REKLAMA
ZOOM NA SPÓŁKI

Od zera do spożywczego imperium

Grzegorz Marynowicz2011-07-20 06:00analityk Bankier.pl
publikacja
2011-07-20 06:00
Przygodę z biznesem zaczynali od małego sklepu osiedlowego. Zaryzykowali oszczędności życia i wzięli bankowy kredyt, aby po latach dostarczać produkty do 45 miast Polski. Kucharz i budowlaniec, którzy pod czujnym okiem mamy zbudowali sieć supermarketów "Piotr i Paweł". Bracia Woś od zera stworzyli spożywcze imperium.

Historia sieci „Piotr i Paweł” rozpoczęła się w roku 1990, kiedy bracia Woś podejmowali decyzje o przyszłości zawodowej. Piotr - świeżo upieczony inżynier z poznańskiej Politechniki zaczynał pracę w zawodzie, natomiast Paweł zarabiał na życie jako kucharz w jednym z hoteli. Wspólnie z mamą Eleonorą postanowili porzucić dotychczasowe zajęcia, aby spróbować sił w biznesie.


foto: Piotr i Paweł Wosiowie

5 tys. dol. inwestycji


Na rynku brakowało wszystkiego, ale wspólnie uznali, że najszybciej będzie rósł popyt na żywność.  Stąd pomysł na market spożywczy oferujący asortyment, którego próżno było szukać w sklepach z epoki słusznie minionej.  - Naszym mottem było stworzyć taki sklep, w jakim sami chcielibyśmy kupować – wspomina Piotr Woś.

Myślisz o własnej firmie?

www.MamBiznes.pl

Ten portal dostarczy Ci bezpłatnej, fachowej i kompleksowej wiedzy na temat zakładania i prowadzenia własnej firmy.


 
Znane z czasu PRL puste sklepowe półki rodzina Wosiów chciała zapełnić szeroką ofertą produktów. Zaczęli od znalezienia właściwego lokalu. Wybór padł na rodzinny Poznań i ulicę Głogowską. - Nie było to ścisłe centrum miasta, ale mieszkańcy zawsze robili tam zakupy. Informację o licytacji lokalu na osiedlu Łazarz znalazła mama – wspomina Paweł Woś.  Widząc potencjał miejsca szybko wyłożyli oszczędności na zakup nieruchomości. - Jak dziś pamiętam, że 1 tys. dol. stanowiły środki własne a brakujące 4 tys. dol. pożyczyliśmy w banku - dodaje. Na powierzchni 60 m2 wystartował pierwszy sklep spożywczy pod logo „Piotr i Paweł”, który wraz z założycielami zatrudniał 8 osób.

24 godziny na dobę


Sklep był czynny do 22.00, ale dzień pracy przedsiębiorców kończył się dużo później. Znalezienie dostawców, transport, rozliczenia, sprzedaż i obsługa pochłaniały założycieli supermarketu bez reszty. Rynek hurtowy dopiero się rodził, dlatego po towary bracia udawali się na giełdy owocowo-warzywne, do prywatnych producentów (np. pieczywo) i dostawców. Część asortymentu importowana była także z Niemiec.- Towar dowoziłem 10-letnią Nyską dostawczą. Czasami nocowaliśmy w sklepie, bo do domu nie opłacało się wracać – wspomina z uśmiechem prezes Piotr Woś.



Szukanie dostawców wartościowych produktów opłaciło się. Market „Piotr i Paweł” jako jedyny w mieście zaoferował m.in. znane z telewizyjnych reklam batoniki Snickers. Markowe słodycze były prawdziwym hitem. Dziennie sprzedawały się tysiące sztuk. Asortyment sklepu wyróżniał go na tle osiedlowych średniaków, dlatego szybko zdobył zaufanie klientów. Po towar, który rozchodził się jak świeże bułeczki, przyjeżdżali mieszkańcy z odległych dzielnic stolicy Wielkopolski. Zachęcona sukcesem sklepu rodzina Wosiów ruszyła na dalszy podbój rynku.

Rozwój


W 1991 roku bracia otworzyli drugi market. Tym razem na jednym z poznańskich osiedli stanął sklep o powierzchni 300 m2. Przedsiębiorcy rozglądali się także za innymi możliwościami biznesu spożywczego. 5 lat od startu firmy ruszył pierwszy sklep całodobowy. Ponownie okazało się to strzałem w dziesiątkę, a zarobione pieniądze „Piotr i Paweł” zainwestowali w kolejne sklepy oraz rozwój sieci franczyzowej.


Pierwszy sklep partnerski powstał w roku 2000. Partnerzy franczyzowi inwestowali swoje środki, a bracia zapewniali dostawy, know-how i markę. Rok 2000 to także cztery nowe sklepy. Wosiowie nie spoczęli jednak na laurach. Do roku 2009 powstało jeszcze 46  supermarketów, m.in. w we Wrocławiu, Gdańsku, Katowicach, Płocku, Szczecinie, czy Warszawie. Największe tempo rozwoju sieć nabrała w 2009 roku, otwierając 16 placówek. Od 2003 roku delikatesy „Piotr i Paweł” działają także w internecie, dowożąc do domów klientów zamówione produkty.

Bracia Wosiowie mają na koncie także nietrafioną inwestycję. Pod koniec roku 2008 na stacjach paliw Shell pojawiły się sklepy pod marką Piotr i Paweł Express. Według Piotra Wosia nowy format sklepu miał być dopełnieniem strategii sieci. Oczekiwania były duże, ale rynek szybko zweryfikował plany firmy. Rok od debiutu sieci na stacjach Shell Wosiowie zrezygnowali z rozwoju tego projektu koncentrując się wyłącznie budowie tradycyjnych placówek.

Prawdziwy biznes rodzinny


Sieć rozrosła się do rozmiarów giganta spożywczego. Na kluczowych stanowiskach wciąż zasiadają   założyciele firmy, przy czym podział obowiązków jest jasny: Piotr Woś pełni stanowisko prezesa zarządu, a na co dzień zajmuje się  zgodnie ze strukturą organizacyjną marketingiem oraz działem personalno-organizacyjnym, natomiast Paweł Woś zastępuje brata i odpowiada za pracę departamentu technicznego. -  Nadzoruję prace związane z projektami architektonicznymi sklepów i dbam o wyposażenie placówek oraz czuwam nad pracą departamentu kontroli i nadzoru – mówi. W zarządzie spółki zasiadają jeszcze 4 osoby, każda odpowiedzialna za pozostałe obszary funkcjonowania firmy.

Czy wiesz, że...

w sklepach braci Woś miesięcznie robi zakupy ponad 3,5 mln ludzi


Mamie przypadły obowiązki związane ze szkoleniami pracowników oraz jakością obsługi klienta.  - Zasiadam jeszcze w radzie nadzorczej, dlatego nie mogę poświęcić tym obowiązkom tyle czasu, ile bym chciała – mówi Eleonora Woś. Jako, że „Piotr i Paweł” to od zarania firma rodzinna, na karuzeli najważniejszych stanowisk znajduje się także siostra przedsiębiorczych braci – Magdalena, która zarządza jedną ze spółek. W firmie znalazło się również miejsce dla jej męża oraz żon założycieli sieci.

Piotr i Paweł po latach


Dziś firma „Piotr i Paweł” to gigant na polskim rynku zatrudniający ok. 4 tys. pracowników. Przez 21 lat działalności rodzinie Wosiów udało się otworzyć 77 placówek, które rocznie generują obroty przekraczające 1,5 mld zł.  Spożywczy biznes doprowadził braci na listę najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”. Z majątkiem szacowanym na 250 mln zł zajęli w 2009 roku 84 miejsce prestiżowego zestawienia.

Grzegorz Marynowicz
Bankier.pl

Źródło:
Grzegorz Marynowicz
Grzegorz Marynowicz
analityk Bankier.pl

Pomysłodawca i redaktor prowadzący serwisu MamBiznes.pl - pierwszego w Polsce projektu skierowanego wyłącznie dla młodych przedsiębiorców. W 2009 portal został przejęty przez Grupę Bankier.pl. Autor kilkuset artykułów i poradników dotyczących przedsiębiorczości, działalności gospodarczej i e-biznesu. Pomysłodawca takich cykli jak: „Tak się robi e-biznes” czy „Startupy na dywaniku”.

Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (11)

dodaj komentarz
~Rafa
Ciekawy wyjątek potwierdzający regułę.
~la
nie zgodze sie z przedmowca, bylo w legnicy bomi i bylo drogo, byl tez piotr i pawel, bylo taniej, bomi nie ma jest na jego miejscu tesco, piotr i pawel dziala dalej, ja mam odwrotne spostrzezenia, w pip ceny sa umiarkowane, a niekiedy na promocjach nawet i niektore art dosc tanio
mariola_k
W Piotr i Paweł może jest drożej, ale sklep sprawia nieodparte wrażenie, że produkty tam się znajdujące są lepszej jakości. Po tym jak kilka razy przejechałam się kupując w gigantach takich jak Tesco czy Carrefour produkty nieświeże to wolę zapłacić więcej, ale wiedzieć, co jem. Na jakości artykułów też można zarobić i przynajmniej W Piotr i Paweł może jest drożej, ale sklep sprawia nieodparte wrażenie, że produkty tam się znajdujące są lepszej jakości. Po tym jak kilka razy przejechałam się kupując w gigantach takich jak Tesco czy Carrefour produkty nieświeże to wolę zapłacić więcej, ale wiedzieć, co jem. Na jakości artykułów też można zarobić i przynajmniej mieć lepszą opinię.
~klient
Dobry sklep, ale przynajmniej ten w Młynie we Wrocławiu nie dba o jakość adekwatną do cen . Braki towaru, nie świeże warzywa. W poniedziałek wieczorem np. tradycyjnie brakowało niektórych wędlin. wziąłem szynkę parmeńską, którą pokrojono mi w 4-o,może 5-o milimetrowe plastry. Prosiłem cienko. Oby to zmienili, bo szkoda takiej z trudem Dobry sklep, ale przynajmniej ten w Młynie we Wrocławiu nie dba o jakość adekwatną do cen . Braki towaru, nie świeże warzywa. W poniedziałek wieczorem np. tradycyjnie brakowało niektórych wędlin. wziąłem szynkę parmeńską, którą pokrojono mi w 4-o,może 5-o milimetrowe plastry. Prosiłem cienko. Oby to zmienili, bo szkoda takiej z trudem budowanej firmy.
~lawyer
A mi się wydawało, że sporo jeszcze słyszałem o udzale tatusia w rozwoju biznesu kosztem majątku pewnej poznańskiej spółdzielni, ale może to mi się nazwy pomyliły
http://forum.gazeta.pl/forum/w,67,34348879,,Spoldzielnia_Wielkopolanka_zada_od_mieszkanco_.html?v=2
~eddd
wszystko ok ,ale jak tak rozbieramy ten biznes ,to ciekawe ile dalej maja po stronie kredytow i na ile lat ? i czy oni to kontroluja a nie banki ,ktorym jak mysle sa winni fortune..............
~ja
widać, że sitwa rządzi tym molochem. ciekawe, dlaczego jeszcze pitera tam cba nie wysłała? ewidentnie widać, że zatrudnia się swoich, wszystko na oczach opinii publicznej.
~mxa
Ale to są swoi"kropka"swoi i można im naskoczyć. Sami sobie płaca a nie z twojej czy mojej kieszeni.
~tom
może i jest drożej, ale za to nie ma zbitej masy ludzi, którzy poturbują Cię między półkami, nie ma porozlewanych jogurtów na podłodze, nie śmierdzi na dziale mięsnym, nie ma 30osobowych kolejek przy kasie i obsługa jest jakby dużo milsza... jak osobiście wolę za coś takiego dopłacić te kilka procent
~hinter 27
dokladnie tak, jest drogo ale nie jak w chlewie. A poza tym nie slyszalem aby w marketach PP pracownicy byli traktowanii jak bydlo.

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki