Według raportu Warsaw Enterprise Institute w 2024 r. obrót na nielegalnych witrynach hazardowych oferujących kasyna online wyniósł prawie 26 mld zł. Pieniądze nie trafiły jednak do budżetu, gdyż zyskały firmy zarejestrowane w rajach podatkowych.
Wiceminister sportu i turystyki Ireneusz Raś (PSL-TD) podkreślił, że dziesięć lat po wprowadzeniu poprzednich regulacji „mamy gdzieś w granicach 50, 40 proc. szarej strefy, nie 90 proc., tak jak wtedy”.
– Wydaje mi się, że po dziesięciu latach od tamtego uszczelnienia, na które się powołałem, jest czas na to, aby zrobić taką dyskusję, taki bilans – powiedział Raś.
Szara strefa w hazardzie online była jednym z tematów poruszanych podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu. W trakcie debaty Raś zadeklarował, że debata na ten temat zostanie jesienią zorganizowana w Sejmie.
– Spróbuję podjąć taką inicjatywę – zadeklarował Raś.
Poseł Wojciech Król (KO) dodał, że „państwo musi wziąć odpowiedzialność i marginalizować szarą strefę”. Podkreślił także aspekt związany z tym, dokąd trafiają pieniądze z szarej strefy. Jak powiedział, mogą one „nielegalnie finansować jakieś organizacje, które prowadzą działania wrogie, hybrydowe albo działania terrorystyczne”.
– Chyba do tej pory nikt nie spojrzał na ten problem z punktu widzenia problemu przeciwdziałania finansowaniu terroryzmu i przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy, bo przecież jest ustawa, która ma zabezpieczać państwo przed finansowaniem terroryzmu. A tutaj mamy taki mechanizm, w którym ktoś dość łatwo może prać brudne pieniądze – powiedział Wojciech Król.
Dodał, że „oczywiście ktoś może brzydzić się hazardem, ale my nie możemy udawać, że go nie ma”.
– Tam, gdzie są ludzie, musi być też prawo i regulacja – podkreślił. (PAP)
mt/ joz/