Świat się nie skończył - stało się to, czego się spodziewałem. Po 2-3 dniach dyskontowania Brexitu wszystko wraca do normy. Pytanie tylko, jaka to norma. Nie spodziewałem się, że SP500 w czwartek będzie o 1,5% od szczytu wszechczasów - mówi Piotr Kuczyński.


- To, że indeksy rosną, jest oczywiste. Teraz zaczyna się czekanie na pomoc banków centralnych - już wczoraj Mark Carney, szef Banku Anglii, powiedział, że oczywiście w wakacje Bank Anglii obniży stopy, by pobudzać gospodarkę. Fed wstrzyma się z podwyżkami stóp, by zobaczyć, jak będzie wyglądać sytuacja na jesieni, gdy nowy premier Wielkiej Brytanii być może złoży notyfikację dotyczącą wyniku referendum. To nadal nie takie pewne - rynki oceniają możliwość odrzucenia wyniku głosowania Brytyjczyków na 30% - dodaje Kuczyński.
- Ci "Johnsonopodobni" politycy wcale nie chcieli referendum wygrać. Chcieli przegrać stosunkiem głosów 45%-55% i na tym budować swoją pozycję, w drodze do budowania rządu. Dlaczego Boris Johnson wycofał się z wyścigu o fotel premiera? Bo nie chciał zapisać się w historii jako ten, który wyprowadza Wielką Brytanię z Unii, ale być może także ten, który doprowadza do jej rozpadu. Wystraszył się możliwości zostania największym szkodnikiem - mówi Piotr Kuczyński.
- Rynki nie mogą w nieskończoność dyskontować niepewności. Sytuacja chwilowo jest lepsza dla obozu byków, bo banki centralne oczywiście pomogą. Ta pomoc będzie jak nalepienie plasterka na ranę - i pomoże tylko na chwilę, ale ta chwila to kilka milionów, miliardów zarobionych na giełdzie. - mówi Kuczyński.
- Dlaczego GPW nadal jest słaba? Mamy mniejsze dywidendy, mamy dalsze zagrożenie ustawą frankową, nieszczęsne spółki energetyczne, dziwne nieudzielenia absolutorium prezesom zarządów. To ostatnie będzie straszliwie zniechęcało do zajmowania stanowisk zarządczych. W tej "atmosferce" nie można myśleć, że sprowadzi się tu duże banki czy instytucje finansowe z Wielkiej Brytanii, o czym mówił premier Morawiecki, bo niewielu będzie chciało w tym naszym bajorku inwestować. Będą odbicia, ale GPW nadal pozostanie słaba - przewiduje analityk.
- Wiele razy mówiłem, że kupno złota w okolicach 1100 USD za uncję jest niezłym interesem. I chyba tak było. Co dalej? W dalszym ciągu rentowności obligacji - choćby niemieckich - są niskie, wysoka jest cena złota, mimo że indeksy rosną. Potrzeba bezpiecznych przystani jest wyraźna. Jeśli pojawi się kolejny czarny łabędź, złoto wystrzeli i będzie po 1500, ale tego nie da się przewidzieć - chwilowo wyjścia powyżej 1100, 1300 nie widzę - mówi Kuczyński.