Pod apelem o przywrócenie ceł i kontyngentów na import z Ukrainy mięsa drobiowego i jaj podpisali się przedstawiciele 12 organizacji z całej Polski, skupieni w Zespole ds. Drobiarstwa Porozumienia Rolniczych Zrzeszeń i Organizacji Drobiarskich.
W adresowanym do resortu rolnictwa piśmie jego autorzy informują, że od czerwca 2022 roku, gdy zniesiono ograniczenia w imporcie artykułów spożywczych z Ukrainy do UE, miesięcznie granicę Wspólnoty przekracza średnio 18 tysięcy ton mięsa drobiowego, natomiast import jaj wzrósł o 300 procent w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego.
Jak alarmują polscy drobiarze, zniesienie ceł nie pomogło mniejszym ukraińskim rolnikom, a tylko tej jednej wielkiej firmie. Twierdzą, że większość z 163 tys. ton mięsa, które trafiło do UE, pochodzi właśnie od MHR. W przeliczeniu to 700 tirów miesięcznie. Do tej pory to mięso polskich hodowców królowało na europejskich stołach. Teraz to się zmienia.
Jurij Kosiuk posiada 60 proc. akcji notowanego na giełdzie w Londynie agroholdingu MHR, który jest największym ukraińskim producentem i eksporterem drobiu. Spółka odnotowała właśnie 255 mln dolarów zysku operacyjnego - podaje Wirtualna Polska. Było to możliwe dzięki unijnemu rynkowi, na który trafiły produkty wyjeżdżające z zakładów należących do MHR. Wcześniej Kosiuk handlował z krajami arabskimi i afrykańskimi.
Jak wyliczają polscy hodowcy, ciężko im konkurować z ukraińskim przedsiębiorcą, który nie musi spełniać surowych wymogów dotyczących dobrostanu zwierząt tj. zagęszczenie zwierząt w fermach czy stosowania leków w czasie hodowli. W rezultacie ukraińskie mięso kosztuje dumpingowe 13-14 zł, a opłacalność krajowych producentów zaczyna się od 19 zł.