Właściciel mianował również Pete’a najgorszym lokatorem w dziejach swojej firmy, co zapewne nie wzruszyło artysty.
Według jednego z brytyjskich dzienników, w mieszkaniu Doherty’ego panował nieziemski bałagan. Ściany pokryte były graffiti i krwią, a na podłodze walały się puste butelki po alkoholu i strzykawki.