To był fantastyczny wieczór, którego nie zapomnę do końca życia. Szpaler był dla mnie niespodzianką. Rozmawiałem wcześniej z trenerem Jose Mourinho i ustaliliśmy, że zmieni mnie, abym mógł się pożegnać z kibicami, ale nie spodziewałem się takiego gestu ze strony kolegów - mówi Jerzy Dudek.
Jerzy Dudek wystąpił w sobotę ostatni raz w Realu Madryt. W meczu z Almerią został pożegnany z honorami należnymi największym gwiazdom Królewskich. Teraz może zagrać w amerykańskiej lidze MLS.
Kibice na Santiago Bernabeu pierwszymi oklaskami przywitali polskiego bramkarza już podczas rozgrzewki. Kilkanaście minut później prezydent Realu Madryt Florentino Perez i Jorge Valdano, dyrektor generalny wręczyli mu pamiątkową statuetkę.
Jerzy Dudek opuścił boisko w 78. minucie (przy stanie 7:1). Polak schodził z murawy żegnany owacjami. Kibice skandowali jego nazwisko. Koledzy z drużyny przy linii bocznej utworzyli szpaler, ściskając po kolei polskiego golkipera.
Dudek był zaskoczony. W oczach miał łzy. - Zabrakło mi słów - wyznał po meczu. - To był fantastyczny wieczór, którego nie zapomnę do końca życia. Szpaler był dla mnie niespodzianką. Rozmawiałem wcześniej z trenerem i ustaliliśmy, że zmieni mnie, abym mógł się pożegnać z kibicami, ale nie spodziewałem się takiego gestu ze strony kolegów. To była szczególna chwila. Już od trzech tygodni wiedziałem, że zagram w tym meczu, ale nie przypuszczałem, że będzie tak emocjonująco - powiedział Jerzy Dudek.
Więcej znajdziesz w dzisiejszym „Przeglądzie Sportowym"
Barbara Bardadyn, "Przegląd Sportowy"