Pasjonatka innowacji oraz wdrażania ich w branży kosmetycznej i farmaceutycznej. Doświadczona przedsiębiorczyni. Równolegle prowadzi biznes i kolejne badania nad nowymi kosmetykami. Tak w skrócie opisać można dr Izabelę Zawiszę, która niedawno wystartowała ze swoją nową marką kosmetyczną. Jak wdrażać innowacje? Jak przekonać do nich ludzi? Czy na polskim rynku jest jeszcze miejsce na nowe kosmetyki? Ile trzeba mieć pieniędzy, by założyć własną markę kosmetyczną? Na te pytania odpowiadamy w materiale wideo.


Ostatni raz z dr Izabelą Zawiszą rozmawiałyśmy w lutym 2020 roku. Wtedy głośno było o opatentowanych przez nią kremach chroniących przed alergią niklową i smogiem. Teraz dr Zawisza podbija rynek z nową, własną marką. Oreka, jak mówi założycielka, stworzona została z myślą, aby zostawić tylko dobry ślad na skórze i na planecie. Bez opakowań z plastiku czy szkła, wszystko biodegradowalne. Firma ta jako pierwsza wprowadziła na rynek kosmetyki, których opakowania biodegradują w czasie rzeczywistym.
- Oreka to ultraekologiczna marka. Obecnie w portfolio mojej marki znajduje się 6 produktów. Są to dwie kostki do demakijażu, biodegradowalny zarówno kartonik, jak i tusz na kartoniku, jak i formuła kostki. I to były pierwsze produkty, które pojawiły się w ofercie marki. A teraz w październiku tego roku pojawiły się ekopeelingi. Są to solne i cukrowe peelingi olejowe, które są zamknięte w wodnorozpuszczalne saszetki. Te saszetki rozpuszczają się w kontakcie z wodą w 30 sekund. Nie zostawiamy więc żadnego odpadu. To alternatywa dla peelingów w plastikowych czy szklanych słoiczkach - mówi dr Izabela Zawisza, założycielka marki Oreka.
- Kiedy zaczyna się tworzyć swoją markę, to na pewno trzeba mieć spadochron finansowy, czyli zabezpieczenie finansowe. I myślę, że najtrudniejsze dla wielu polskich firm i pewnie młodych przedsiębiorców na świecie jest policzenie. Trzeba po prostu usiąść, zrobić prognozy i naprawdę spojrzeć, czy rynek przyjmie nasze rozwiązania, kiedy one się sprzedadzą i czy mamy tyle kapitału, aby przetrwać. Przy produktach innowacyjnych jest trudno, bo w społeczeństwie są oczywiście early adopters, ale są także ludzie, którzy wolniej przyswajają nowe rozwiązania. Innowacje wymagają dużo czasu. Na początku, jako naukowiec wywodzący się ze środowiska akademickiego, myślałam, że jeżeli wymyślimy coś, co jest innowacyjne, co rozwiązuje jakiś problem, to że klient sam przyjdzie, odnajdzie moje produkty i nagle zacznie się wszystko sprzedawać, jak tylko dotknie rynku. A oczywiście tak nie jest. Innowacje potrzebują dowodu społecznego, potrzebują zaufania, potrzebują czasu. Musimy więc wiedzieć, czy mamy pieniądze na to, aby ten czas przetrwać i ludzi nie tylko powiadomić o tej innowacji, ale też nauczyć. Nauczyć sposobu użycia, nauczyć tego, do czego służy, i przekonać, że to jest łatwiejsze. To są bardzo ważne pytania. Rentowność naszego biznesu na każdym etapie, nieważne jaki biznes prowadzimy, liczenie na każdym etapie. Zdecydowanie mało osób to robi, a powinno - dodaje Zawisza.