Duże wahania na rynkach uderzyły po kieszeniach kilku krezusów z GPW, kreując jednocześnie paru zaskakujących debiutantów.


Patrząc na coroczne zestawienie miliarderów na polskiej giełdzie, można śmiało powiedzieć: zbiednieli. Rok do roku miliarderzy inwestujący na GPW oraz NewConnect ważą 10 proc. mniej. Obecnie ich aktywa w akcjach wynoszą 32,7 mld zł, i to mimo że w porównaniu z końcem 2014 r. w stawce jest kilka nowych nazwisk. Łącznie lista obejmuje 15 inwestorów, ale pakietów spadkobierców Jana Kulczyka i rodziny Domagałów nie rozdzielaliśmy z racji niewiadomej co do ewentualnych rodzinnych umów o podziale majątku. Co ciekawe — najbogatsi inwestorzy w sytuacji chwiejnego i dołującego rynku nie wyróżnili się in plus. Tempo spadku wartości ich aktywów niemal pokryło się z wielkością spadku wartości indeksu WIG.
Solorz-Żak bez koksu
Na samym szczycie zaskoczenia nie ma: prowadzi Zygmunt Solorz-Żak. Mimo rozstania z Dominikiem Libickim, jednym z architektów sukcesu Cyfrowego Polsatu, i spadków wycen głównych aktywów o 14 proc., biznesmen ma niemal 2,8 mld zł przewagi nad — znów drugim — Michałem Sołowowem. Na wartości akcji Solorza-Żaka zaważyła głównie sytuacja aktywów energetycznych — pakiet akcji ZE PAK stracił niemal 2/3 swojej wartości. Węgiel brunatny nie jest już „sexy” dla inwestorów. Giełdowe biznesy Michała Sołowowa też nie kusiły zwyżkami. Zyskały co prawda 6 proc. na wartości, jednak stało się tak głównie dlatego, że miliarder z Kielc sam sięgnął głębiej do kieszeni i zwiększył swoje zaangażowanie w Echo Investment, które zresztą okazało się jedynym jego giełdowym aktywem, mogącym pochwalić się, co prawda niewielkim, ale wzrostem kapitalizacji. Podium uzupełnia autor potężnego skoku i pierwszy z kilku obcokrajowców w giełdowej elicie. Mowa o Luisie Amaralu, którego majątek skupiony wokół akcji Eurocashu wzrósł aż o 41 proc. — do 3,25 mld zł. Eurocash ma za sobą niezły rok: optymalizacja operacyjna pozwoliła wycisnąć rekordowe zyski i wysokie dywidendy. Do lidera hurtowego handlu żywnością zachęcały inwestorów też dobre wyniki Jeronimo Martins (sieć Biedronka) i zapowiedzi polityków. Chodzi o program 500 zł na dziecko (ergo: więcej pieniędzy na zakupy) oraz zmodyfikowane plany podatków od sklepów wielkopowierzchniowych (taksa od obrotów, a nie powierzchni).
Kulczykowie na chemii
Tuż za podium jest nie mniej ciekawie. Choć Sebastian i Dominika Kulczykowie zapowiedzieli poważne zmiany w strategii Kulczyk Investments, to nawet mimo sprzedaży Pekaesu wartość aktywów rodziny na GPW urosła niemal o 1/5. Kluczową rolę w tym trendzie odegrał oczywiście Ciech, który z dala od politycznej zawieruchy wokół prywatyzacji wykręca dobre wyniki i kusi coraz to nowych inwestorów. Nic dziwnego, że od spadkobierców Jana Kulczyka płynie jasny komunikat: Ciech to lokata długoterminowa. Przy takim trendzie w przyszłym zestawieniu Kulczykowie wskoczą być może nawet na podium. Trudno o to będzie natomiast debiutantowi — Wiaczesławowi Kantorowi, który szturmem wziął 5. miejsce w naszym zestawieniu. Rosyjsko-izraelski inwestor zwiększył wartość swoich aktywów na GPW o rekordowe 200 proc., dokupując potężny pakiet Azotów, których kapitalizacja urosła w dwucyfrowym tempie.
Inny rekord, niechlubny, pobił Leszek Czarnecki. Nie jest tajemnicą, że finansowe aktywa wrocławskiego miliardera topniały pod wpływem nie tylko kiepskich wyników, ale także polityków planujących rozwiązać kwestie frankowiczów czy wprowadzenie podatku bankowego. W efekcie majątek Leszka Czarneckiego na GPW skurczył się o 60 proc. Jeśli miliarder podtrzyma tempo, to za rok możemy nie zobaczyć go w gronie giełdowych krezusów. Dołączył do nich kolejny debiutant — Andriej Wieriewskij z kontrolowanym przez siebie Kernelem. Tu sprawdza się stara maksyma, że wojna to nie tylko pożoga, ale też okazja do zarobku. Ukraiński sprzedawca zboża korzystał z dobrej aury, słabej hrywny i zamienił stratę w zyski, co docenili inwestorzy.
Czytaj więcej w dzisiejszym "Pulsie Biznesu".