Sąd podważa tezy prokuratury o tym, że założyciel Getin Banku Leszek Czarnecki jest współwinny afery GetBack. Według sądu obciążające Czarneckiego zeznania są... niewiarygodne - pisze poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza".


Dziennikarze dotarli do uzasadnienia sądu w sprawie o areszt dla Czarneckiego. Sądowe postanowienie z 12 stycznia jest formalnie trzecim, ale naprawdę czwartym w ostatnich latach przypadkiem odrzucenia przez sąd tez stawianych przez prokuraturę. Co zawiera?
"Kwestią dyskusyjną jest możliwość przyjęcia wobec Leszka Czarneckiego statusu osoby podejrzanej (…) a co za tym idzie, zastosowania wobec niego tymczasowego aresztowania (…)" - czytamy.
"Prokurator obowiązany jest podać dowody wskazujące na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzuconego mu przestępstwa oraz okoliczności przemawiające za istnieniem zagrożeń dla prawidłowego toku postępowania" – podaje "Wyborcza".
Czarnecki w 2018 r. ujawnił nagraną korupcyjną propozycję, jaką złożył mu Marek Chrzanowski, ówczesny szef Komisji Nadzoru Finansowego. Od 2020 r. mieszka za granicą, a prokuratura próbuje uzyskać od sądów nakaz aresztowania i list gończy.
O co chodziło w aferze Getback? W 2019 r. na obligacjach GetBacku inwestorzy stracili 2,5 mld zł. Obligacje sprzedawały również banki Czarneckiego. Minister Zbigniew Ziobro oświadczył, że Czarnecki był świadomy, że jest to rodzaj piramidy finansowej. To jednak on jako pierwszy powiadomił prokuraturę o tym, że zarząd Idea Banku (grupa Getin) oferował klientom papiery GetBacku, zwolnił z pracy odpowiedzialne za to osoby i przekazał dowody, że sam zabronił sprzedaży obligacji. Początkowo prokuratura badająca aferę GetBack nie chciała stawiać Czarneckiemu zarzutów. Sygnał do tego dał dopiero Ziobro.
Więcej szczegółów w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".