Ekonomiści od lat głowią się nad stworzeniem wskaźnika, który umożliwiałby międzynarodowe porównanie poziomu życia ludności. PKB, nawet ten przeliczany per capita i uwzględniający różnice w cenach, nie jest miarą satysfakcjonującą - wszak rozkłady dochodów (pomiędzy sektor publiczny, firmy krajowe i zagraniczne czy gospodarstwa domowe, w tym te o wyższych i niższych dochodach) i wydatków (na konsumpcję bieżącą i odkładane na przyszłość) mogą znacznie od siebie odbiegać.
Dlatego Eurostat publikuje również wyliczenia dot. rzeczywistej konsumpcji indywidualnej (AIC). Wskaźnik ten ma uwzględniać wartość wszystkich dóbr i usług "spożywanych" przez gospodarstwa domowe, w tym tych bezpośrednio pozyskiwanych na rynku, jak i dostarczanych przez państwo czy organizacje non-profit. Mowa tu choćby o edukacji i służbie zdrowia. Eurostat wskazuje, że AIC jest zazwyczaj wysoko skorelowane z PKB per capita, ale jednak bardziej użyteczne w porównaniach dobrobytu konsumentów pochodzących z różnych krajów. Przy wyliczaniu tego wskaźnika również są brane pod uwagę różnice w cenach między państwami. Fakt ten jest niestety dość poważną wadą obu wskaźników - przeliczenie według parytetu siły nabywczej nie uwzględnia bowiem różnic w jakości pozornie tych samych dóbr czy usług. Nie wiadomo jednak, jaka metoda ilościowa mogłaby być lepsza.
W ubiegłym roku poziom rzeczywistej konsumpcji indywidualnej przeciętnego Kowalskiego wyniósł 83 proc. średniej dla 27 krajów Unii Europejskiej wobec 79 proc. w 2019 r. - wylicza Eurostat. Polacy co prawda dogadali resztę Europy w najszybszym tempie od 2010 r., ale był to wynik wolniejszego spadku konsumpcji rzeczywistej niż w pozostałej części Wspólnoty. Poziom życia w Polsce zatem spadł, ale mniej niż przeciętnie w UE.
W efekcie Kowalski odskoczył koledze z Rumunii (79), wyprzedził Słoweńca (80) i dogonił Maltańczyka (82). Portugalczyk (85) czuje już oddech Polaka na plecach. W 2020 r. mocno przyspieszył również nasz południowy sąsiad. Tylko na Słowacji (73) realne wydatki na głowę mierzone parytetem siły nabywczej nie zmniejszyły się w stosunku do 2019 r.
Obok Polski i Słowacji najszybciej resztę UE doganiali Litwini. Tam poziom rzeczywistej konsumpcji indywidualnej per capita wynosi już 96 proc. średniej unijnej. W 2004 r. - roku akcesji do wspólnoty - było to 58 proc. średniej obecnych członków Unii.
Wśród państw Grupy Wyszehradzkiej najlepiej żyją Czesi (87 proc. UE), za nimi są Polacy (83), a następnie Słowacy (73) i Węgrzy (69). Za tymi ostatnimi w klasyfikacji unijnej znajdują się tylko Chorwaci (67) i Bułgarzy (61). Wszystkie kraje nadrabiały w ubiegłym roku dystans do unijnej czołówki.
Poziomem konsumpcji przewyższającym średnią UE cieszyli się mieszkańcy 9 krajów: Luksemburga (131 proc. średniej UE), Niemiec (123), Danii (121), Holandii (117), Austrii i Finlandii (114), Belgii (113) oraz Szwecji (111) i Francji (109). Co ciekawe to Dania odjeżdżała pozostałej części Unii w najszybszym tempie - wzrost AIC w stosunku do 2019 r. wyniósł aż 5 punktów procentowych.
Maciej Kalwasiński