrzucone.
Ministerstwo Finansów, ale i niezależni eksperci, przekonują, że podwyżka kwoty wolnej dla wszystkich wiązałaby się z głębokim ubytkiem dochodów sektora finansów publicznych. Państwo miałoby "stracić" w zależności od skali podwyżki od kilku do kilkudziesięciu miliardów złotych, a Polacy praktycznie by jej nie odczuli, ponieważ w ich portfelach znalazłoby się "tylko" od kilku do kilkudziesięciu złotych więcej miesięcznie.
Maciej Kalwasiński






















































