Sanatoria pojechały na turnus uzdrowiskowy, dzięki temu dziś przyjmują coraz więcej pacjentów. Nie tylko z Polski, ale też ze Wschodu — Bliskiego i Dalekiego.


— Rozmowy z ministrem Kuwejtu przyniosły pierwsze efekty i pierwszych pacjentów — Kuwejtczycy już leczą się na Lubelszczyźnie. Odzew jest bardzo pozytywny. Pojawiają się opinie, że standard w naszych ośrodkach jest wyższy niż niemieckich czy francuskich. Obecnie pracujemy nad kolejnymi umowami — rozmawiamy m.in. z sułtanem Omanu — mówi Tomasz Kwiatkowski, prezes Uzdrowiska Nałęczów. Polska Grupa Uzdrowisk (PGU), która jest właścicielem ośrodków w Cieplicach, Dusznikach, Kudowie, Polanicy, Połczynie oraz Świeradowie, gościła już pierwszych kuracjuszy z Emiratów Arabskich oraz Chin (w 2015 r. PGU podpisała umowy w 16 touroperatorami).
Przed turnusem…
Kilka lat temu nic nie zapowiadało obecnych sukcesów. Choć tradycja uzdrowiskowo-sanatoryjna w Polsce sięga kilkuset lat, większość podmiotów, głównie publicznych, wymagała gigantycznych inwestycji. Kilka lat temu Ministerstwo Skarbu Państwa zdecydowało się na kolejną turę prywatyzacji. Potrzeby inwestycyjne uzdrowisk w jego ówczesnym portfelu były szacowane na ponad 1 mld zł. Większość podmiotów została sprzedana. Wśród inwestorów były: PGU, Uzdrowiska Polskie-Zarządzanie, należąca do grupy BPS, PCZ (dzisiaj w upadłości) czy AHP-Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca (kupiły uzdrowisko Ustroń). Część ośrodków, m.in. w Świnoujściu i Kołobrzegu, trafiła w ręce mało raczej zasobnych samorządów, ale z racji bardzo atrakcyjnej lokalizacji — blisko morza i granicy z Niemcami — są uważane za biznesowe samograje.
Czytaj więcej w dzisiejszym "Pulsie Biznesu"