»

Fałszywe inwestycje. W pułapce idealnej okazji

2025-11-25 14:27
publikacja
2025-11-25 14:27

Przestępcy nie szukają już łatwych, przypadkowych ofiar. Dziś tworzą dopracowane iluzje inwestycji, wykorzystując sztuczną inteligencję, psychologiczne techniki manipulacji oraz zaawansowane narzędzia marketingowe. Ich działania są tak subtelne i dobrze zaplanowane, że tysiące złotych potrafią zniknąć z konta ofiary w kilka godzin — często zanim ta zda sobie sprawę, że od początku brała udział w oszustwie.

Fałszywe inwestycje. W pułapce idealnej okazji
Fałszywe inwestycje. W pułapce idealnej okazji
/ Freepik

Czasy amatorskich, prymitywnych reklam o „pewnym zysku na kryptowalutach” minęły bezpowrotnie. Dzisiejsze kampanie oszustów mają jakość profesjonalnych produkcji wideo: dopracowane grafiki, wiarygodna narracja, idealnie dobrane emocje. Przestępcy przenieśli swój proceder na poziom trudny do odróżnienia od działań legalnych firm. Istnieją całe grupy przestępcze funkcjonujące jak międzynarodowe korporacje — z własnymi działami IT, marketingu, sprzedaży i obsługi klienta.

Dziesiątki tysięcy ofiar

Według raportu CERT Polska za 2024 r., oszustwa komputerowe stanowiły 94,7 proc. wszystkich zarejestrowanych incydentów, przy czym ogromna ich część wiąże się z fałszywymi inwestycjami. Tylko w Polsce każdego miesiąca blokowanych jest kilka tysięcy stron związanych z fałszywymi reklamami, a przeciętna wartość utraconych środków liczona jest w tysiącach złotych. Ofiarami zostają nie tylko inwestorzy, ale również osoby, które nigdy nie interesowały się rynkiem kapitałowym. Seniorzy, pracownicy biurowi, młodzi rodzice — każdy może paść ofiarą takiej manipulacji, bo oszuści nie polują na wiedzę, tylko na emocje.

Zaczyna się niewinnie

Nowoczesny scam inwestycyjny nie rozpoczyna się od telefonu, ale od zetknięcia z treścią w internecie. Użytkownik scrolluje social media i trafia na pozornie wiarygodną reklamę, często o jakości spotu telewizyjnego. Wideo przedstawia znaną osobę — sportowca, dziennikarza, eksperta, przedsiębiorcę. Materiał wygląda jak fragment prawdziwego wywiadu lub komentarza giełdowego.

W rzeczywistości to deepfake — technologia, która pozwala odtworzyć głos, mimikę i sposób mówienia konkretnej osoby. Dla przeciętnego użytkownika granica między autentycznym nagraniem a cyfrowym fałszerstwem praktycznie przestaje istnieć.

Po kliknięciu reklama prowadzi do strony łudząco podobnej do profesjonalnych portali finansowych. Są tam wykresy, opisy strategii inwestycyjnych, zdjęcia „ekspertów”, a nawet nagrania rzekomych klientów – wszystko spójne, atrakcyjne, logiczne. Oferta wygląda jak prawdziwa okazja: łatwa, z niewielkim ryzykiem.

Wystarczy pozostawić imię, adres e-mail i numer telefonu. Nic, co mogłoby wzbudzić podejrzenia. Ale właśnie w tym momencie zaczyna się właściwa faza ataku.

Telefon, który zmienia bieg wydarzeń

Po kilku minutach oddzwania konsultant. Brzmi profesjonalnie i kompetentnie. Odpowiada na pytania, zna pojęcia giełdowe, tłumaczy mechanizmy rynkowe. To często osoba przeszkolona w psychologii sprzedaży, która potrafi wytworzyć atmosferę zaufania i poczucia kontroli.

Jego celem jest wywołać wrażenie, że okazja jest wyjątkowa i niepowtarzalna. Niejednokrotnie stosuje presję czasu — „miejsca kończą się”, „okno inwestycyjne zamyka się dziś”, „algorytm działa tylko dla wybranej grupy”. To moment, w którym oszust nakłania do pierwszej wpłaty lub instalacji aplikacji.

Pierwsze działanie jest zwykle „niewinne”: wpłata kilkuset złotych, aby „uruchomić portfel inwestycyjny”. Oszust, podszywając się pod pracownika pomocy technicznej lub doradcę, nakłania ofiarę do samodzielnego zatwierdzania przelewów, które mają rzekomo „potwierdzić tożsamość”. W efekcie konto ofiary jest systematycznie opróżniane, zwykle w kilku mniejszych transzach, aby nie przyciągać niepożądanej uwagi.

– Jednym z najbardziej niebezpiecznych scenariuszy jest jednak ten z wykorzystaniem aplikacji zdalnego pulpitu. Oszust podający się za doradcę inwestycyjnego wmawia ofiarom, że jest to aplikacja „obsługi zdalnej” lub szybkiej pomocy technicznej. W rzeczywistości wykorzystanie tej aplikacji pozwala przestępcom na dostęp do komputera czy smartfona, a po sprytnych namowach i zalogowaniu się użytkownika do aplikacji bankowej może pozwalać na dostęp do bankowości elektronicznej – mówi Paulina Krakowska, ekspertka ds. cyberbezpieczeństwa w PKO Banku Polskim.

Mechanizm wciągania coraz głębiej

Gdy ofiara wpłaci pierwsze pieniądze, zaczyna działać najważniejszy element oszustwa — fałszywy panel inwestycyjny. Pokazuje on rosnące zyski, dynamiczne wykresy, zmiany cen instrumentów. Te wartości są arbitralnie ustawiane przez przestępców, wyłącznie po to, aby wywołać wrażenie, że inwestycja działa i że warto wpłacić więcej.

Ludzie wierzą, że zarabiają — zwłaszcza gdy widzą kilkaset złotych „zysku”. Oczywiście nie są to prawdziwe pieniądze, tylko cyfrowa makieta. Dopiero przy próbie wypłaty pojawiają się rzekome problemy: konieczność dopłaty, „blokada AML”, „aktywacja przelewu”, „opłata podatkowa”.
W tym momencie ofiary często są już emocjonalnie zaangażowane i skłonne dopłacić jeszcze więcej, by ratować swoje środki.

– Niektóre schematy fałszywych inwestycji zaczynają się od małego „dowodu sukcesu”. Oszukiwane osoby otrzymują początkowo niedużą wpłatę na konto jako dowód, że oferta daje szybki i realny zysk. Zwiększa to wiarygodność mechanizmu. W rzeczywistości początkowa wpłata, która zasila konto, najczęściej zasilana jest z wpłat nowych ofiar. To schemat jak w piramidzie finansowej, który skłania do większego zaangażowania w inwestowanie – opisuje Paulina Krakowska.

Zorganizowana machina wyłudzeń

To nie są działania pojedynczych oszustów. Policja ujawnia, że za wieloma takimi procederami stoją zorganizowane struktury, często działające w kilku krajach jednocześnie. Mają własne zespoły analityczne, nadzorców, trenerów i kierowników. Każdy „doradca” korzysta ze skryptów napisanych przez psychologów i specjalistów od sprzedaży.

Infrastruktura oszustów jest skalowalna jak systemy dużych firm: setki stron internetowych, automaty do masowego publikowania reklam, systemy CRM zarządzające danymi ofiar.

Najbardziej brutalny etap zaczyna się wtedy, gdy ofiara orientuje się, że straciła pieniądze. Niedługo później kontaktuje się z nią kolejna osoba: fałszywy policjant, fałszywy prokurator, fałszywy prawnik. Twierdzi, że prowadzi sprawę i może odzyskać pieniądze. Wysyła rzekome dokumenty, powołuje się na paragrafy, okazuje pełnomocnictwa — oczywiście wszystkie sfałszowane. W zamian żąda opłaty za „odzyskanie środków”. Jest to klasyczny przykład zjawiska określanego jako scam on scam, czyli drugiego etapu oszustwa, w którym cyberprzestępcy wykorzystują dane poszkodowanego, aby wyłudzić kolejne tysiące złotych.

Rosnące zagrożenie wymaga wspólnej obrony

Tysiące zgłoszeń i setki tysięcy zablokowanych domen pokazują, że zjawisko rośnie, a przestępcy stale udoskonalają metody. Eksperci cyberbezpieczeństwa podkreślają, że skuteczna walka wymaga współdziałania wielu środowisk: służb, regulatorów, platform internetowych i samych użytkowników.

Platformy społecznościowe powinny szybciej reagować na zgłoszenia, służby powinny mieć większe możliwości blokowania treści i domen, a społeczeństwo powinno zwiększyć świadomość zagrożeń.

Specjaliści alarmują, że żadna technologia nie ochroni użytkownika, który ufa niezweryfikowanym źródłom. Nigdy nie należy inwestować poprzez reklamy, nie wolno instalować programów polecanych przez obcych, a jakakolwiek presja czasu powinna być sygnałem alarmowym. Kluczowe jest również samodzielne weryfikowanie firm inwestycyjnych, unikanie udostępniania danych logowania i zgłaszanie podejrzanych sytuacji odpowiednim instytucjom.

Dlaczego oszuści wygrywają?

Fałszywe inwestycje są jednym z najbardziej dochodowych przestępczych biznesów na świecie, bo operują na ludzkich emocjach — chciwości, desperacji, potrzebie stabilności. Mechanizm działa, bo obietnica szybkiego zysku jest psychologicznie kusząca.

– Oszuści coraz lepiej uwiarygadniają swoje działania, wykorzystując dopracowane strony, fałszywe panele i zaawansowane techniki manipulacji. W dobie rozwoju narzędzi sztucznej inteligencji rzeczywiście coraz trudniej jest rozpoznać prawdę od fikcji. Wystarczy jednak postawić na rozsądek i logiczne myślenie. W realnym świecie nie ma inwestycji, które gwarantują błyskawiczne, ogromne zyski bez ryzyka. Fałszywe inwestycje wyróżnia też często intensywna promocja przybierająca niekiedy formę agresywnego marketingu i presji. To je różni od prawdziwego świata inwestycji, który jest regulowany i obowiązuje w nim zasada rzetelnego informowania klienta o ryzykach i zasadach funkcjonowania – wyjaśnia ekspertka ds. cyberbezpieczeństwa z PKO Banku Polskiego.

Kampanie uświadamiające, takie jak Scamming Out, podkreślają, że walka z tym zjawiskiem wymaga wspólnego wysiłku: instytucji, technologii, platform internetowych i każdego użytkownika. To właśnie edukacja odsłania kulisy działania oszustów i pokazuje, jak nie dać się wciągnąć w ich schematy. Bo do utraty oszczędności życia czasem wystarczy jedno kliknięcie w reklamę, która od początku była fikcją.

Partnerem publikacji jest PKO Bank Polski 

Bankier.pl
Źródło:Materiał partnera
Tematy
Wyjątkowa Wyprzedaż Forda. Hybrydowe SUVy już od 88 900 zł.
Wyjątkowa Wyprzedaż Forda. Hybrydowe SUVy już od 88 900 zł.

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Powiązane: Scamming out

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki