Do eksplozji doszło na przestrzeni około 40 minut głównie w rejonach uważanych za bastiony Hezbollahu: w dolinie Bekaa, na przedmieściach Bejrutu i na południu Libanu, a także w Syrii - powiadomiła agencja AP. Wśród poszkodowanych znajduje się też ambasador Iranu w Libanie, Mojtaba Amani, przekazała agencja Mehr.
Zdaniem jednego z przedstawicieli Hezbollahu masowa detonacja pagerów była "największym naruszeniem bezpieczeństwa", jakiego doświadczyła libańska grupa terrorystyczna w ciągu blisko rocznej wojny z Izraelem. Pagery, które wybuchły, zostały kupione przez Hezbollah w ostatnich miesiącach.
Jak wyjaśniła agencja AFP, Hezbollah poprosił swoich członków o rezygnację z telefonów komórkowych, by uniknąć izraelskich ataków hakerskich. Ugrupowanie uruchomiło system pagerowy, za pomocą którego jego członkowie są np. wzywani do przyłączenia się do swoich jednostek.
Oficjalna libańska agencja informacyjna ANI określiła sytuację jako "bezprecedensowy incydent związany z bezpieczeństwem", do którego doszło "w wielu regionach kraju". Agencja przypisała atak Izraelowi i podkreśliła, że system został zhakowany "przy użyciu zaawansowanych technologii".
Dziennikarz Reutera widział karetki pędzące przez południowe przedmieścia Bejrutu pośród powszechnej paniki. Grupy ludzi gromadziły się przy wejściach do budynków, żeby sprawdzić, co dzieje się z osobami, o których wiedzieli, że mogły zostać ranne – poinformowała agencja Reutera. Na zdjęciach pojawiających się w mediach społecznościowych widać ludzi z ranami rąk lub w okolicach kieszeni spodni, przekazała agencja AP, a agencyjny fotograf przekazał, że oddziały przyjęć zostały przepełnione przez napływ rannych.
Arabskojęzyczny portal stacji Sky News przekazał, że do oprogramowania pagerów wprowadzono wirusa, który doprowadził do eksplozji baterii. "Wygląda na to, że Izrael zebrał niezbędne informacje na temat tych urządzeń i przygotował się do tej operacji już dawno temu" - powiedział ekspert militarny Joseph Nassar.
Hezbollah: za wybuchami stoi Izrael, zostanie za to ukarany
Według naszych ustaleń to Izrael ponosi "pełną odpowiedzialność" za ten "kryminalny atak, który dotknął także ludność cywilną" - przekazał Hezbollah w oświadczeniu. Jak dodano, odpowiedź na zamach nadejdzie zarówno "z kierunków, których wróg się spodziewa", jak i z tych, na które nie jest przygotowany.
Władze w Jerozolimie nie odniosły się do oskarżeń Hezbollahu i libańskiego rządu, który określił atak jako "izraelską agresję".
Od wybuchu wojny w Strefie Gazy w październiku 2023 r. wspierany przez Iran Hezbollah regularnie ostrzeliwuje północ Izraela, co spotyka się z kontratakami. Wzajemne ostrzały doprowadziły do ewakuacji z obu stron granicy dziesiątek tysięcy cywilów. Od jesieni w nalotach na Liban zginęło ponad 600 osób, w większości bojowników Hezbollahu, a w atakach tego ugrupowania na Izrael życie straciło kilkudziesięciu cywilów i wojskowych.
W ostatnich dniach sytuacja na linii Izrael-Hezbollah stała się jeszcze bardziej napięta. Media spekulują, że władze w Jerozolimie mogą się zdecydować na operację lądową na południu Libanu.
Uznawany przez zachód za organizację terrorystyczną Hezbollah to największa siła polityczna w Libanie. Dysponuje też poważnym potencjałem militarnym, jest uznawany za najsilniejszą niepaństwową armię świata. Deklarujący chęć zniszczenia Izraela Hezbollah od dekad toczy regularne potyczki z tym państwem, co w 2006 r. przeobraziło się w otwartą wojnę.
Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ osk/ mms/ os/